Reklama

Skrzypczak traci pracę w Stali Mielec. Kto by się spodziewał?

redakcja

Autor:redakcja

10 listopada 2020, 16:36 • 4 min czytania 22 komentarzy

Szybko poszło. Trzy miesiące, jedna trzecia sezonu i pierwsza samodzielna praca Dariusza Skrzypczaka na polskich boiskach dobiegła końca. I choć nie jest to decyzja oczywista, to umówmy się: nie jesteśmy specjalnie zdziwieni. Pod jego wodzą Stal Mielec grała futbol smutny i nieprzekonujący, ale ile było tak naprawdę w tym jego winy? Pewnie niewiele. Skrzypczak, najzwyczajniej w świecie, na ekstraklasowej ławce trenerskiej debiutował w niezbyt przyjaznym środowisku. 

Skrzypczak traci pracę w Stali Mielec. Kto by się spodziewał?
Fragment komunikatu Stali Mielec.

Trener Dariusz Skrzypczak z dniem dzisiejszym przestaje pełnić obowiązki trenera pierwszej drużyny. Powodem tej decyzji jest niezadawalający wynik sportowy.

I tu sprawa jest jasna. Dziesięć meczów, dwa wygrane (w tym z Karpatami Krosno w Pucharze Polski), dwa zremisowane, sześć przegranych. Jeśli zredukować to tylko do ligi, bilans naturalnie wygląda jeszcze gorzej. Średnia punktów: 0,55. Bida z nędzą i to taka mocno wychudzona bida z równie wychudzoną nędzą.

Co więcej, z każdą kolejką wyglądało to gorzej. Bo na początku wcale nie było tak źle. Zaczęło się od obiecującego remisu z Wisłą Płock i planowej porażki z rozpędzonym Górnikiem Zabrze. Potem był remis z Cracovią, lekcja od Lechii i wygrana z Piastem, czyli trzy mecze, po których nigdy nie powiedzielibyśmy, że tak to się wszystko załamie. Ale się załamało. A jak już się załamało, to wraz z dachem i całym fundamentem:

  • Wpierdol od Wisły Kraków. Kompletna kompromitacja. Dziadostwo w defensywie. Kryminał. Zero nadziei.
  • Naprawdę marne występy z innymi beniaminkami, przegrane jednym golem i z Podbeskidziem, któremu wówczas strzelał każdy, tylko nie Stal, i z Wartą, gdzie ofensywna ekipy Skrzypczaka skompromitowała się na całej linii.

Fatalnego wrażenia nie zmył nawet przyzwoity, choć też zakończony bęckiem w czapę, występ z Rakowem. Wyglądało to beznadziejnie. Co do tego nie ma wątpliwości. Co więc postanowili zrobić włodarze Stali Mielec?

Reklama

Przysiąść nad tematem możliwości zmiany trenera. W niedzielę i w poniedziałek, w dniach bezpośrednio następujących po kompromitacji z Wartą, w Mielcu trwały intensywne rozmowy, które przyniosły zakończenie współpracy z Dariuszem Skrzypczakiem. I wiecie co, powiemy tak: zwyczajnie żal nam byłego już trenera Stali. Bo trudno obwiniać go o beznadziejne wyniki, które osiągał na Podkarpaciu.

Wszedł do zespołu mocno osłabionego. Zespołu, który opuścił lider środka pola Bartosz Nowak, czołowy snajper Michał Żyro i podstawowy bramkarz Jakub Wrąbel, zespołu, który – co było jasne jak słońce w bezchmurny dzień – potrzebował wzmocnień na wielu pozycjach, żeby móc rywalizować w Ekstraklasie na przyzwoitym poziomie. Czy liderzy zostali zastąpieni, a klub poczynił odpowiednie wzmocnienia?

To chyba pytanie retoryczne, ale podpowiemy: nie zostali zastąpieni, a klub nie poczynił odpowiednich wzmocnień. I tego można było się spodziewać, kiedy Bartłomiej Jaskot, prezes klubu, tłumaczył nam latem, żeby nie spodziewać się fajerwerków, bo Stal ma swoje ograniczenia i królem polowania nie zostanie, a tak w ogóle, to w Mielcu nie ma działu skautingu i wszystkie ruchy opierają się na propozycjach od zaprzyjaźnionych menadżerów.

Przyjrzyjmy się więc temu okienku w wykonaniu Stali.

Zadanie 1. Zastąpić Bartosza Nowaka. Nie udało się. W jego buty miał wskoczyć Pettari Forsell, czyli, jeśli mielibyśmy być złośliwi, idealny lider dla drużyny, która celuje w walkę o utrzymanie, i to niekoniecznie udaną. Jak mu idzie? Bardzo miernie. Kilka tygodni pauzował, a jak gra, to zawodzi.

Zadanie 2. Znaleźć dobrego napastnika. Nie udało się. Paweł Tomczyk marnuje setkę za setką. Łukasz Zjawiński to niespecjalny grajek na ekstraklasowy poziom. Jakub Wróbel – tak samo, któż by się spodziewał, nie?

Zadanie 3. Zastąpić Jakuba Wrąbla. Udało się. Tu akurat odnajdujemy jedyny pozytyw. Rafał Strączek może nie rzuca na kolana, ale miewa dobre mecze, trudno go też winić za fatalną postawę całego zespołu.

Reklama

Zadanie 4. Wzmocnić skład. Mateusz Matras, Marcin Flis, Martin Sus, Wojciech Błyszko, Jakub Wróbel, Damian Pawłowski, Kamil Kościelny, Łukasz Zjawiński. Czy to są ludzie, z którymi ruszylibyście na podbój Ekstraklasy? No, kurwa, nie. Co więcej, nie wiemy, czy ruszylibyśmy z nimi na podbój I ligi.

Dariusz Skrzypczak operował więc na mocno ograniczonym zasobie ludzkim. Operował nieudanie. Zabrakło jakości, pomysłu, stylu, realizacji, właściwie wszystkiego. Marny był obraz Stali Mielec pod jego wodzą, oj marny, ale czego tu się było innego spodziewać? I w ten sposób powoli znowu tworzy się słuszne wrażenie, że Stal Mielec nie dojeżdża organizacyjnie. Nie powiemy, że panuje tam burdel, ale klubowi, który działa tak chaotycznie, tak nieprzemyślanie i tak narwanie, trudno nie zarzucić pogubienia i poplątania.

Fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

22 komentarzy

Loading...