Jak przebiegały przygotowania Podbeskidzia Bielsko-Biała do sezonu w Ekstraklasie? Czy jest zadowolony z letnich wzmocnień? Jakie transfery klub jeszcze zamierza przeprowadzić? Czy jest zadowolony z aktualnego składu i czy Podbeskidzie jest spokojne w kwestii zawodników ze statusem młodzieżowca? O co będą walczyć w tym sezonie? Na te i na inne pytania w rozmowie z dziennikarzami WeszłoFM odpowiedział trener Podbeskidzia Bielsko-Biała, Krzysztof Brede. Zapraszamy.
Jak przebiegały przygotowania do tego niezwykle ważnego dla was sezonu?
Mieliśmy skromne założenia, bo nie zdążyliśmy odpocząć po intensywnym sezonie, a już trzeba było zacząć nowe przygotowania i badania fizjologiczne-biochemiczne naszych piłkarzy, żeby określić, co z nimi zrobić i w jakim wymiarze. Zrealizowaliśmy to, przypomnieliśmy sobie założenia techniczne-taktyczne z I ligi. Jesteśmy gotowi.
Kocsis, Rundić, Sitek, Frelek – takie przeprowadziliście transfery. Szczyt listy życzeń?
Robiliśmy transfery z głową. Chcieliśmy przede wszystkim defensywnego pomocnika jako młodzieżowca, bo przedłuża się powrót do zdrowia Sierackiego, więc do Jakuba Bierońskiego i Filipa Laskowskiego, zamierzaliśmy dołożyć przynajmniej jeszcze jednego młodzieżowca, która byłby jeszcze dwa lata młodzieżowcem. Udało nam się to za sprawą sprowadzenia Dominika Frelka. Drugiego młodzieżowca, jako alternatywę dla różnych wariantów, szukaliśmy na skrzydło i też nam się udało, bo przyszedł Sitek. Jestem zadowolony. Co do pozostałych dwóch zawodników, to byli przez nas od dłuższego czasu monitorowani. Milana Rundicia obserwowałem nawet osobiście w jednym meczu, więc byliśmy na nich zdecydowani, dopięliśmy wszelkie formalności i cieszę się, że są z nami. I Gergo, i Milan grali w ekstraklasach węgierskiej, słowackiej, czeskiej, wiedzą, z czym to się je. Obaj będą wartością dodaną. Widać po nich doświadczenie, obycie, szybko się zaaklimatyzowali.
Musieliśmy z nimi nadrobić pewne kwestia przygotowania motorycznego, bo dołączyli do nas troszkę później przez wzgląd na koronawirusa, przeprowadziliśmy szereg dodatkowych badań, ale teraz są już w zespole i dobrze. Nie ukrywam, że bywa, iż zostają po treningach, wzmacniają się, ale z tego co widzę na teraz, to jestem zadowolony.
Będą jeszcze jakieś transfery?
Pracujemy nad dwoma wzmocnieniami.
Na jakie pozycje?
Typowo ofensywne.
Skrzydłowy i napastnik?
Tak. Chodzi głównie o skrzydłowego, ale jeśli pozyskamy typowego snajpera, to też będę zadowolony. Mamy świadomość, że sytuacja z Marko Roginiciem, który dochodzi do zdrowia, nieco utrudniła nam całą sytuację. Rozglądamy się. Nie musimy ściągać napastnika. Mamy jeszcze Ivana Martina i Kamila Bilińskiego. Priorytetem jest skrzydłowy senior.
Chorwacja to dobry kierunek do obserwowania piłkarzy czy tylko na wakacje?
Każdy powie, że to bardzo dobry kierunek. Aktualni wicemistrzowie świata. Potrafią tam grać w piłkę, dlatego patrzymy na Bałkany z dużymi nadziejami łowienia bardzo dobrych piłkarzy. Nie chcę niczego zdradzać. Mamy swoją mapę krajów, które najbardziej nas interesują, ale jeśli trafi się nam ciekawy piłkarz z odleglejszych krajów, inteligentny na boisku i poza nim, to też go nie zlekceważymy.
Nie postawiliście na transfery doświadczonych weteranów z boisk Ekstraklasy. Wynikało to z braku możliwości?
Mamy w składzie wielu piłkarzy, którym bardzo zależało na tym, żeby znaleźć się w Ekstraklasie i wierzę, że każdy z nich jest w stanie sobie tam poradzić. Chciałem, żeby mieli szansę pokazania swoich umiejętności szczebel wyżej, bo każdy z nich sobie na to zasłużył. W I lidze graliśmy skuteczną piłkę i teraz trzeba to przełożyć na Ekstraklasę. Zrobiliśmy wspólnie dobrą robotę i teraz powinno mieć to przełożenie w elicie. Tak ustaliliśmy z zarządem i tego się trzymamy. Mamy zbudowany zespół, głodnych piłkarzy i to nie tylko tych bez doświadczenia ekstraklasowego – mam tu na myśli Tomka Nowaka, Łukasza Sierpinę, Kamila Bilińskiego, Karola Danielaka, Kornela Osyrę, Bartka Jarocha, Filipa Modelskiego.
Każdy z nich trochę na najwyższym poziomie pograł, a o żadnym z nich nie można powiedzieć, że jest nasycony. Wierzę w naszą solidną pracę. Chcemy wygrywać jako zespół. Jak będzie to zweryfikowane przez Ekstraklasę? Zobaczymy. Najwyżej będziemy reagować i podejmować trudne decyzje, nawet takie, które mogą okazać się bolesne dla niektórych piłkarzy.
Celem jest niewalczenie do ostatniej kolejki o utrzymanie?
Mamy swoje wewnętrzne ustalenia, o których publicznie nie mówiliśmy i na razie nie będziemy o nich mówić. Najpierw usłyszy o nich zespół, potem ewentualnie będziemy je podawać do wiadomości medialnej. Przy tym żadną tajemnicą nie jest, że minimalnym celem jest utrzymanie się w lidze. Cała sztuka polega na tym, żeby mieć plan, o którym nie będzie mówić się głośno, a będzie się go realizować. Tak jak kiedyś w klasyku, że sława i pieniądze idą z dobrze wykonanej pracy, a nie z mówienia o sławie i pieniądzach z dobrze wykonanej pracy.
Ma pan przeświadczenie, że zgromadziliście młodzież, która gwarantuje wam względny spokój?
Czas pokaże. Mieliśmy bardzo dobrą młodzież na poziom I ligi. Jak będzie w Ekstraklasie? Czekamy. Jestem bardzo ciekawy tego wszystkiego. Od dłuższego czasu zadaję sobie pytania, staram się szukać odpowiedzi wraz z moim sztabem – rozmawiamy, przewidujemy, analizujemy treningi. Czekamy. Mam wrażenie, że w Podbeskidziu wykonaliśmy super pracę – jesteśmy dobrze przygotowani, dobrze ułożeni. Ale podkreślam, że to wszystko było na poziomie I ligi. Teraz czas wskoczyć poziom wyżej.
W I lidze graliście bardzo ofensywnie, ale w Ekstraklasie wcale nie będzie to takie proste. Zdaje sobie pan sprawę z tego, że czasami trzeba się będzie bronić?
Jesteśmy racjonalistami. Nie rzucamy się z motyką na słońce. Pewne rzeczy trzeba będzie skorygować na poziom Ekstraklasy. Nie będziemy chcieli zatracać naszego abecadła organizacji gry i abecadła stylu, ale racjonalnie określimy poziom swój i poziom naszych przeciwników. Opowiadanie, że będziemy dominować w większości meczów, jak robiliśmy to w I lidze, nie ma sensu. Nie będzie tak. To jasne. W I lidze też były mecze, w których z premedytacją zmuszaliśmy naszych rywali do gry atakiem pozycyjnym, żeby przejąć piłkę i skontrować rywala szybkim atakiem. Mój zespół jest przygotowany na każdy wariant. Będziemy się dopasować do przeciwnika, choć oczywiście, głównie liczymy się my, liczy się nasza gra, nasza organizacja, ale przy tym trzeba na bieżąco reagować na braki przeciwnika.
Powiedział pan kiedyś, że nie należy liczyć na wdzięczność piłkarzy. Prowadzi pan Podbeskidzie twardą ręką?
Nie chciałbym oceniać i robić z siebie zamordysty albo kolegi zawodników. Mam swoje przygotowanie trenerskie. Wiem, kiedy uderzyć pięścią w stół i powiedzieć parę mocniejszych słów. I kiedy trzeba, to to robię, ale wiem też, kiedy porozmawiać z piłkarzami, jak kolega z kolegą czy jak starszy brat z młodszym bratem. Wyważam. Mam mądry i świadomy sztab szkoleniowy. Dołączyło do nas kilku ludzi, którzy też grali w piłkę, każdy z nich jest ukierunkowany do dawania wsparcia zawodnikom, ale działa to w dwie strony – piłkarze muszą odwzajemniać się odpowiednim szacunkiem i rozumieć nasze wymagania.
W Ekstraklasie zmierzy się pan też z Michałem Probierzem. Będą spore emocje.
Nie będę ukrywał, że to jedna z najważniejszych osób w mojej karierze trenerskiej, ale kiedy staniemy naprzeciwko siebie, to nie będzie mowy o tym, żeby skupiać się na naszej przyjaźni. Ja będę chciał wygrać i Michał Probierz też będzie chciał wygrać.
Fot. Fotopyk/Newspix