Robert Lewandowski zaczął siódmy sezon w barwach Bayernu i oczywiście strzela jak na zawołanie. Jego pozycja niemal od początku jest w Monachium niepodważalna. Gdy bawarski gigant sprowadzał Polaka, z pokładu musiał się ewakuować Mario Mandzukić i od tej pory “Lewy” prawie nigdy nie miał pełnoprawnego konkurenta o miejsce w składzie. Ba, bywały lata, gdy nie było nikogo, kto chociaż próbowałby go lekko naciskać. Ten sezon pod pewnymi względami jest więc wyjątkowy. Po raz pierwszy nasz rodak ma dwóch zmienników.
Są nimi będący małym objawieniem poprzednich rozgrywek Joshua Zirkzee i dopiero co zakontraktowany z PSG Eric Maxim Choupo-Moting. Nie sposób twierdzić, że będą oni chcieli wygryźć Lewandowskiego z wyjściowej jedenastki, bo nie mają na to szans, ale dzięki ich obecności kapitan biało-czerwonych będzie mógł liczyć na nieco więcej odpoczynku niż dotychczas. Przy wypchanym do granic możliwości terminarzu, który trzeba zrealizować przed przełożonym EURO, może mieć to niebagatelne znaczenie.
GOL LEWANDOWSKIEGO Z BOŚNIĄ I WYGRANA POLAKÓW – KURS 2.55 W EWINNER!
Na co realnie Zirkzee i Choupo-Moting mogą liczyć, opierając się na poprzednich latach dublerów “Lewego” w Monachium?
Ideałem, do którego mogą dążyć, jest pierwsza runda Sandro Wagnera. Ten późno-dojrzewający napastnik (ponadprzeciętny sezon rozegrał dopiero tuż przed trzydziestką) zimą 2018 za 13 mln euro przybył do Bayernu z Hoffenheim, żeby trochę odciążyć Polaka. Swoją rolę wypełnił znakomicie. Dość szybko wykrystalizował się układ, w którym Robert grał przede wszystkim w Lidze Mistrzów (monachijczycy dotarli do półfinału), a Sandro mocniej ogarniał Bundesligę. W tamtej rundzie niemieckiej ekstraklasy “Lewy” pięć razy wchodził na boisko z ławki, trzykrotnie nawet się z niej nie podniósł, raz pauzował z powodu drobnego urazu. Panowie podzielili się ligowymi minutami niemal po równo: Polak rozegrał ich 793, Niemiec 722. Wyniki na tym nie ucierpiały, a Wagner strzelił osiem goli i zaliczył dwie asysty. Wycisnął maksa. Robert mimo częstszego odpoczynku i tak wiosną 2018 zdobył w Bundeslidze 14 bramek, z czego dwukrotnie zapakował hat-tricka.
To był jedyny czas, gdy nasz rodak jako piłkarz Bayernu miał “pełnoprawnego” rywala w ataku. W następnym sezonie akcje Wagnera zmalały, grał już bardzo mało i w połowie rozgrywek odszedł na emeryturę do chińskiego Tianjin Teda. Co ciekawe, w sierpniu rozwiązał kontrakt z tym klubem i ogłosił zakończenie kariery w wieku zaledwie 32 lat.
W pozostałych przypadkach, jeśli Bayern w ogóle miał jakiegoś nominalnego napastnika poza Lewandowskim, nie było wątpliwości, że zagra on tylko od wielkiego dzwonu.
Spójrzmy dokładnie.
2014/15
Claudio Pizarro
Bundesliga: 13 meczów (2 w pierwszym składzie), 1 asysta
DFB Pokal: 2 mecze, 1 gol
Liga Mistrzów: 2 mecze
RAZEM: 17 meczów, 1 gol, 1 asysta, 434 minuty
LEWANDOWSKI UNDER 1.5 CELNEGO STRZAŁU Z BOŚNIĄ? KURS 2.10 W TOTOLBET!
2015/16
bez konkurenta
2016/17
bez konkurenta
2017/18
Sandro Wagner (od stycznia)
Bundesliga: 14 meczów (9 w pierwszym składzie), 8 goli, 2 asysty
DFB Pokal: 1 mecz
Liga Mistrzów: 3 mecze, 1 gol
RAZEM: 18 meczów, 9 goli, 2 asysty, 775 minut
2018/19
Sandro Wagner (do stycznia)
Bundesliga: 7 meczów (1 w pierwszym składzie)
DFB Pokal: 1 mecz, 1 gol
Liga Mistrzów: 3 mecze
Superpuchar Niemiec: 1 mecz
RAZEM: 12 meczów, 1 gol, 264 minuty
2019/20
Joshua Zirkzee
Bundesliga: 9 meczów (3 w pierwszym składzie), 4 gole, 1 asysta
DFB Pokal: 2 mecze
Liga Mistrzów: 1 mecz
RAZEM: 12 meczów, 4 gole, 1 asysta, 311 minut
W premierowym sezonie, gdy Robert jeszcze potrzebował chwili na zaprezentowanie pełni możliwości, funkcję “naciskacza” pełnił niezniszczalny Claudio Pizarro. Nie dawał jednak odpowiedniej jakości. W trzynastu ligowych występach nie strzelił żadnego gola i kolejny raz wrócił do Werderu Brema. Przez następne dwa lata polski snajper pozostawał bez konkurencji. Jeśli już zdarzyło się, że wypadał ze składu lub odpoczywał, na szpicy przeważnie z niezłym skutkiem występował Thomas Mueller. To wystarczało.
BAYERN WYGRA Z EINTRACHTEM, BTTS NIE – KURS 2.04 W TOTOLOTKU!
Potem przez rok był Sandro Wagner, aż wreszcie w minionym sezonie objawił się nam Zirkzee. Holenderski nastolatek po dwóch epizodycznych wejściach z ławki, dających łącznie osiem minut na boisku, miał na koncie dwa ligowe gole. Wiosną zaczął otrzymywać więcej szans i nawet trzy razy zagrał od początku. Dwukrotnie kończył wówczas z trafieniem, szans nie marnował. W tym sezonie zdążył zaliczyć niecałą godzinę z Hoffenheim, ale to akurat była klęska monachijczyków.
Teraz Zirkzee będzie się dzielił czasem z Choupo-Motingiem.
Robert Lewandowski jako zmiennika ma zatem i młodego, głodnego gry chłopaka, i starego wyjadacza, który bez szemrania akceptuje swoje miejsce w szeregu. Dla Kameruńczyka sam fakt znalezienia się w klubie z Monachium jest czymś wielkim, bo w najlepszych sezonach dobijał do raptem dziesięciu goli w Bundeslidze. Do roli dublera już się przyzwyczaił podczas dwóch lat spędzonych w PSG. W Ligue 1 uzbierał zaledwie 1240 minut, czyli niewiele ponad 18 procent możliwego czasu gry. Sandro Wagner w najlepszej rundzie zaliczył 775 minut, ale nie było trzeciego napastnika.
Dziś wydaje się, że Zirkzee i Choupo-Moting powinni być zadowoleni, jeżeli w całym sezonie każdy z nich dostanie po 500-600 minut, oczywiście licząc wszystkie fronty. Dla tego drugiego fucha wymarzona – dużo sianka, mało granka, a istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że jeszcze sporo wpisze sobie do CV.
Fot. Newspix