Powiedzieć, że mieliśmy wątpliwości, gdy Pekhart meldował się w Warszawie, to nic nie powiedzieć. Widzieliśmy już takich piłkarzy, którzy nazwisko, owszem, mają, ale przychodząc do ESA są na ewidentnej znoszącej. Pekhart – 31 lat. W przeszłości Bundesliga, ale tuż przed transferem mocno średnia sytuacja w drugoligowym Las Palmas. Mogło być różnie. Ale dziś, powołaniem do pierwszej reprezentacji Czech, podkreśla, że Warszawa była dobrym wyborem dla niego, a on dla Legii.
Pekhart mógł być jednym z niewielu zawodników, którzy skorzystali na przerwie pandemicznej. Przychodził w takiej sobie formie, grywając mało w Segunda, a w Legii wchodził na ogony. Strzelił gola z Jagą w debiucie, ale było to trafienie pozbawione wagi, na 4:0.
Po pandemii? Gol z Lechem na wyjeździe – wiadomo jaki, typowo pekhartowy, ale nauczyliśmy się już, że Pekhart ma w tym praktycznie powtarzalność. Innymi słowy – jest jednym z tych gości, od których piłka lubi się odbić w kluczowym momencie i wpaść do siatki. Można powiedzieć – przypadek. Ale jednak trzeba się umieć ustawić, mieć osławioną czutkę do czystych pozycji. Pekhart na finiszu zeszłego sezonu strzelił cztery bramki, łącznie więc w sezonie 19/20 dla Legii pięć – wątpliwości były, ale bronił się.
Na pewno jednak po zeszłym sezonie nie powiedzielibyśmy, że jest pewniakiem do gry, kimś, kto będzie w tak mocnym stopniu odciskał piętno na Legii. Tymczasem Pekhart w tym sezonie ligowym:
– 2 gole z Rakowem, 2:1
– 1 gol z Jagiellonią, 1:2
– 1 gol z Wisłą Płock, 1:0
– bez gola z Górnikiem, 1:3
– 2 gole z Zagłębiem, 2:1
– 1 gol ze Śląskiem, 1:0
– bez gola z Pogonią, 0:0
– 1 gol z Wartą Poznań, 3:0.
Z dwunastu ligowych goli Legii strzelił osiem, to prawie pekhartodependencia. A przecież wydawać by się mogło, że Legia ma trochę armat i ten podział bramek powinien się rozkładać na więcej osób. Oczywiście Pekhartowi zdarzały się jeszcze sytuacje, kiedy mało nie zabił się o własne nogi w podbramkowej okazji, ale też potrafił zawinąć ładnie do siatki zza szesnastki, odpruwając trochę łatkę gościa, który tylko czeka, aż ktoś go trafi w łeb. Imponował też skutecznością: jak już trafiał w światło bramki, prawie na pewno był gol.
Nie tylko walko o mistrzostwo Polski nabiera tempa, ale także rywalizacja o miano króla strzelców @_Ekstraklasa_! ⚽ Póki co w klasyfikacji przewodzi Tomas Pekhart 🔥 Jak myślicie, kto odbierze nagrodę na koniec sezonu ❓ 🎖 pic.twitter.com/omN0HBjhv9
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 29, 2020
Pojawiają się głosy: Legia jest zbyt przewidywalna grając lagi na Pekharta. No cóż, z taką skutecznością, jaką ma, jednak przesadą byłoby tak spłycać jego wkład. Na pewno nie pomógł ani z Omonią, ani Karabachem, ale też powiedzmy – Pekhart nie był ani głównym, ani siódmym problemem Legii w tych meczach. Nie funkcjonowały znacznie bardziej fundamentalne kwestie.
Dziś Pekhart dostał powołanie do kadry Czech i to już do jej finalnego składu. Zabrakło tym razem niestety miejsca dla Tomasa Petraska, który był w szerokiej kadrze. Czesi zagrają z Niemcami, Izraelem i Słowacją.
Poprzedni mecz w kadrze Pekhart zagrał w 2013 przeciwko Malcie. Był wtedy jeszcze relatywnie młodym grajkiem, przyszłościowym, a grającym w Bundeslidze. To pokazuje z jak dalekiej podróży wraca.
Fot. FotoPyK