Christian Gytkjaer był dla Lecha nieoceniony. Zabetonował w Lechu pozycję numer dziewięć, ale nic dziwnego, skoro był jednym z najlepszych zagranicznych napastników, którzy w ostatnich latach przewinęli się przez Ekstraklasę. Od dawna było wiadomo, że jego odejście może zaboleć. Ale z drugiej strony Lech wiedział o decyzji Duńczyka z wyprzedzeniem i mógł skupić się na poszukiwaniach kolejnych snajperów.
I trzeba powiedzieć, że wyszło nieźle. Taki wniosek można wysnuć obserwując pierwsze tygodnie w Polsce Mikaela Ishaka. Lech nie narzeka jednak na najszerszą kadrę wśród polskich klubów, więc w momencie ewentualnego urazu asyryjskiego Szweda, powstałby problem. Ale bardzo możliwe, że został on już rozwiązany. Do Poznania najprawdopodobniej trafi Mohamad Awad, którego od Lecha dzielą już jedynie testy medyczne. 23-letniego Izraelczyk zostanie wypożyczony z izraelskiej ekstraklasy, a konkretnie z Maccabi Hajfa.
Co o nim wiemy?
Że nie jest szczególnie bramkostrzelny, co w przypadku napastnika jest jednak ważnym atutem. W swoim rekordowym sezonie posyłał piłkę do siatki siedem razy. Lampka może się zapalić także w momencie, gdy spojrzymy na poprzedni sezon w jego wykonaniu. Bilans to 658 minut, pięć bramek, asysta. Pełnił głównie rolę dżokera – czyli dokładnie taką, jaka zostanie mu najpewniej przydzielona w Lechu.
Można więc zażartować, że Awad nie dozna szoku kulturowego, skoro jest już przyzwyczajony do siedzenia na ławce. Ale Awad ma też ambicje, by przebić się na zachodnim rynku, stąd transfer do “Kolejorza”. Mamy pewne wątpliwości, ale z drugiej strony – to Maccabi Hajfa, historycznie najlepszy klub w Izraelu, wicemistrz poprzedniego sezonu. Ogórki raczej tam nie trafiają, a Awad ma na swoim koncie także powołanie do reprezentacji Izraela (nie było mu dane jednak zadebiutować). Maccabi przedłużyło z nim niedawno kontrakt o kolejne trzy lata, a więc jeśli Awad zrobi furorę i Lech zechce mieć go u siebie dłużej, będzie musiał się wykosztować. Jak podaje 90minut.pl – w kontrakt została wpisana opcja ewentualnego wykupu. W izraelskich mediach pada kwota 1,5 miliona euro – dla Lecha raczej nierealna.
Chociaż, jeśli będzie strzelał tak jak na tej próbce umiejętności…
Z drugiej strony, Lechowi potrzebny jest napastnik na tu i teraz. Zwłaszcza w obliczu kontuzji Filipa Szymczaka, który uszkodził staw skokowy w meczu reprezentacji Polski z Niemcami. To na Szymczaku Lech chce budować przyszłość, to w tym sezonie Szymczak ma dostawać od Dariusza Żurawa dużo szans. Awad wygląda więc na klasyczne łatanie dziury. Lech już w przeszłości rozwiązywał ten temat wypożyczeniami, ale Timur Żamaledtinow zbyt dużo radości poznańskim kibicom nie dał. Ołeksij Chołbenko też. I Denis Rakels również. Przebicie “dorobku” tych gości nie będzie dla Awada dużym wyzwaniem, ale przecież poprzeczka musi być zawieszona dużo wyżej.
Fot. FotoPyK