Przerwa na reprezentację nie oznacza, że w klubach Ekstraklasy nic się nie dzieje. W Lechu na przykład normalnie swój mecz rozgrywały drugoligowe rezerwy, a ich skład świadczył o tym, że kilku zawodników ma szansę się wykazać, by potem przynajmniej znaleźć się na ławce w jedynce. I faktycznie, dwóch czy trzech dało pozytywny ból głowy Dariuszowi Żurawiowi, ale niektórzy potwierdzili, że na ten moment lepiej dać sobie z nimi spokój. A może nawet raz na zawsze.
“Kolejorz” przeciwko Hutnikowi Kraków wystawił m.in. Marko Malenicę, Alana Czerwińskiego, Thomasa Rogne, Michała Skórasia, Karlo Muhara i Jana Sykorę. Jak na trzeci szczebel rozgrywkowy, skład absolutnie kozacki. Faworyt wygrał 6:3, więc już nawet sam wynik sugeruje, że nie wszystko poszło jak trzeba.
Trzy stracone gole z defensywą w 75 procentach złożoną z piłkarzy, których moglibyśmy teraz oglądać w Ekstraklasie (partnerem Rogne był Tomasz Dejewski) to powód do wstydu. W każdym przypadku jest jednak konkretny winowajca i to właśnie z grona tych, którzy w założeniu powinni występować w elicie.
Zawalali kolejno:
-
Marko Malenica
-
Karlo Muhar
-
Thomas Rogne
Zacznijmy od Malenicy. Facet jeszcze nie zadebiutował u Żurawia, a już postawił przy swoim nazwisku pogrubionego minusa. Chorwat chciał się zabawić we własnym polu karnym z napastnikiem Hutnika, Abdallahem Hafezem. Egipcjanin był już chyba wyczulony na takie zamiary, bo Malenica jakoś minutę wcześniej okiwał go przy dalekim wyjściu na przedpole. Najwyraźniej tak się rozochocił, że włączył mu się Neuer. Poza pozycją na boisku nic ich jednak nie łączy, więc skończyło się to źle. Hafez przejął piłkę, Malenica go sfaulował i sędzia musiał wskazać na jedenasty metr. Sprawiedliwość wymierzył Piotr Stawarczyk, czyli stary znajomy z ekstraklasowych boisk.
Sezon nie zdążył się na dobre rozkręcić, a przy Bułgarskiej kibice znów mogą załamywać ręce w temacie bramkarzy. Jak już Van der Hart wreszcie się trochę ogarnął, to kontuzja wykluczyła go z gry na kilka miesięcy. Filip Bednarek w ligowym debiucie swoim pustym przelotem dał gola Zagłębiu Lubin i szybko znalazł się na cenzurowanym. Teraz ten Malenica poplamił się sosem, zanim jeszcze został zaproszony do stołu. Jak tak dalej pójdzie, Karol Szymański (pamiętajmy, że na Cracovii równie mocno co on nie podpisał się Crnomarković) zacznie żałować, że poszedł jako numer trzy do Piasta Gliwice. Za chwilę to on mógłby wskoczyć do składu.
MUHAR ZAINSPIROWANY JANOTĄ
Uwaga, czas na pressing imienia Michała Janoty z Wielkich Derbów Śląska. Pamiętacie pewnie, że grający wówczas w Górniku Zabrze pomocnik przy kontrze Ruchu Chorzów wracał w takim tempie, że wyprzedził go nawet biegnący za akcją sędzia. Muhar najwyraźniej się zainspirował. Krótko mówiąc, nie zrobił absolutnie nic, żeby spróbować utrudnić życie Mateuszowi Ozimkowi. Truchcik od początku do końca, po uprzednim ograniu przez Ozimka.
W jakimś stopniu go rozumiemy. Co się będzie pocił w jakichś Wronkach na II lidze? On tu przyszedł być najlepszym defensywnym pomocnikiem w Polsce, a nie udowadniać coś w meczu z gośćmi, którzy przed chwilą grali jeszcze na trzecioligowych klepiskach. Szanujmy się, tak?
Piotr Rutkowski niedawno stwierdził w “Przeglądzie Sportowym”, że Muhar swoim przyjściem przyspieszył rozwój Jakuba Modera. Może zatem warto uznać, że swoje już zrobił i pozwolić mu iść gdzieś indziej rozwijać kolejne młode talenty?
MIKOŁAJ ROGNE
Przy tym golu szybciej wyjść do strzelającego mógł Rogne. A tak rykoszet od pasywnie zachowującego się Norwega zmylił Malenicę. Pan Thomas już w pojedynkę wręczył Hutnikowi trzecią bramkę. Ponownie pressingiem wykazał się Egipcjanin Hafez, Rogne stracił. Norweg sygnalizował faul, ale to była desperacka próba ratowania twarzy. Zwyczajnie poślizgnął się i nie trafił w piłkę. Goście wyprowadzili składną kontrę, którą sfinalizował Krzysztof Świątek.
Jeśli zatem Dariusz Żuraw rozważał jakieś zmiany w tyłach przy uwzględnieniu trzech powyższych nazwisk, zapewne dał sobie spokój.
Co go może cieszyć? Alan Czerwiński wypadł nieźle, pokazał się autor dwóch goli Michał Skóraś (karnego wykorzystał na raty), a najlepiej wypadł Jan Sykora. Dopiero co zakupiony Czech zdobył dwie bramki, wywalczył jedenastkę na 4:2 (od trafienia Hutnika minęło kilkadziesiąt sekund) i miał kluczowe podanie przy ostatnim golu. Jeżeli ktoś tu jednoznacznie zaplusował, to właśnie on. Wiadomo, to tylko II liga, to tylko Hutnik, ale Sykora pokazał się z naprawdę dobrej strony. Jeśli będzie umiał przełożyć to na poziom ekstraklasowy, to poznańscy kibice nie będą długo płakać po Jóźwiaku.
A gdyby akurat wam się nudziło, możecie legalnie obejrzeć cały mecz i zobaczyć aż dziewięć bramek. Pierwszy gol Hutnika od 45:30. Drugi od 1:22:30. Trzeci od 1:28:15.