Robert Lewandowski wygrywając Ligę Mistrzów z Bayernem raz na zawsze zamknął usta wszystkim, którzy wypominali mu brak tego trofeum w kontekście szans na zdobycie Złotej Piłki. Ale nie tylko Polak miał dziś coś do udowodnienia. Kilka gęb zamknął też chociażby Thiago Alcantara, a już na pewno tę, którą na co dzień posługuje się Dietmar Hamann.
Były pomocnik Liverpoolu od dłuższego czasu jest telewizyjnym ekspertem. Delikatnie mówiąc, nie zawsze trafia ze swoimi opiniami. Jeszcze nie tak dawno twierdził, iż “Lewy” jest jednym z głównych problemów Bayernu, nie strzela w wielkich meczach, nie ma przyjaciół w zespole i w ogóle jest irytujący w swoim zachowaniu. Hamann sugerował monachijczykom szukanie nowego napastnika. Później zmienił zdanie, no ale niesmak pozostał.
HAMANN SIĘ NIE ZNA
Teraz 59-krotny reprezentant Niemiec sugerował, że miejsce Thiago Alcantary w finale z PSG jest na ławce. – Jeżeli Pavard byłby zdrowy, to on powinien zagrać na prawej obronie, a Kimmich przejść do środka pola. Z nim w tamtej strefie Bayern ma większa szanse na zwycięstwo. Thiago to wspaniały piłkarz, ale nie odbiera piłek, co z PSG będzie miało większe znaczenie niż z Barceloną i Lyonem – argumentował.
Hamann ewidentnie nie ceni Thiago. Już rok wcześniej chwaląc wypożyczenie Coutinho uważał, że wychowany w Brazylii reprezentant Hiszpanii to jeden z problemów Bayernu. – To nie jest typ zawodnika potrafi ostrą grą zdominować środek pola. Ma to Javi Martinez, ale potrzebny jest jeszcze co najmniej jeden zawodnik o takiej charakterystyce. Jeśli Bayern się tu wzmocni, stanie się kandydatem do wygrania Ligi Mistrzów – przekonywał w “Kickerze”.
No cóż, praktyka znów brutalnie zweryfikowała jego słowa. Z Thiago w składzie ekipa z Monachium szła w tym sezonie jak burza, czego ukoronowaniem było final eight w Lidze Mistrzów. Pozyskany z Barcelony pomocnik prezentował się świetnie, a w finale dał po prostu koncert. Możliwe, że był najlepszy na boisku. Zapewniał idealny balans między ofensywą a defensywą, był niezwykle przydatny w obu aspektach. Agresja, doskok do rywala, przewidywanie połączone z niesamowitym spokojem i inteligencją w rozegraniu (plus kilka bajecznych popisów technicznych), dały nam występ niemal kompletny.
Liczby to potwierdzają. Thiago zaliczył m.in.:
-
2 kluczowe podania
-
75 celnych podań (88 procent skuteczności)
-
10 celnych długich podań (na 14)
-
2 na 2 udane próby dryblingu
-
6 wygranych pojedynków (na 10)
-
2 odbiory
-
3 wślizgi
Ponadto cztery razy faulował. Nie jest to chwalebna statystyka, również jednak pokazuje, jak bardzo ten zawodnik walczył. Z wielką przyjemnością oglądaliśmy dziś jego grę. Ten, który miał być słabym punktem, okazał się jednym z kluczowych elementów układanki. To cichy (?) bohater tego spotkania.
No i jak wspaniale dopingował kolegów, gdy został zmieniony!
TO BYŁO POŻEGNANIE?
Thiago mógł odetchnąć z ulgą niemal równie głośno co Lewandowski. Co prawda Ligę Mistrzów wygrywał już Barceloną, ale do Bayernu trafił w 2013 roku po zwycięskim finale z BVB i od tamtej pory nigdy już nie sięgnął po uszaty puchar. Aż do teraz. “Barca” trochę po cichu, bez większego echa wypuszczała go do Monachium, a dziś mocno by się jej przydał, oj mocno.
Wiele wskazuje na to, że lizbońskim finałem Thiago pożegna się z Bayernem. Od dawna mówi się o poważnym zainteresowaniu Liverpoolu, ale z pewnością liczba zwolenników jego pozostania w niemieckim gigancie znacznie wzrosła w ostatnich godzinach.
A co do Hamanna. Mamy nadzieję, że wkrótce skrytykuje transfer Bartosza Białka do Wolfsburga. Będzie to sygnał, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Fot. Newspix