Reprezentacja z Ukrainą zaprezentowała danie klasyczne dla kuchni Jerzego Brzęczka. Czyli gramy mocno jako tako, rywal, w sumie, lepiej. Rywal, w sumie, jakoś zborniej radzi sobie z tym kawałkiem skóry. Jakoś mniej mu ten przedmiot przeszkadza. Ale finalnie, jak choćby w modelowym meczu z Austrią w Wiedniu, punkty zgarniamy my.
I tu jest najciekawsze. Bo ja, choć ten mecz mi się nie podobał, chyba, byłbym w stanie obecnie do jakiegoś stopnia zawierzyć, że może tak ma być. Że to może taki grecki styl. Bo w tym dałoby się od biedy dostrzec powtarzalność. Bo ile razy mogę się wyzłośliwiać i narzekać po wygranej, a to któryś mecz według tego scenariusza, w którym rywalowi pozostaje podziwianie na Youtube skrótu, a nam punktów.
A wtedy wszedł Jerzy Brzęczek i powiedział, że owszem, cieszy się z wygranej, ALE “Ukraina była lepsza”, “Mieliśmy niewątpliwie w odpowiednich momentach szczęście, był niewykorzystany rzut karny przez rywali. Wiemy też, ile popełniliśmy błędów”, “brakowało agresywności, było pewne odpuszczenie w drugiej części spotkania”.
Wydaje mi się, że mieliśmy do czynienia z sytuacją, kiedy Jerzy Brzęczek wybroniłby się spokojnie, gdyby był w swoich wypowiedziach bardziej optymistyczny. Bo znowu zwycięstwo w kolejnym zestawieniu. I Brzęczka wcześniej wielokrotnie chęć tego, żeby podkreślić dobre strony meczu, ponosiła. A teraz jest pierwszym do tonowania emocji. Pierwszym wskazującym, że to nie było to i wynik spokojnie może zakłamywać rzeczywistość, bo słupek z karnego, bo Łunin, bo murawa jak z zapomnianego opowiadania wiedźmina. A selekcjoner najwyraźniej też wie, że nie każdy rywal walnie karnego w słupek i nie w każdej bramce rywali broni Łunin.
Ta wypowiedź podobała mi się w tym meczu najbardziej. Poza tym ujmijmy to tak: gdyby ten mecz się nie odbył, protestów na ulicach by nie było. Po stronie plusów fakt, że sprawdzony został Przemek Płacheta i widać, że może się przydać. Na skrzydłach jest, jak jest, każdy ma swoje problemy:
- Grosicki z piłkarza został kolekcjonerem programów meczowych Premier League
- Z Kądziorem nie rozmawia trener
- Szymański gra ostatnio w środku pola
- Jóźwiak wyciera z Derby na połysk dno tabeli, z liczbami też średnio
- Kamiński kontuzjowany, no i w ogóle niesprawdzony
- Frankowski, pamiętacie, był taki piłkarz, ale MLS go nie puściła na zgrupowanie, a teraz pewnie już wypadł z orbity
Bieda. Bieda straszna. W tym kontekście Płacheta, który nic wielkiego nie pokazał, ale coś tam pograł, jest zyskiem.
Swoją drogą, w sumie bardzo liczyłem, że Zieliński na lewej się sprawdzi. Środek pola i bez Zielińskiego możemy obsadzić dwukrotnie. Asysta jest, nie zamierzam jej deprecjonować, bo tam potańczył z Łuninem, było to sprytne, ale generalnie – szału nie było. Wciąż jednak dałbym temu rozwiązaniu przynajmniej jedną próbę z poważnym rywalem.
No bo my tu sobie na Zielińskiego narzekamy, a taki Reina idzie do radia Cadena SER i pytany o zaskoczenia w Napoli, mówi o Zielińskim, że to piłkarz na Barcelonę czy Real.
A przecież ten Reina to z paroma przyzwoitymi piłkarzami grał, ma skalę porównawczą.
Ten Zieliński, mówiąc kolokwialnie, musi coś kopać.
No ale też nie będziemy na niego wiecznie czekać.
***
Stal Mielec zwolniła trenera Skrzypczaka, który z Flisów, Matrasów, generalnie szeregu spadów, zespołu w zasadzie osłabionego po awansie, nie ulepił Bóg wie czego. Sensacja.
Ja chciałbym wskazać jedną rzecz. Kto w tej lidze, tak patrząc czysto po potencjale, ma ewentualnie gorszą kadrę? No, może Warta Poznań. I ta Warta Poznań jest pochwałą konsekwencji. Piotr Tworek dokręca śrubki dostatecznie długo, by zbudować zespół może nie porywający, ale dobrze zorganizowany. W Warcie widać gołym okiem, że piłkarsko jest średnio, ale jest uszyta na miarę możliwości organizacja zespołu. Na to potrzeba czasu.
Czy Skrzypczak miał w ogóle czas, by coś takiego stworzyć?
Nie.
Ale może mógłby to stworzyć ewentualnie Dariusz Marzec, on miałby czas.
W Stali ktoś nawarzył piwa, a potem dał je wypić komuś innemu. Klasyczna spychologia.
Szanuję trenera Ojrzyńskiego, tyle można o Stali powiedzieć, że nie wzięła przypadkowego szkoleniowca, tylko fachowca. Żal, że znowu Ojrzyński jest traktowany w kategoriach strażaka, a nawet komandosa, który musi zostać zrzucony w bałagan i jakoś sobie poradzić. Niemniej na razie zamieszanie ze szkoleniowcami pokazuje, że pod kątem organizacyjnymi Stali dalej od standardów ESA niż wielu jej krytykowanym piłkarzom.
***
Uwielbiam bezkompromisowość Ivana Runje.
Runje w ostatnich Weszłopolskich przyznał, że nie wyprowadził zespołu z Pasami jako kapitan – co czynił do tej pory pod nieobecność Romanczuka – bo Zającowi nie spodobały się jego słowa z meczu z Pogonią Szczecin. Runje w przerwie powiedział, że Jaga gra katastrofę, że zero dokładności, zero agresywności, że mają szczęście, że przegrywamy tylko 0:1, a nie 0:5.
Co więc powiedział dalej Runje w Weszłopolskich?
“Porażka z Pogonią to był najgorszy nasz mecz w tym sezonie, nie ma co gadać. Nie przyjechaliśmy na ten mecz”. Potem Runje dał nawet Jadze ultimatum kontraktowe.
Jestem ciekaw, jak zareaguje trener Zając, bo to swoje powie i o tym jak on trzyma ciśnienie. A sam piłkarz? Na warunki ligowe, topowy stoper. Spokojnie ogarnąłby w Lechu czy Legii, jak tam się nie wystraszą tego, że w razie czego będzie mówił prosto z mostu.