Reklama

W Koronie wypadł przeciętnie, w Elche o niebo lepiej. Pacheta o krok od La Ligi

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

17 sierpnia 2020, 11:23 • 6 min czytania 13 komentarzy

Niewielu zagranicznych trenerów, którzy pracowali niegdyś w Polsce, robi po wyjeździe z naszego kraju piorunujące kariery. Oczywiście są wyjątki. Dan Petrescu dość szybko wyleciał z Wisły Kraków, by później święcić wielkie triumfy w ojczystej Rumunii. Nenad Bjelica nie zdobył mistrzostwa z Lechem Poznań, ale już Dinamo Zagrzeb pod jego wodzą fantastycznie spisywało się nie tylko na krajowej, ale i europejskiej arenie. Teraz natomiast Pacheta – były szkoleniowiec Korony Kielce – jest o krok od wywalczenia awansu do hiszpańskiej ekstraklasy.

W Koronie wypadł przeciętnie, w Elche o niebo lepiej. Pacheta o krok od La Ligi

Przeciętny epizod w Kielcach

Juan Jose Rojo Martin – bo tak brzmi pełne miano Pachety – do stolicy województwa świętokrzyskiego trafił latem 2013 roku. Trzeba zatem przypomnieć, w jakim miejscu znajdowała się wówczas Korona. W sezonie 2012/13 podopieczni Leszka Ojrzyńskiego, czyli kultowa “banda świrów”, zajęli jedenaste miejsce w Ekstraklasie. I potraktowano to jako rezultat rozczarowujący, biorąc pod uwagę, że w poprzednich rozgrywkach kielczanie bardzo długo pozostawali w grze o ligowe podium. “Banda świrów” w pewnym sensie rozsławiła Koronę w Polsce. Szalenie intensywna, niekiedy nieco wariacka gra stała się prawdziwym znakiem rozpoznawczym tego zespołu. Korona wyraźnie wybijała się ponad szaro-burą, ligową przeciętność. Pisaliśmy przed laty na Weszło: “To właśnie odpalone zachowanie, nagrywane przez cały czas kamerą Korona TV, zapewniło klubowi wiele czołówek w ogólnopolskich portalach”.

Nie będziemy się zresztą specjalnie rozwodzić na ten temat. “Bandę świrów” każdy fan polskiej piłki doskonale pamięta i niech to najlepiej świadczy o zespole skonstruowanym przez Ojrzyńskiego. Jednak Pacheta w 2013 roku do sympatyków polskiego futbolu raczej się nie zaliczał. Nie mógł się zatem w pełni domyślać, do jak trudnej szatni trafia i jak ważnego dla zawodników szkoleniowca przychodzi mu zastąpić. Hiszpan nie zdążył jeszcze niczego w Kielcach zepsuć, a już nikt go tam nie chciał. Tylko dlatego, że był następcą Ojrzyńskiego.

Być może dlatego jego kadencja wypadła przeciętnie. Pacheta utrzymał Koronę w lidze, ale na tym właściwie kończą się pozytywne rezultaty jego pracy w Kielcach. Hiszpański trener – niewątpliwie realizując plany władz klubu – starał się rozmontować “bandę świrów” i uczynić z Korony zespół grający nieco bardziej wymagający technicznie futbol. W paru meczach było widać rękę Pachety (przypomina się choćby zwycięstwo 4:1 z Jagiellonią Białystok), ale w kryzysowych momentach piłkarze Korony wracali jednak zazwyczaj do wypracowanych przez lata rozwiązań i starali się wyszarpać oponentowi punkty z gardła, zamiast po piłkarsku rywala zdeklasować.

Reklama

Ekstraklasa 2013/14 (90minut.pl)

Na pewno Pacheta miałby mniej problemów z objaśnianiem podopiecznym swojej wizji futbolu, gdyby załatwiono mu nieco bardziej ogarniętego tłumacza. Tymczasem jegomość odpowiadający za pomaganie trenerowi w komunikacji z zespołem oraz mediami wyrządzał więcej szkód niż pożytku. Na konferencjach prasowych po prostu narażał Hiszpana na śmieszność. Notorycznie przekręcał jego przemyślenia. Połowy zdań w ogóle nie przekładał na język polski. Jeszcze gorzej to wyglądało w kontaktach z zespołem. Normą na treningach Korony były scenki, gdy Pacheta zawzięcie tłumaczył coś zawodnikowi – słuchającemu uprzejmie, ale oczywiście nie rozumiejącemu ani słowa – podczas gdy tłumacz stał sobie beztrosko dwadzieścia metrów dalej i akurat spoglądał w niebo albo obserwował badawczo własne paznokcie.

Pisaliśmy wówczas: “Pacheta może się asekurować wyświechtanymi sloganami, że język futbolu jest uniwersalny, ale jeśli bardzo powoli tłumaczy swojemu zawodnikowi w języku dla niego obcym, że ma stanąć z piłką i ją przetrzymać, a ten momentalnie odgrywa do trenera, to… coś tu nie gra”. Przy okazji można przypomnieć słynny incydent na Legii:

Biorąc to wszystko pod uwagę – eksperyment z Pachetą chyba nie miał prawa w stu procentach wypalić. Hiszpan chciał uczyć kielczan tiki-taki, no ale do takiego stylu gry nadawał się tam Michał Janota i może jeszcze od biedy ze dwóch-trzech piłkarzy. Ciężko byłoby natomiast przestawić na nowy styl Przemysława Trytkę, Kamila Kuzerę, Kyryło Petrowa i im podobnych graczy. Trzeba jednak Pachecie oddać, że nie szedł ze swoimi pomysłami w zaparte, co mogłoby się skończyć uwikłaniem Korony w walkę o utrzymanie. Aczkolwiek następca Hiszpana, Ryszard Tarasiewicz, mocno narzekał, że odziedziczył po poprzedniku drużynę kompletnie nieprzygotowaną fizycznie.

Reklama

O krok od La Ligi

Pacheta z Kielc zawinął się latem 2014 roku i podjął pracę trenera w zespole Herculesa Alicante. Tam spisał się jednak kiepściutko i wyleciał już po pół roku. To mogło sugerować, że jego problem w Kielcach były nie tylko bunty w zespole i rozkojarzony tłumacz, ale również – najzwyczajniej w świecie – kiepski warsztat. Następny przystanek trener zaliczył w Ratchaburi Mitr Phol Football Club. Klubie z ligi tajskiej. To spory zjazd nawet względem polskiej ekstraklasy.

Aż trudno uwierzyć, że w tej chwili Pacheta znajduje się blisko awansu do La Ligi. Zimą 2018 roku hiszpański szkoleniowiec objął trzecioligową wówczas ekipę Elche FC. Wywalczył z nią awans na zaplecze ekstraklasy, gdzie dość spokojnie się utrzymał w sezonie 2018/19. W dobiegających właśnie końca rozgrywkach Elche postawiło zaś kolejny krok do przodu. Podopiecznym Pachety udało się zająć szóste miejsce w lidze. Ostatnie uprawniające do udziału w barażach o awans do La Ligi. W pierwszym dwumeczu Elche pokonało sensacyjnie trzeci w tabeli Real Saragossa, w barwach którego występuje między innymi Shinji Kagawa.

U siebie Los Franjiverdes zremisowali z rywalami 0:0, choć od 30 minuty grali w dziesiątkę. Na wyjeździe zwyciężyli 1:0 dzięki trafieniu w końcówce spotkania. Rywale zmarnowali jeszcze później rzut karny, który mógłby wyrównać stan meczu.

Real Saragossa 0:1 Elche FC (trzeba kliknąć: “obejrzyj w YouTube).

Elche w XXI wieku spędziło w La Lidze tylko dwa sezony w latach 2013-2015. Co ciekawe, drużyna została zdegradowana pomimo zajęcia trzynastej lokaty w stawce. Poszło o zaległości podatkowe. – Elche jest i będzie klubem z Primera Division, ponieważ jesteśmy absolutnie pewni, że prawo nas chroni. Mamy prawo grać w Primera, ponieważ wywalczyliśmy to sobie na boisku – twierdził prezydent klubu, Juan Anguix, zapowiadając odwołanie od wyroku. Ale władze hiszpańskiej ligi były bezlitosne. Elche wyleciało na zaplecze, a potem osunęło się jeszcze niżej. Drużynę z zapaści podźwignął właśnie Pacheta.

Ostatnią przeszkodzą Los Franjiverdes na drodze do La Ligi będzie Girona. Piąta siła drugiej ligi hiszpańskiej w sezonie 2019/20. Największą gwiazdą tego zespołu jest Cristhian Stuani, król strzelców rozgrywek. To jego bramki zapewniły Gironie awans w dwumeczu z Almerią. Ale w Elche też mają swojego bohatera. Jest nim Juan Francisco Martinez Modesto, znany pod pseudonimem Nino. Czterdziestoletni napastnik do wychowanek Elche, grał w tym klubie w latach 1998-2006. Potem ruszył na podbój La Ligi i występował na najwyższym poziomie rozgrywek między innymi w barwach Teneryfy czy Osasuny. A teraz – znów w barwach Elche – ma chrapkę na powrót do ekstraklasy już jako wielki weteran hiszpańskich boisk. To on zdobył gola decydującego o awansie do finału play-offów.

– Jesteśmy połączeni marzeniem o awansie – mówił Pacheta jeszcze przed starciem z Saragossą.Będziemy walczyć do końca. Nie wiem, czy awansujemy, ale gwarantuję, że kibice będą dumni z tego zespołu i z całego klubu.

W sumie zabrzmiał trochę jak Ojrzyński, prawda?

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
9
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

13 komentarzy

Loading...