„Un crack absoluto” – pisał Julio Maldonado z Movistar+ po ostatnim meczu Atletico Madryt, kiedy chwalił jednego z zawodników. Miał oczywiście na myśli Joao Feliksa. Działacze z Wanda Metropolitano kupili potencjał, a teraz zaczął się on ujawniać. Kibic Realu Madryt mógłby powiedzieć, że chłopak przeszedł na złą stronę Madrytu i zastąpił nie ten numer 7, który zastępstwa wymagał. Zamiast następcy Cristiano, mamy następcę Griezmanna. A młodemu Portugalczykowi wychodzi to tylko na dobre.
Cofnijmy się o dwa miesiące.
Pozostawały jedynie dni do rozpoczęcia nowego sezonu ligowego w Hiszpanii. Na łamach „FourFourTwo” pojawił się spory artykuł nt. Atletico. Stawiano w nim tezę, że zespół w wydaniu Diego Simeone może być podupadającą siłą. Wskazywano problem z malejącą liczbą strzelanych goli. „Atleti” zdobyło zaledwie 51 bramek w La Lidze w sezonie 2019/20. Najmniej spośród drużyn z hiszpańskiego TOP 7. Był to naprawdę kiepski wynik. Patrząc dalej, od sezonu 2016/17 Los Rojiblancos nie przekroczyli granicy 60 ligowych trafień. Wskazywano , że z takimi piłkarzami z przodu należy oczekiwać więcej.
Pojawiło się tam jednak zdanie: „Felix jeszcze ma czas, by pokazać dobrą formę”.
***
Oczywiście, zdawano sobie sprawę ze słabego wyniku strzeleckiego – mały to dorobek, jeśli strzeliłeś 9 goli w debiutanckim sezonie, a próbowałeś spłacić 126-milionowy transfer. Felix przychodził ogłaszany jako #PuroTalento, czyli czysty talent. Zdobywał 20 goli dla Benfiki, z czego aż 15 w lidze portugalskiej. Otrzymywał nagrodę Golden Boy za rok 2019. A tymczasem jeszcze w styczniu tego roku czytał, że nie spełnia oczekiwań, bo wszyscy spodziewali się błysku już na samym początku pobytu w Atleti.
PORTUGALIA WYGRA Z FRANCJĄ W LIDZE NARODÓW? KURS: 2,40 W TOTOLOTKU!
Tak pisał o nim właśnie wtedy na naszych łamach Michał Kołkowski: “Tymczasem mamy początek 2020 roku. Ronaldo tłucze w Serie A bramkę za bramką i szlifuje formę na mecze fazy pucharowej Champions League, a Felix w hiszpańskiej ekstraklasie nie zdołał zdobyć gola od września. Nie trafił do siatki ani w zremisowanym bezbramkowo starciu z Realem Madryt, ani w przegranej 0:1 konfrontacji z Barceloną. Oczywiście jest o wiele za wcześnie, by określać go transferową wpadką Los Colchoneros. Ale coraz wyraźniej świeci się lampka opatrzona napisem: rozczarowanie. Oczywiście Félix to inny rozmiar kapelusza niż Vietto, Vitolo, czy nawet kupiony za 70 milionów euro Lemar. Lecz to tylko sprawia, że rozczarowanie jego niemrawą postawą jest jeszcze większe niż w pozostałych przypadkach”.
***
Cena to jedno. Czas na rozwój to drugie. Jednak najważniejsze jest to trzecie – spokój. W drużynie, która ma tak żelazne zasady taktyczne jak Atletico rozwój nie jest najłatwiejszy. Ale jeśli już pojmiesz wszystko, to jesteś nie do zajechania. – Jestem w Atletico po to, by grać tak, jak chce tego Simeone – mówił w sierpniu Felix. Z kolei Cholo powtarzał do znudzenia: – Chłopak będzie lepszy w przyszłym roku, wszyscy to zobaczycie. Wcześniej jednak wielokrotnie uświadamiał mu, że talent to nie jest wszystko, aby w Atletico grać dobrze. Było to po jednym z meczów – przeciwko Mallorce, gdzie nie był do końca zadowolony z jego dyspozycji.
Do dziennikarzy pretensji o krytykę nie miał. Wręcz dawał do zrozumienia, że starał się od niej odciąć. – Wy wykonujecie swoją pracę, ja wykonuję swoją. Nie bardzo mnie obchodzi, jeśli sprawy nie idą po waszej myśli. Wartość mojego transferu na mnie nie wpływa. Gram wciąż po swojemu. Nie pozwalam opiniom innych wpływać na mnie – tłumaczył.
Joao Felix
Jeśli ktoś zasługiwał na to, aby spokojnie pozwolić mu się rozwijać, zdecydowanie jest to Felix. Dowody zaczęły się ukazywać już w sierpniu tego roku. To on wyrównał w meczu z Lipskiem w Lidze Mistrzów, dając kolejny oddech swojej drużynie, a wszedł do gry z ławki rezerwowych. W tym sezonie we wszystkich rozgrywkach wygląda to następująco:
- strzelił już 7 goli, zaliczył 3 asysty, ma na koncie 1 wywalczony rzut karny
- w sumie Portugalczyk ma rozegrane 756 minut w 10 meczach
- co ponad 75 minut notuje zatem punkty do klasyfikacji kanadyjskiej
Nic dziwnego, że Atletico nie przegrywa w lidze, mając 5 wygranych i 2 remisy na koncie. A ma przecież jeszcze dwa mecze mniej rozegrane niż Real Sociedad i Villarreal – dwie pierwsze drużyny w tabeli. Ogólnie zresztą, Atletico jest niepokonane w lidze od 23 spotkań z rzędu, ostatni raz przegrało z Realem w derbach Madrytu, a było to 1 lutego.
Jeśli mamy szukać spotkania, w którym Felix najbardziej zaznaczył swoją obecność, to pewnie skupimy się na wyjaśnieniu beniaminka, Cadiz. Po dobrym początku sezonu, wygranej z Realem Madryt, przyszedł dla beniaminka czas na starcie z ekipą Simeone.
A tu proszę, młody się nie zatrzymał.
Atletico Madryt 4:0 Cadiz CF
2 strzelone gole i jedna asysta wystarczyły, aby „MARCA” umieściła go na okładce wydania z 8 listopada. Napisała o nim „deslumbrante”, czyli „olśniewający”. A na zdjęciu prezentowany jest Felix pokazujący „mukę” swoim rywalom. Tak właśnie ich łapie, jakoby zasadziwszy się postępem. Pokazuje wreszcie, że wcale nie przetłoczyła go gra w mocniejszym klubie.
***
– On myśli szybciej niż inni – spostrzegał Nuno Gomes, pracujący w Seixal, ośrodku piłkarskim Benfiki, gdzie wychowywane są przyszłe gwiazdy. Felix przybył tam, kiedy miał 15 lat. Z miejsca zauważano jego talent, który tkwił w małych szczegółach. Joao Tralhao, jego dawny trener mówił na łamach „New York Times”: – Joao trenował, nie rywalizował. A to bardzo ważne w jego wieku. Dla trenera to bardzo ważny czynnik w spostrzeżeniu, jak daleko zajdzie dany piłkarz. Każdy widział jego wszechstronność. Elegancja w poruszaniu się po boisku, dobry strzał głową, odpowiedni strzał z dystansu, pewna gra na małej przestrzeni, napastnik obunożny – krótko mówiąc, ma wszystko, by powiedzieć, że to on w tym przedstawieniu będzie pierwszoplanową postacią. „He runs the show”. Zestawianie go na dziś dzień chociażby z Viniciusem lub Masonem Greenwoodem mija się z celem, bo dzisiaj Felix jest od nich po prostu od nich lepszy.
– Ten potencjał został uwolniony i tego już się nie da raczej powstrzymać – twierdzi w rozmowie z nami Leszek Orłowski, komentator Canal+, dziennikarz tygodnika „Piłka Nożna”, autor książek o piłce hiszpańskiej. – W żadnym momencie jednak nie winiłbym Feliksa za słabszą formę Atletico w zeszłym sezonie. Oni dopiero teraz zaczęli grać bardziej otwarty futbol, to w głowie Simeone musiała zajść zmiana. Gra Los Rojiblancos wygląda zupełnie inaczej. Felix ma znacznie mniej zadań taktycznych po stracie piłki – zauważa dalej.
REMIS PORTUGALII Z FRANCJĄ? KURS: 3,20 W TOTALBET!
Gdzie jednak byśmy spojrzeli – czy w kadrę Atletico, czy do reprezentacji Portugalii – wszędzie Felix jest jednak otoczony świetnymi współpracownikami. Ważna musi być nauka od Luisa Suareza, który obrał kurs na koronę króla strzelców, bo wspaniałomyślny były prezes Barcelony uznał, że najlepiej będzie wzmocnić rywala. Suarez i Felix wzajemnie się przyciągają na boisku. – Każdy cofnięty napastnik czuje się dobrze przy Suarezie. Urugwajczyk jest wzorcem środkowego napastnika, gra bardzo przewidywalnie, robi kolegom miejsce do gry. Jemu – jako starszemu – łatwiej jest się podporządkować – twierdzi Orłowski.
To jest nauka lepsza niż ta wynoszona od chaotycznych Alvaro Moraty czy też Diego Costy, gdzie ten drugi zdobył raptem 5 goli w lidze przez cały poprzedni sezon.
Lepsza gra Feliksa nie wynika jednak tylko z partnerstwa Suareza. „Cholo” musiał zauważyć wspomniany na samym początku problem z małą liczbą strzelanych goli. W niektórych meczach – jak choćby z Lokomotiwem – posyłał nawet jednocześnie do gry Suareza, Feliksa, a także Angela Correę. To właśnie w duecie z Argentyńczykiem Felix poprowadził też Atletico do zwycięstwa 3:1 nad Osasuną. Portugalczyk strzelił wtedy dwa gole.
***
Powróciła swoboda z Benfiki, której Felix szukał tak długo w nowym otoczeniu. Dziś znów przypomina chłopaka, który zdobywał hat-tricka w Lidze Europy z Eintrachtem, a kilka dni później po strzelonym golu z Setubal rzucał się w objęcia swojego brata, Hugo. A teraz w Atletico to się autentycznie może skończyć na wykręceniu double-double – dwucyfrowej liczby goli i dwucyfrowej liczby asyst.
Joao Felix
Oto właśnie wychowanek Benfiki przyjeżdża on na kadrę, a tam zastał również grono żołnierzy i artystów. Jest Bruno Fernandes, który taszczy na plecach Manchester United. Jest Diogo Jota, który ma gorszy wynik strzelecki w Liverpoolu tylko od Salaha. Rzeczą oczywistą jest obecność Ronaldo, z nieustannie świetną formą i kursem obranym na rekord strzelonych goli, który dzierży Irańczyk Ali Daei. 109 trafień w barwach narodowych. A w rezerwie czekają Bernardo Silva i Rafa Silva, którzy wcale nie osłabią pierwszej linii ekipy Santosa. No i jeszcze jest właśnie Felix, który stał się jednym z liderów Atletico. Liderem, który raptem w poprzedni wtorek skończył 21 lat.
PORTUGALIA POLEGNIE W STARCIU Z FRANCJĄ? KURS: 3,14 W EWINNER!
Portugalia nie ma się absolutnie o co bać.
Wystarczy to tylko umiejętnie połączyć i tym ludziom nie przeszkadzać. Dziś jest czas na mecz z Francją, a w przyszłym tygodniu nadejdzie największe dotąd wyzwanie Atletico w tym sezonie – Barcelona. Ale takie wyzwania Felix zdaje się przyjmować jedno za drugim. Kiedyś oglądałeś Atleti dla Griezmanna, teraz będziesz oglądał je dla Feliksa. A kto wie, czy podobnie nie stanie się też z reprezentacją Portugalii, gdzie ktoś będzie musiał przejąć kiedyś schedę po Cristiano.
RAFAŁ MAJCHRZAK
fot. NewsPix.pl