Gdy po raz ostatni porównywaliśmy sobie jedenastki Legii Warszawa i Lecha Poznań, a było to ponad rok temu, na papierze mocniejsi wydawali się poznaniacy. Rywale ze stolicy przystępowali do tamtego spotkania osłabieni do tego stopnia, że na prawej obronie zagrać miał Paweł Wszołek (ostatecznie wystąpił na niej Michał Karbownik), co pewnie wpłynęło na wynik papierowej rywalizacji, ale najważniejszy i tak był rezultat uzyskany na boisku, gdzie lepsza okazała się Legia. Czy to oznacza, że zestawienie jedenastek to pomysł, który należy wyrzucić do kosza i dokładnie przykryć? Niekoniecznie, bo to całkiem fajna – uwaga, słowo-klucz – zabawa.
Weźmy ten dzisiejszy mecz. Mamy wrażenie, że spotkanie pomiędzy największymi w tej lidze, z bardzo różnych względów, już dawno nie zapowiadało się tak ciekawie. Sytuacja kadrowa obu klubów to jedna z przyczyn. Legia znów będzie osłabiona, ale to nie znaczy, że nie będzie miała argumentów. Zadajmy sobie więc jedno pytanie – którego z tych graczy wolelibyśmy mieć w swojej drużynie, gdybyśmy kompletowali jak najmocniejszy zespół? Nasze odpowiedzi poniżej, na wasze czekamy w komentarzach.
Oczywiście niełatwo wytypować składy obu drużyn, szczególnie w przypadku Legii, która nie ma szczęścia w koronawirusowej loterii, ale spróbowaliśmy.
ARTUR BORUC vs FILIP BEDNAREK
Twardy orzech do zgryzienia. Obaj wrócili do kraju przed tym sezonem. Boruc mając za sobą bogatą karierę, Bednarek z chęcią udowodnienia, że jest niezłym golkiperem, bo w Holandii spędził więcej lat, niż zaliczył występów w Eredivisie. Sytuacja wyjściowa była w związku z tym dość jasna. Przed sezonem bez chwili zawahania powiedzielibyśmy, że w składzie wolelibyśmy mieć 65-krotnego reprezentanta Polski. A teraz… A teraz pojawiły się spore wątpliwości. Bednarek był jednym z bohaterów Lecha w eliminacjach do europejskich pucharów. Boruc też coś w nich odbijał, ale w jego przypadku było to głównie zmniejszanie rozmiarów klapy. W lidze, szczególnie przy wyjściach do dośrodkowań, chyba trochę więcej niepewnych interwencji zaliczył golkiper Lecha, ale od Boruca też wymagamy zdecydowanie więcej.
LECH WYJDZIE NA PROWADZENIE? ZAGRAJ W TOTOLOTKU PO KURSIE 2,12!
Werdykt: dobra, Boruc, ale ze względu na doświadczenie – mniejsza szansa, że byłby zapalnikiem. Bednarek odrobił kawał dystansu, ale pełnego przekonania jeszcze nie mamy.
JOSIP JURANOVIĆ vs ALAN CZERWIŃSKI
Rozkręca się Juranović, który początek sezonu stracił przez koronawirusa, a po wskoczeniu nie przekonywał. Szczególnie w pucharach Chorwat wyglądał tak, że wręcz nie wypadało porównywać go do Marko Vesovicia w szczytowej formie. Przełomem był mecz ze Śląskiem Wrocław, w ostatnich trzech spotkaniach widać u Juranovicia zwyżkę formy, pojawiły się też gole i asysty. I fakt, to ciągle nie jest poziom Czarnogórca z zeszłego sezonu, ale powołanie od Zlatko Dalicia do reprezentacji wicemistrzów świata to też nie w kij dmuchał. Wiadomo, że pomogły pewne problemy, z którymi boryka się chorwacka kadra, bo na początku legionista wylądował tylko na liście rezerwowej, ale tam też trzeba coś sobą reprezentować. Sęk w tym, że w drużynie rywala również znajduje się piłkarz, który ociera się o kadrę (no, oczywiście, że słabszą, ale jednak), a w tym sezonie już udowodnił, że poziom europejski to wcale nie muszą być dla niego za wysokie progi. Z Benfiką czy ze Standardem Alan Czerwiński wypadł bardzo okazale.
Werdykt: Alan Czerwiński, ale na rozwój Juranovicia warto zerkać.
IGOR LEWCZUK vs LUBOMIR SATKA
Lewczuk to synonim solidności, ale mamy wrażenie, że ten sezon dla 35-latka to już ostatnie podrygi na tym najwyższym ligowym poziomie. Mecz z Omonią sknocił, to wiadomo, ale i poza nim zdarzyło mu się nie nadążyć za rywalem lub źle ustawić. Gdy mówimy o solidności Satki, żadnego “ale” nie znajdujemy. Widzieliśmy co działo się wtedy, gdy zabrakło go w składzie na mecz z Benfiką. W dodatku to Słowak lepiej wyprowadza piłkę i chyba jest też groźniejszy pod bramką rywala.
Werdykt: nie pogardzilibyśmy Lewczukiem, ale trudno postawić go ponad Satką.
ARTUR JĘDRZEJCZYK vs THOMAS ROGNE
Gdyby Thomas Rogne nie wypadał z gry przy każdym mocniejszym podmuchu wiatru, byłby materiałem na najlepszego stopera w lidze. Bardzo dobry w powietrzu, w sumie nieczęsto się myli, potrafi dyrygować całym blokiem obronny. Ale – jak dobrze wiemy – Norweg do dyspozycji trenera jest tylko czasami, w zasadzie w przerwach w leczeniu. Jeszcze nie zdarzyło się, by rozegrał dziesięć ligowych spotkań z rzędu, a zaraz wybiją mu trzy pełne sezony w Kolejorzu (najdłuższa taka seria w jego przypadku to sześć meczów). Jędrzejczyk? Najlepszy stoper poprzednich rozgrywek, te zaczął słabiej, zdarzyły mu się błędy głupie (jak ze Śląskiem) i istotne (jak z Omonią), ale to ciągle bardzo nieprzyjemny typ dla każdego ligowego napadziora. Może dla niego zabraknąć miejsca w kadrze na przyszłoroczne Euro, ale mamy wrażenie, że gdy tylko coś wydarzy się komuś z kwartetu Glik-Bednarek-Walukiewicz-Bochniewicz, Jerzy Brzęczek od razu wykręci numer do zawodnika Legii.
Werdykt: stawiamy na piłkarza Legii i chyba wystarczająco uargumentowaliśmy ten wybór.
NIE WIĘCEJ NIŻ DWA GOLE W MECZU? ZAGRAJ W EWINNER PO KURSIE 2,08!
FILIP MLADENOVIĆ vs TYMOTEUSZ PUCHACZ
Możliwe, że najbardziej wyrównana para. Mladenović nie zgubił jakości na trasie Gdańsk-Warszawa. Nie potrzebował też zbyt wiele czasu, by wkomponować się w zespół, a to zaleta dobrych zawodników. Wciąż przychodzą powołania do serbskiej kadry, co może dać wyjazd na Euro 21 (pozostał barażowy finał ze Szkocją). Jeśli czegoś brakuje, to punktowania z mocnymi rywalami, bo Mladenović jest bardzo aktywny w ofensywie, ale konkrety były z tego tylko z Dritą, Wisłą Płock i Wartą Poznań. No, jednak lepiej wygląda pod tym względem Puchacz, notujący dwie asysty ze Standardem czy strzelający Charleroi. Oczywiście Polak ma trochę łatwiej, bo gra też skrzydle, ale mniejsza z tym, bo najważniejsza jest przecież to, jak goście bronią. I tak jak u Puchacza widzimy niedociągnięcia (u Mladenovicia zresztą też), tak nie sposób również nie zauważyć, że poprawił w ostatnim okresie grę w tyłach 21-latek. Coraz głośniej puka do drzwi pierwszej reprezentacji, coraz wyraźniej widać, że może zrobić karierę na Zachodzie.
Werdykt: tu nie ma złych wyborów, obaj są bardzo dobrzy, dlatego oprzemy się na najświeższym wrażeniu. Puchacz.
ANDRE MARTINS vs JAKUB MODER
Ogromne problemy z zestawieniem środka pola może mieć dziś Czesław Michniewicz. Koronawirus dopadł Domagoja Antolicia, wcześniej z tego samego względu wypadł Michał Karbownik, a przed jednym z treningów w środku tygodnia z niepokojącymi objawami do domu odesłany został Bartosz Slisz. Jeśli nic nie zmieni się na ostatniej prostej, zrodzi to również problem z młodzieżowcem i przybliży do występu Macieja Rosołka (tym bardziej, że niepewna jest też sytuacja Pekharta).
BRAMKA MIKAELA ISHAKA? SUPERBET DAJE KURS 2,60!
Przechodząc do Martinsa, mowa o piłkarzu będącym na bocznym torze. Jasne, bywały czasy, w których był kluczowy dla Legii, ale już trochę od tego momentu minęło. W poprzednim sezonie został przyćmiony przez Antolicia, teraz stracił miejsce w składzie. Łącznie siedem występów i tylko trzy w pierwszym składzie – z Jagiellonią, w Płocku i w Superpucharze Polski przeciwko Cracovii. Od Michniewicza w lidze dostał 15 minut. No i trudno powiedzieć, by dawał argumenty przemawiające za powrotem do poprzedniej roli w drużynie. Moder? Jasne, miewa słabsze mecze, ale chyba nie ma sensu podważać jego klasy i powtarzać tych pochwał, które rzucaliśmy pod jego adresem. Największy wygrany w polskiej piłce ostatnich miesięcy.
Werdykt: a czy dzik sra w lesie? No oczywiście, że Moder.
BARTOSZ KAPUSTKA vs PEDRO TIBA
Co wiemy o Kapustce po tych niecałych trzech miesiącach, które minęły od jego powrotu do Polski? Ano to, że misja odbudowania tego zawodnika to nie będzie coś, na co sztab Legii znajdzie receptę między jedną a drugą analizą. Szczerze mówiąc, zwątpiliśmy, czy jakiekolwiek efekty zobaczymy jeszcze w tym roku, bo zakładanie, że nie zobaczymy ich w ogóle jest chyba jeszcze przedwczesne. Na razie były gracz Leicester zaliczył jedną asystę i kilka obiecujących zagrań, ale nawet po zebraniu ich do kupy i dodaniu efektów, trudno by było o jakąś sensowną kompilację. Na dziś – pamiętając też o problemie, który przed chwilą wyłączył go z gry – w ogóle trudno mówić, by był to piłkarz na pierwszy skład mającej problemy Legii. Raz skrzydłowy, przy innej okazji piłkarz środka pola – wszystko trochę z braku laku. A jeśli mówimy o Tibie, jego rywalu w naszej zabawie, to przecież jest to postać fundamentalna. Lider drugiej linii i – chyba możemy pokusić o to stwierdzenie – najlepszy gracz Kolejorza w tym sezonie. Mecze, które opuścił (z Rangersami i Cracovią), tylko utwierdziły nas w tym przekonaniu.
Werdykt: dla formalności – Tiba.
PAWEŁ WSZOŁEK vs JAN SYKORA
Skrzydłowi, którzy w tym sezonie byli już na kilka tygodni wyłączeni, ale wiadomo – takie czasy. W związku z tym jeszcze nie wrzucili wyższego biegu. U Wszołka to wręcz oczywistość, że na poziomie Ekstraklasy będzie się wyróżniał, bo to po prostu zbyt dobry piłkarz, by było inaczej. Pokazał to zeszły sezon. Sykora? Tu widzimy spore prawdopodobieństwo. Różnicą jest oczywiście konkurencja, bo gdy w Legii zapomniano o skrzydłowych, w Lechu ma kto grać na bokach (nawet teraz długo zastanawialiśmy, czy po prostu nie zagra Skóraś, który fajnie pokazał się z Belgami), ale mamy wrażenie, że to może Czecha tylko napędzić. Potencjał już zdradzał spory, a i w CV znajdziemy kilka pozytywnych wpisów.
Werdykt: w tej chwili wolelibyśmy mieć w ekipie Wszołka.
WALERIAN GWILIA vs DANI RAMIREZ
Za poprzedni sezon wyżej oceniliśmy Hiszpana, który pół roku spędził w ŁKS-ie, gdzie błyszczał i pół w Lechu, gdzie nie miał większych problemów z zadomowieniem się. Różnica między nim a Gruzinem nie była zbyt wielka. W tym sezonie jednak zawodnik Kolejorza zdystansował konkurenta. Słabo wygląda Gwilia – i liczbowo (asysty Dritą i Wartą), i pod względem gry. Nic dziwnego, że nie występuje od deski do deski. Ramirez z kolei miał już w tych rozgrywkach swoje wielkie momenty. Bardziej w eliminacjach niż w fazie grupowej Ligi Europy (plus świetny mecz z Piastem), ale o rywalu z Legii nie można powiedzieć nawet tego.
Werdykt: kogo chcesz trenerze? Ja wiem, Hiszpana!
JOEL VALENCIA vs JAKUB KAMIŃSKI
Luquinhas do treningów wrócił dopiero w ostatnich dniach i raczej nie będzie gotowy na występ od pierwszej minuty, jednocześnie Valencia bardzo dobrze zagrał w poniedziałek. Sęk w tym, że występ przeciwko Warcie Poznań to na razie jedyny błysk Ekwadorczyka na wypożyczeniu, a i trzeba brać poprawkę na to, że koledzy Grzesik i Szmyt byli tamtego dnia naprawdę beznadziejni. Kamińskiego za to zatrzymać może, tak w dłuższej perspektywie patrząc, chyba tylko zdrowie, choć zdaje się, że teraz już wszystko z nim okej. Powołanie do reprezentacji nie było przypadkiem, było naturalną konsekwencją bardzo dobrych występów lechity. Widzimy pewne rezerwy w wykończeniu i generalnie w procesie podejmowania decyzji pod bramką rywali, ale 18-latek ma mnóstwo czasu, by to poprawić.
Werdykt: jeszcze raz wolimy gracza Lecha.
MACIEJ ROSOŁEK vs MIKAEL ISHAK
Gdyby chodziło o Pekharta, trudniej byłoby podjąć decyzję. Ostatecznie oczywiście wybralibyśmy Szweda, który jest mniej skuteczny w lidze, ale strzela poważniejszym rywalom w Europie, całościowo wypada lepiej (gol co 109 minut, Czech trafia średnio co 120), a poza tym jest graczem bardziej wszechstronnym, ale byłoby, o czym gadać. Jednak skoro prawdopodobnie zagra Rosołek – z całym szacunkiem do jego talentu – nie za bardzo jest.
Werdykt: Szwed na szpicę.
***
Czyli 8 piłkarzy Lecha i 3 z Legii, choć dwa pojedynki mocno na styku (bramka i lewa obrona). Czy nagłe ozdrowienia wszystkich piłkarzy mogłyby coś zmienić? No, chyba najprędzej w przypadku Marko Vesovicia, być może też Luquinhasa (o Pekharcie już wspomnieliśmy), bo w środku pola nawet przy Antoliciu, Karbowniku i Sliszu i tak postawilibyśmy na lechitów. Podsumowując: naszym zdaniem na dziś mocniejszą paczkę skrzyknięto w Poznaniu, co oczywiście nie oznacza, że Legia nie zrównoważy braków sposobem. Akurat to Czesław Michniewicz robić potrafi.
WYGRANA LECHA? ZAGRAJ W TOTALBET PO KURSIE 3,05!
Fot. FotoPyK