“To wielkie wydarzenie. Na takie mecze się czeka” – mówi Michał Probierz. “Zapracowaliśmy na ten finał. Jesteśmy w świetnym miejscu i bardzo chcemy powtórzyć sukces z ubiegłego sezonu” – zapowiada Piotr Stokowiec. Cracovia i Lechia Gdańsk zmierzą się o 20:00 w finale Pucharu Polski. Jedna drużyna zwycięstwem odniesionym na Arenie Lublin uratuje sezon i rzutem na taśmę wskoczy do europejskich pucharów. Druga będzie musiała obejść się smakiem. Kto wygląda na silniejszego na papierze? Przeanalizowaliśmy obie ekipy formacja po formacji.
BRAMKARZ
Gdyby po stronie Lechii Gdańsk dostępu do bramki bronił Dusan Kuciak, nie mielibyśmy wątpliwości, komu przyznać punkt w tej umownej rywalizacji. Nie bez kozery ostatnio w naszym rankingu ligowców wskazaliśmy Słowaka jako najlepszego golkipera sezonu 2019/20. Jednak w Pucharze Polski trener Stokowiec daje pograć rezerwowemu golkiperowi.
No a Zlatan Alomerović wprawdzie może uchodzić za jednego z najlepszych bramkarzy-zmienników w lidze, ale poziomu Kuciaka jednak nie prezentuje. Wystarczy przypomnieć sobie półfinałową konfrontację Lechii z Lechem Poznań. Jasne, Alomerović dobrze się spisał w rzutach karnych, jednak już przy golu Daniego Ramireza na 1:1 mógł niewątpliwie zrobić więcej. Biało-zieloni w drodze do finału Pucharu Polski tylko raz zachowali czyste konto. W drugiej rundzie, gdy ich rywalem była Chełmianka Chełm. Poza tym, Alomerović kapitulował w starciach z Lechem, Piastem, Zagłębiem Lubin i Gryfem Wejherowo. Nie jest to golkiper, który potrafi robić różnicę aż tak często jak Kuciak. Nie licząc naturalnie rzutów karnych, które świetnie umie odbijać.
Ciekawe, że dostępu do bramki Cracovii również będzie dziś strzegł zawodnik, który przez znakomitą część sezonu nie występował w wyjściowej jedenastce w rozgrywkach ligowych. Lukas Hrosso do pierwszego składu wskoczył dopiero w 33. kolejce Ekstraklasy. W Pucharze Polski grał jednak wszystko od deski do deski. Sam chwali się zresztą, że był już kiedyś bohaterem finału w Pucharze Czech.
– To spotkanie zostało mi w pamięci, obroniłem trzy karne. Przeżywam deja vu. Nikt nie oczekiwał, że wygramy, bo nasz rywal, Jablonec, był mocny. Tamten sezon był dla nas trudny, utrzymaliśmy się w lidze trzy kolejki przed końcem, a sezon należy zaliczyć do udanych, bo wygraliśmy ten puchar – opowiadał bramkarz “Pasów” w rozmowie z Gazetą Krakowską. – Cały sezon byłem cierpliwy, czekałem, wiedziałem, że mam mecze w Pucharze Polski. Mam nadzieję, że jeszcze pomogę drużynie.
Amatorskie nagranie serii jedenastek – KLIK
Staną dziś zatem naprzeciw siebie bramkarze, którzy dobrze, wiedzą jak bronić rzuty karne pod presją. Ale też żaden z nich w ostatnim czasie nie pokazał takiego poziomu, by zaliczać go do grona czołowych fachowców w lidze. W rywalizacji Dusana Kuciaka z Michalem Peskoviciem postawilibyśmy bez mrugnięcia okiem na tego pierwszego, w konfrontacji Alomerovicia i Hrosso orzekamy remis.
LECHIA GDAŃSK 1:1 CRACOVIA
OBROŃCY
Tutaj trzeba podkreślić, że formacje defensywne obu ekip są skoncentrowane wokół czołowych stoperów Ekstraklasy. David Jablonsky znalazł się na czwartym, a Michał Nalepa na szóstym miejscu w naszym rankingu najlepszych środkowych obrońców sezonu 2019/20. Klasę tej dwójki oceniamy zatem mniej więcej jednakowo, może z delikatną przewagą po stronie krakowskiej drużyny.
Diabeł tkwi jednak jak zwykle w szczegółach, czyli w obsadzie pozostałych pozycji.
Jeżeli chodzi o drugiego z etatowych środkowych obrońców, w Gdańsku od jakiegoś czasu jest nim Mario Maloca, który partneruje Nalepie w miejsce Błażeja Augustyna. Ta zmiana w składzie przyniosła opłakane skutki dla Lechii, o czym pisaliśmy zresztą w osobnym artykule poświęconym Chorwatowi. “Maloca w wyjściowej jedenastce na stałe pojawił się w 15. serii spotkań. Od tego czasu rozegrał w sumie 22 ligowe mecze. Biało-zieloni stracili w tym czasie – uwaga – aż 36 goli. Daje to średnią 1,64 straconego gola na mecz. To katastrofalny wynik. Arka Gdynia w całym sezonie 2019/20 traciła 1,58 gola na mecz. Wisła Kraków – 1,52. Tylko ŁKS bronił się gorzej niż gdańszczanie w okresie, odkąd Maloca dołączył na stałe do Nalepy w listopadzie 2019 roku”.
Obaj partnerzy Jablonskiego w bieżących rozgrywkach – czy to Michał Helik, czy Ołeksij Dytiatjew – również mają swoje za uszami, ale generalnie robią znacznie lepsze wrażenie niż Maloca. Co tu dużo mówić – Cracovia straciła aż o dziesięć bramek mniej od Lechii w zakończonym już sezonie ligowym. Maloca zresztą został dość dotkliwie obnażony właśnie w jednym ze starć z “Pasami”, gdy zaliczył kilka straszliwych obcinek i władował kuriozalnego swojaka.
David Jablonsky
Po prawej stronie defensywy Cracovia przeważa w naszej ocenie bardzo zdecydowanie. Cornel Rapa to na ten moment zawodnik zauważalnie lepszy od Karola Fili. Nie popełnia tak wielu karygodnych błędów w defensywie, gwarantuje niezłe akcenty z przodu. Liczbowo może nie zachwyca – trzy gole, cztery asysty, jedna asysta drugiego stopnia w sezonie ligowym 2019/20 – ale wciąż może się pochwalić lepszym dorobkiem niż zawodnik Lechii, który chyba się trochę w ostatnich miesiącach zatrzymał w rozwoju. Natomiast po przeciwnej stronie boiska Lechia nie ma już w swoich szeregach Filipa Mladenovicia, a Rafał Pietrzak po powrocie do Polski niczym jak dotąd nie zaimponował. Przeciwnie, prezentuje się znacznie poniżej oczekiwań. Michał Probierz także nie obsadza lewej strony bloku obronnego wirtuozami, lecz Kamil Pestka ma za sobą przyzwoitą wiosnę, a dochodzący do zdrowia Michal Siplak całkiem nieźle grał jesienią.
Jeśli chodzi o defensywę, punkt dla krakowian. Choć zapewne na początku sezonu zgarnęłaby go Lechia, jeszcze ta z Augustynem i Mladenoviciem w wyjściowej jedenastce.
LECHIA GDAŃSK 1:2 CRACOVIA
POMOCNICY
Środkowa strefa boiska. Tutaj mamy chyba największy zgryz. Lechia posiada w swoich szeregach Jarosława Kubickiego, Cracovia z kolei Pellego van Amersfoorta. To dwaj piłkarze, którzy zdecydowanie wybijają się ponad ligową szarzyznę. Ale poza tym? Straszliwa przeciętność i to po obu stronach. Przynajmniej odkąd z pierwszego zespołu “Pasów” wyleciał Janusz Gol.
Wydaje się prawdopodobne, że Piotr Stokowiec postawi w dzisiejszym finale na Tomasza Makowskiego i Macieja Gajosa, którzy razem z Kubickim stworzą tercet środkowych pomocników. Jednak ani Makowski, ani Gajos nie są zawodnikami robiącymi na boisku różnicę. Do siatki trafiają niezwykle rzadko. Gajos ma wprawdzie dwa gole w Pucharze Polski, lecz oba zdobył w starciu z Gryfem Wejherowo, czyli z rywalem, którego trudno porównywać z Cracovią. W lidze były piłkarz Lecha Poznań ukąsił tylko trzykrotnie. Makowski legitymuje się jeszcze gorszym bilansem w klasyfikacji kanadyjskiej. Zdobył tylko jedną bramkę w sezonie 2019/20, również w pucharze. Jeżeli chodzi o Ekstraklasę, ma na koncie asystę i asystę drugiego stopnia. Nędza.
Alternatywy? Młodzież, tragicznie dysponowany Patryk Lipski, plus nie do końca sprawdzeni Tobers oraz Kryeziu. Stokowiec od biedy ma kim zabezpieczyć środkową strefę, ale z pewnością brak mu zawodnika zdolnego, by pociągnąć grę zespołu w ofensywie.
W zespole Cracovii sytuacja wygląda bardzo podobnie. Nie wyróżnia się Florian Loshaj, choć od jakiegoś czasu Probierz właściwie w każdym meczu umieszcza go w wyjściowej jedenastce. Z kolei Sylwester Lusiusz na pewno nie należy do tych młodzieżowców, którzy w sezonie 2019/20 wyrobili sobie nazwisko i zapracowali na zainteresowanie ciekawych klubów z mocnych lig. Na dokładkę zostaje Milan Dimun, również zawodnik do bólu bezpłciowy. Znów musimy orzec remis, ponieważ nie sposób tu wyróżnić którejkolwiek z drużyn.
LECHIA GDAŃSK 2:3 CRACOVIA
SKRZYDŁOWI
Ponownie twardy orzech do zgryzienia. Piotr Stokowiec ma w zasadzie na skrzydłach całkiem sporo opcji. Regularnie delegowany jest przez niego do gry Jaroslav Mihalik. Mnóstwo szans dostaje Ze Gomes – zawodnik tyleż ciekawy i błyskotliwy, co straszliwie nonszalancki. No i pozorujący grę w defensywie. W ostatnim starciu ligowym błysnął także Omran Haydary. W odwodzie pozostaje jeszcze Conrado, który po niezłym wejściu do Ekstraklasy bardzo mocno spuścił z tonu.
Jako się rzekło – sporo nazwisk. Ale czy znajdzie się wśród nich choć jeden topowy zawodnik w skali naszej ligi? Niekoniecznie. Wszyscy z wymienionych grają od przebłysku do przebłysku, udane występy przeplatając z beznadziejnymi.
Jaroslav Mihalik
Z kolei Cracovia w swoich szeregach topowego skrzydłowego ma. Chodzi naturalnie o Sergiu Hancę. Dziewięć bramek, sześć asyst, pięć asyst drugiego stopnia – rumuński zawodnik był motorem napędowym ofensywny zespołu Michała Probierza. A zadanie miał niełatwe, bo Cracovia to nie jest super-ofensywny Lech czy Zagłębie Lubin, tylko ekipa dość siermiężna w konstruowaniu ataków. W zespole “Pasów” trudno nabić licznik bramek czy asyst. Hance się to udało. Na pewno ma za sobą znacznie lepszy sezon niż Mateusz Wdowiak czy Ivan Fiolić. Choć ten pierwszy ostatnio kilka razy błysnął, co powinno mu zapewnić pierwszy plac w finałowym starciu z Lechią. Ten drugi też może zagrać, jeśli Probierz umieści go bliżej centrum boiska.
Tak czy owak – Hanca robi różnicę. Punkt dla “Pasów”.
LECHIA GDAŃSK 2:4 CRACOVIA
NAPASTNICY
Pierwsza formacja, w której widzimy przewagę Lechii Gdańsk. Rafa Lopes to przyzwoity napastnik, ale strzelby gdańszczan prezentują się znacznie bardziej okazale. Stokowiec ma do dyspozycji będącego na fali Łukasza Zwolińskiego oraz specjalistę od arcyważnych trafień, właściwie już grającą legendę klubu, czyli Flavio Paixao. Tutaj nawet nie ma się nad czym zastanawiać, punkt po prostu musi powędrować do biało-zielonych. Niezależnie od tego, który ze snajperów rozpocznie finałowe starcie w wyjściowym składzie.
LECHIA GDAŃSK 3:4 CRACOVIA
Z naszej oceny wynika, że na papierze minimalną przewagę przed finałem ma Cracovia. A jaki jest wasz pogląd?
fot. NewsPix.pl; FotoPyk