– Myślę, że ta przerwa pandemiczna doprowadziła do tego, że trzeba się zastanowić w jakim kierunku ta kadra powinna iść. My musimy być maksymalnie skoncentrowani, super przygotowani motorycznie, odpowiednio nastawieni mentalnie. Ale czy zmiana selekcjonera to panaceum na całe zło? Nie sądzę. Troszeczkę cierpliwości. Wszyscy mają problemy – mówi Bogusław Kaczmarek.
W jakim humorze pan wstał po wczorajszych popisach reprezentantów Polski?
Myślę, że trudno tu o jakiś dobry humor. Wszyscy byliśmy mocno rozczarowani tym meczem. Kadra blisko naszemu sercu grała jak grała. Holendrzy na wiele nam nie pozwolili. Patrzyłem bardzo krytycznym okiem na grę Holendrów. Oni zminimalizowali wydatek energetyczny w tym starciu. Znaczną część spotkania grali na chodzonego, a i tak nie mogliśmy przejąć piłki. Na pewno to nie była wielka Holandia, ale samym wyszkoleniem technicznym i kulturą gry nas zdominowali. Oddaliśmy półtora strzału na bramkę. Taki prawdziwy – ten jeden, Krzyśka Piątka z pierwszej połowy. Dziwię się opiniom pomeczowym piłkarzy…
I selekcjonera.
Tak, Jurek starał się zrobić pozytywną atmosferę w odbiorze tego meczu, a wyszło jak wyszło.
Selekcjoner takimi wypowiedziami sobie nie pomaga. To pudrowanie rzeczywistości. Dzisiaj jest zadowolony z przesuwania, jutro będzie z czystych koszulek.
Myślę, że surowo podchodzicie do tych wypowiedzi, trzeba zachować trochę dystansu. Ale powiem tak, oglądałem mecz Niemców z Hiszpanami. Niemcy pomimo olbrzymich osłabień jak szli do kontrataków, to murawa się paliła. Hiszpanie z kolei pokazali wirtuozerie w grze piłką. Bednarek mówi, że utrzymywanie meczu nie daje gwarancji wygrania meczu. Okej, ale skoro chcesz wygrać mecz, to musisz tę piłkę odebrać. Niemcy to pokazali, że po odbiorze piłki w trzy-cztery sekundy byli pod polem karnym Hiszpanów. My nie.
Holandia podeszła też do tego meczu bardzo ekonomicznie. Ma przed sobą mecz z Włochami, a Holendrzy widzieli, że naprzeciw siebie mają słabą drużynę.
Włosi też swoją postawą nie rzucili na kolana, zremisowali 1:1 z Bośniakami. Natomiast wydaje mi się, że z takimi bardziej miarodajnymi ocenami musimy się wstrzymać, bo pandemia wpłynęła na formę piłkarzy w klubach, nie mówiąc już o reprezentacjach. Takie mecze jak Hiszpanów z Niemcami czy Polaków z Holendrami dają do myślenia w tym kontekście, że forma wielu piłkarzy jest wątpliwa. Nie wspominam już o osłabieniach poszczególnych kadr. Taki Robert Lewandowski ma przecież olbrzymi wpływ na nasz zespół. W ataku byliśmy bezradni. Piątek matury piłkarskiej nie obronił.
Zastanawiałby się dzisiaj pan nad zmianą selekcjonera?
Musielibyśmy uruchomić wehikuł czasu, by przetestować swoje taką zmianę i w razie czego się cofnąć w czasie. Jurek osiągnął cel nadrzędny, jakim był awans na Euro. Natomiast myślę, że ta przerwa pandemiczna doprowadziła do tego, że trzeba się zastanowić w jakim kierunku ta kadra powinna iść. My musimy być maksymalnie skoncentrowani, super przygotowani motorycznie, odpowiednio nastawieni mentalnie. Ale czy zmiana selekcjonera to panaceum na całe zło? Nie sądzę. Troszeczkę cierpliwości. Wszyscy mają problemy.
W zespole rywali Depay bawił się tak, że aż mogliśmy im zazdrościć takiego piłkarza.
Memphis Depay to pisał wczoraj wypracowania nie na temat. Relaks… Chciał uderzyć na bramkę, a kopnął się w nogę. Holendrzy grali na chodzonego. Są takie drewniane buty w Holandii, na nie jest jakaś specyficzna nazwa. No i oni wczoraj w takich butach z nami grali, a my nie potrafiliśmy im zagrozić. Ktoś powie, że się przesuwaliśmy ładnie…
Problem w ocenie tej kadry jest taki, że my awans na Euro traktowaliśmy jako pewnik. Tymczasem nadzieje na osiągnięcie czegoś fajnego na mistrzostwach są niewielkie. Właściwie żadne.
Podzielam to zdanie. Natomiast cały czas sobie tak myślę, że ten mecz wyglądałby inaczej, gdyby w ataku biegał Lewandowski. Kadra z nim gra dużo pewniej. Od niego emanuje kultura piłkarska, on ciągnie ten zespół za sobą. Również poza boiskiem. Ze strachem patrzę w przyszłość, gdy Lewandowskiego w tej kadrze zabraknie w przyszłości. On zapowiada, że te pięć lat jeszcze pogra, ale bez niego może to wyglądać źle. Awans na Euro nie jest samym wyznacznikiem. Tam jedzie pół Europy. Nawet średniacy. Skala trudności na Euro 2008 było kompletnie inne – trzeba było ograć Portugalię czy Belgię. Te Mistrzostwa Europy to są dzisiaj mistrzostwa dookoła Europy.
Awans na Euro był obowiązkiem.
No tak, dzisiaj mamy bazę, a nadbudową powinno być dojście do ćwierćfinałów. Materiał ludzki nie jest tak wybrakowany, jak w kadrze np. Leo Beenhakkera na Euro 2008. Nie chciałbym naszej kadry bronić wówczas, bo graliśmy wtedy kiszkę i daliśmy… no, tę część, gdzie plecy anatomicznie tracą swą szlachetną nazwę. Ale wówczas mieliśmy nieporównywalnie mniejszy potencjał niż kadra obecnie. Dziś nie mamy się czego wstydzić pod względem personalnym. Oprócz Lewandowskiego mamy grupę piłkarzy grających w dobrych europejskich klubach. Jest do tego powiew młodości. Ale znów patrzymy na młodość… Jestem fanem talentu Szymańskiego, ale czy widzieliśmy go wczoraj na boisku?
Widzieliśmy, gdy wchodził na boisko.
No właśnie. Tym bardziej, że z tej lewej strony biegał klon Gullita, który zapędzał się do przodu i zostawiał miejsce w defensywie. Mamy ludzi do grania. Natomiast na tę chwilę te dziesięć miesięcy przerwy w zgrupowaniach wprowadziło wiele chaosu, który odczuwamy właśnie teraz. A dyscyplina i organizacja była naszą siłą. Wczoraj tego kompletnie nie było widać.
fot. FotoPyk