Reklama

Jeśli możesz wygrać grając jak Pogoń w Gliwicach, to możesz wszystko

redakcja

Autor:redakcja

30 sierpnia 2020, 15:45 • 4 min czytania 14 komentarzy

To, że Ekstraklasa jest jakimś odchyleniem od piłkarskiej normy wie każdy, kto choć przez chwilę uważniej z nią obcował. Wydawało nam się jednak, że nawet tutaj są jakieś granice absurdu. Na przykład takie, że jeżeli człapiesz przez cały mecz, a twój rywal stwarza sytuację za sytuacją, to tego meczu nie wygrasz. Jak widać, w naszej lidze nawet to jest do zanegowania, co pokazała dziś Pogoń Szczecin w Gliwicach.

Jeśli możesz wygrać grając jak Pogoń w Gliwicach, to możesz wszystko

Piłkarze i trenerzy Piasta jeszcze dobrych kilka dni będą mieli prawo zachodzić w głowę nie tylko, jak oni to przegrali, ale także jakim cudem nie wygrali? “Portowcy” przez większość spotkania sprawiali wrażenie, jakby na mecz kazano im udać się piechotą, na dodatek dokładając każdemu worek cementu na plecach.

Tak anemicznie grającej ekipy już dawno nie oglądaliśmy, serio.

Pierwsza połowa Pogoni to była jakaś katastrofa połączona z nieszczęściem. Zero pomysłu, zero przyspieszenia, zero inicjatywy. Hubert Matynia przechodził samego siebie w zepsutych dośrodkowaniach, a przecież to żadna nowość. Nie wiemy, czy chodzi o tych kilka dni straconych treningów, do których zmusił szczecinian koronawirus, czy Kosta Runjaic tak przywalił z obciążeniami, że jego zawodnicy odkręcą się w październiku, czy o coś jeszcze innego, ale nie dało się na to patrzeć. Piast na tym tle sprawiał wrażenie drużyny wręcz eksplodującej entuzjazmem i swobodą w grze.

Był jeden problem. Mianowicie – gospodarze urządzili sobie konkurs w psuciu dobrych sytuacji. Bezkonkurencyjnym zwycięzcą został Jakub Świerczok. Imponował ruchliwością i ochotą do gry, lecz precyzję zostawił w szatni. Miał trzy okazje, nie wykorzystał żadnej.

  • po błędzie Bartkowskiego i przejęciu Żyry, posłał piłkę nad bramką będąc w polu karnym
  • mając kilka opcji do podania, strzelił zza szesnastki między nogami Zecha, bramkarz Pogoni musiał się wysilić
  • Steczyk mógł mu lepiej odegrać, ale Świerczok i tak powinien dokładniej przymierzyć w dalszy róg, bo miał miejsce i czas

Ponadto pamiętajmy jeszcze o akcji, w której Sokołowski świetnie podał do nowego napastnika gliwiczan, a ten niecelnie dogrywał do Żyry. Były też dwa zablokowane uderzenia Badii w polu karnym, Hiszpan powinien z tych momentów wycisnąć znacznie więcej.

Reklama

Poza ostatnią sytuacją Świerczoka, wszystko dotyczy pierwszych dwóch kwadransów. Piast przez pół godziny gniótł Pogoń, lecz na tablicy wyników nic się nie zmieniało. W tym okresie najlepsi na boisku byli Sokołowski i Lipski, ale z upływem kolejnych minut spuszczali z tonu. Sokołowski już się nie przebudził, Lipski w doliczonym czasie przytomnym odegraniem dał piłkę meczową Parzyszkowi, którego bohatersko zablokował Triantafyllopoulos. Wcześniej po kombinacji Vidy i Parzyszka, ten pierwszy dograł do Pyrki, rezerwowy młodzieżowiec stanął przed swoją szansą, ale znów wykazał się Stipica.

Z czasem Pogoń trochę sprowadziła rywala na swój poziom, a później pokonała doświadczeniem.

Do zwycięstwa wystarczyło jej przebudzenie na trzy minuty. Najpierw Kucharczyk po odważnej akcji Smolińskiego strzelił w słupek, a później po rzucie rożnym “Kuchego” Drygas w powietrzu uprzedził Czerwińskiego, zaś będący parę metrów przed bramką Gorgon dostawił głowę. Mogło się wydawać, że jest spalony, ale w polu bramkowym został Holubek. Słowak wystąpił w lidze po raz pierwszy od Walentynek (gdyby ktoś nie wiedział: 14 lutego). Zapewne dlatego, że Kirkeskov myślami jest już w Turcji. No i cóż, szansy za bardzo nie wykorzystał, podobnie jak Rymaniak po drugiej stronie obrony.

Piast za późno wrócił do tego, co pokazywał na początku i we frajerski sposób przegrał. Dziwny mecz, trudny do ocenienia. No bo taki Kucharczyk z jednej strony zaliczył dwie groźne straty na własnej połowie i raz wywalił się przed swoim polem karnym, a z drugiej, miał duży udział przy dwóch najgroźniejszych akcjach “Portowców”. Lipski z Sokołowskim świetny początek, zabrakło pójścia za ciosem. Świerczok najbardziej żywiołowy na boisku, ale bez choćby jednego konkretu. I tak dalej, i tak dalej.

Pogoń ma premierowe punkty, ale wątpliwości jej kibiców co do kierunku, w którym zmierza drużyna na pewno pozostały. Na takim farcie daleko się nie zajedzie, wiele musi się zmienić w samej grze. Waldemar Fornalik wystawił skład mający przygotować Piasta do rzeczywistości potransferowej (na ławce zaczął również Parzyszek) i gdyby nie wynik, mógłby być względnie zadowolony. No ale tak się składa, że na koniec wynik jest najważniejszy.

Fot. Newspix

Reklama

Najnowsze

Anglia

Nowy trener Manchesteru United: Wierzę, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu

Arek Dobruchowski
0
Nowy trener Manchesteru United: Wierzę, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu

Komentarze

14 komentarzy

Loading...