Reklama

Grając o mistrza, nie patrzyliśmy w tabelę. Teraz też nie możemy

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

20 października 2020, 11:46 • 5 min czytania 5 komentarzy

Co miał w głowie, gdy przydarzył mu się kiks kolejki? Jak piłkarze Piasta podchodzą do tego, że w tym sezonie w lidze jeszcze nie wygrali? Kto ma rację – Parzyszek czy Fornalik? Dlaczego w gliwickiej szatni nie wisi tabela? Między innymi o tym Weszłopolscy rozmawiali z Patrykiem Sokołowskim, pomocnikiem Piasta. Zapraszamy was do obejrzenia całego programu, a także do przeczytania spisanej rozmowy z naszym gościem.

Grając o mistrza, nie patrzyliśmy w tabelę. Teraz też nie możemy
Musimy zapytać o sytuację, która stała się kiksem kolejki – co autor miał na myśli?

No właśnie chyba za dużo myśli było w głowie. I dlatego to nie zakończyło się nawet uderzeniem. Obrońca, którego nie widziałem, zablokował mnie. Myślałem, że wszyscy wbiegli do bramki, a tego obrońcy nie zauważyłem. Chyba było za dużo pomysłów, jak to uderzyć i tak wyszło.

Tak jakbyś unikał strzału lewą nogą, nie czuł, że lewą jesteś w stanie wykończyć akcję.

Powiem szczerze, chciałem uderzyć lewą nogą. Czekałem najpierw na odpowiedni kozioł. Jak już miałem uderzyć, piłka mi niespodziewanie spadła nie w to miejsce, które oczekiwałem. Ale oczywiście nie ma żadnego wytłumaczenia tego, że nie strzeliłem, więc nie chcę się tłumaczyć. Ogólnie na treningu nie boję się uderzeń lewą nogą – strzelam obiema. To trochę jak w tenisie – czasami zawodnik ma możliwość zrobić wszystko pod siatką i wali prosto w siatkę. Ja zrobiłem podobnie, tyle że pod samą bramką.

Trener czy koledzy mieli duże pretensję o tę sytuację? Przyczyniła się do tego, że znowu nie macie punktów.

Nie, nikt nie miał do mnie osobiście pretensji. Myślę, że graliśmy dobry mecz i stworzyliśmy więcej sytuacji niż ta jedna. Piłka nie chciała wpaść – i Michałowi Żyro, i Tiago. W statystykach mieliśmy dużo więcej strzałów i sytuacji podbramkowych. Nieskuteczność jest niestety rażąca. Już od kilku meczów musimy to poprawić. Mam nadzieję, że to się zmieni.

Możemy założyć, że to efekt pewnego niedotrenowania? Piotr Parzyszek zdradził, że nie pracujecie zbyt mocno na treningach.

No nie, to na pewno nie efekt tego. Myślę, że przerwę wykorzystaliśmy i dobrze trenowaliśmy.

Reklama
Może za mało treningów strzeleckich?

Też nie. W poprzednich dwóch sezonach trenowaliśmy tak samo. Jeżeli mówimy, że ten trening był zły, a zdobywaliśmy mistrzostwo i trzecie miejsce – to się z tym nie zgodzę. Nie byłoby takich dobrych wyników. Bramek strzelonych też mieliśmy dużo. Ciężko mi się odnosić, że teraz trenujemy gorzej lub inaczej i dlatego to nie wpada. Myślę, że po prostu trochę brakuje wykończenia, też pewnie szczęścia. Szczęście było w poprzednich sezonach, teraz wychodzi to trochę na zero. I tak to jest w życiu – wtedy się cieszyliśmy, że wszystko wpada, teraz musimy przeżyć te cięższe momenty, gdy nie chce wpaść. Myślę, że mamy na tyle dobrych zawodników i zgrany zespół, że z tego wyjdziemy.

W zeszłym sezonie strzelali Felix, Parzyszek, trochę byliście od nich uzależnieni. To wasz problem, że na razie nie ma kto ich zastąpić?

Na pewno jest to zmiana, że odeszli Parzyszek i Felix, którzy strzelili najwięcej bramek w tamtym sezonie. Życie nie znosi próżni, przyszli nowi, którzy nie są wcale gorsi. Widzę to na treningach, że strzelają bramki. Jestem przekonany, że one zaczną wpadać. Niemniej wiadomo, że Jorge strzelał bardzo dużo bramek, ale ten czas jest zawsze potrzebny do tego, by wkomponować innego zawodnika, żeby strzelał dużo bramek.

Jak sobie tłumaczysz to, że w eliminacjach do pucharów potrafiliście grać dobrze i skutecznie, a w lidze oglądamy kompletnie inną drużynę? Gdy te rozgrywki szły równolegle, można było jeszcze mówić, że stawiacie na puchary. Dziś pucharów nie ma, problem pozostał.

No tak, w pucharach szło całkiem dobrze. Nawet z Kopenhagą stworzyliśmy więcej sytuacji podbramkowych. W lidze nie szło, ale tylko w meczu z Lechem można powiedzieć, że byliśmy gorsi, bo wtedy z boiska byliśmy ewidentnie słabszą drużyną. W wszystkich pozostałych meczach, patrząc na statystyki, stworzyliśmy więcej sytuacji od przeciwnika. Jedyny diagnozowany przeze mnie problem to nieskuteczność. Złożyło się kilka mniejszych rzeczy na to, że te wyniki nie są takie, jakich oczekujemy. Był koronawirus trenera, zmiana formacji, kontuzje podstawowych zawodników i rotacje składem. Kilka małych rzeczy mogło się złożyć na to, że nie wygrywaliśmy. Gdyby czasami wpakować piłkę do siatki, nawet przypadkowo, odbiór meczu byłby inny. Bo sama gra była często dobra.

Na pewno nie jesteście personalnie drużyną, która zasługuje na ostatnie miejsce. Patrząc trzeźwo – na jakie miejsca macie kadrę?

W poprzednich sezonach też mieliśmy cel: górna połówka tabeli. Teraz nie ma podziału, więc ciężko w ten sposób określić nasze zadanie. Określiliśmy je jako walkę o europejskie puchary. Wiadomo, że finansowo i budżetowo nie możemy porównywać się z takimi klubami jak Legia czy Lech. Musimy nadrabiać innymi rzeczami. Tak było w poprzednich sezonach.

Czujecie teraz presję wyników, jakieś oczekiwania?

Myślę, że to kwestia po prostu pierwszego zwycięstwa. Mamy wielu doświadczonych zawodników jak Kuba Czerwiński, Bartek Rymaniak, Gerard Badia, Tomasz Jodłowiec, którzy grali wiele meczów w Ekstraklasie czy nawet reprezentacji. Jeśli chodzi o samą drużynę, jesteśmy zżyci i wierzymy w siebie. Kwestia pierwszego zwycięstwa i nieprzejmowania się w tym, niepatrzenia w tabelę. Kiedy graliśmy o mistrzostwo Polski, mówiliśmy, że nie patrzymy w tabelę. Teraz też musimy tak mówić i nie patrzeć.

Nie odwracacie sobie tabeli w szatni?

Nie. Po prostu jej nie ma.

Reklama
Jak wyglądały treningi pod nieobecność trenera Fornalika? Były odprawy online?

Wszystko było przekazywane przez asystentów trenera, nie było żadnych wideokonferencji.

O zmianach decydowali asystenci czy trener był na łączach?

Wydaje mi się, że asystenci w łączeniu z trenerem Fornalikiem. Nie wiem, czy byli na bieżąco, ale na pewno w przerwie, bo też przekazywali nam jego wskazówki.

Propozycja dla ciebie – masz tylko jedną bramkę w Ekstraklasie, trochę mało. Obiecasz nam, że strzelisz gola, jeśli nasi widzowie wbiją trzy tysiące łapek w górę?

Możemy się tak umówić. Jaki termin?

Do końca roku.

Dobra.

To lewą nogą, OK?

OK. Tę bramkę, co mam w Ekstraklasie, strzeliłem właśnie lewą!

Rozmawiali WESZŁOPOLSCY

Fot. FotoPyK

OBEJRZYJ CAŁY ODCINEK WESZŁOPOLSKICH TUTAJ:

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...