Reklama

Nie było Felixa – będzie brąz

redakcja

Autor:redakcja

15 lipca 2020, 23:00 • 4 min czytania 6 komentarzy

Waldemar Fornalik miał dwa problemy przed meczem z Pogonią Szczecin. Po pierwsze – czerwoną kartkę Sebastiana Milewskiego, czyli żelaznego młodzieżowca. Po drugie – uraz pleców Jorge Felixa, czyli najlepszego strzelca zespołu. Były selekcjoner postanowił rozwiązać je w zasadzie jednym posunięciem, gdyż partnerem Piotra Parzyszka został 21-letni Dominik Steczyk (prócz niego do składu wskoczyl Rymaniak). A jeśli w cholernie ważnym w kontekście walki o wicemistrzostwo meczu musisz ratować się Steczykiem, no to czujesz się jak na łazarskim rejonie. Klasyk: nie jest kolorowo. 

Nie było Felixa – będzie brąz

Nawet jeśli po drugiej stronie stoją piłkarze Pogoni Szczecin, którzy w rubryce zainteresowania nie wpisują “wygrywanie meczów w grupie mistrzowskiej”? Nawet. Portowcy nie wygrali żadnego z pięciu spotkań od podziału na grupy, dwóch ostatnich przed nim zresztą też, w dodatku testuje różne warianty Kosta Runjiać (dziś w pierwszym składzie zadebiutował Turski, a za jego plecami znalazło się trzech innych młodzieżowców), a mimo wszystko okazali się bardzo wymagającą przeszkodą dla byłego mistrza Polski z apetytem na srebro w tym roku.

Młodzieżowiec nie pomógł

Wracając do Steczyka – to jeden najgorszych napastników tego sezonu i mimo wszystko jakieś tam rozczarowanie. Z jednej strony całe seniorskie doświadczenie chłopaka to gra w rezerwach Norymbergi, ale z drugiej – był też pierwszym wyborem Jacka Magiery na młodzieżowym mundialu. Poza meczem z Tahiti mu nie pykło, ale przecież nie pykło całej drużynie. Mógł wypalić, mógł też wnosić tyle co Paweł Tomczyk, który w poprzednim sezonie grywał w Piaście rzadko, ale swoją obecność na placu zaznaczał. Tymczasem Steczyk od samego początku miał wielką łatwość – niestety tylko w psuciu wysiłków kolegów z zespołu. Przypomina nam się choćby mecz ze Śląskiem z lipca, który Piast mógł zamknąć, szczególnie właśnie Steczyk powinien to zrobić, ale tego nie zrobił, więc ostatecznie wrocławianie wygrali po golach w końcówce. Z pięć świetnych sytuacji spokojnie jesienią chłopak zmarnował, więc z czasem przestał korzystać z jego usług Waldemar Fornalik. Do Steczyka wrócił dopiero w połowie czerwca.

I cóż, nie wypracował dziś swojego pierwszego gola na poziomie Ekstraklasy Steczyk. Biegał, starał się, można nawet powiedzieć, że momentami rozgrywał, ale to też mecz o sporą stawkę, a nie zawody szkolne, więc nie ma sensu chwalić kogoś za to, że nie położył się na boisku. W kluczowych momentach zabrakło mu jakości. W końcówce pierwszej połowy miał świetną okazję po centrze Koruna, ale tak długo i niezgrabnie zbierał się do strzału, że zablokował go Zech. Niezła była jego próba z 65. minuty, ale raz, że obronił Stipica, a dwa, że piłka chyba w ogóle nie leciała w światło bramki.

Złoty gol

Przy czym nie zrozumcie nas źle – nie twierdzimy, że Piast nie wygrał tego spotkania przez Steczyka. On po prostu nie odmienił swojego losu i opinii, którą o nim mamy. Problem ekipy Fornalika był znacznie głębszy, całej drużynie zabrakło, że tak to ujmiemy, odpowiedniego flow. A gdy już wychodziło, to był problem ze skutecznością. Jeszcze lepszą okazję niż Steczyk miał choćby Rymaniak po ładnym podaniu Sokołowskiego, ale świetnie zatrzymał go Stipica. W samej końcówce z kolei przestrzelił – a jak – Tuszyński. Napastnik miał tyle szczęścia, że już po uderzeniu staranował go Stipica, za co sędzia gwizdnął karnego. I co? Do piłki podszedł Badia, ale chorwacki golkiper naprawił wcześniejszy błąd i przyklepał tytuł piłkarza meczu.

Reklama

Bo jego koledzy z pola też nie dali takiego koncertu, żeby wyróżnić któregoś z nich. Gola na wagę zwycięstwa strzelił Podstawski. Nietypowo, bo po główce, gdy wygrał walkę o górną piłkę z Parzyszkiem. Warto podkreślić fajną wrzutkę żegnającego się ze Szczecinem, łzawo, Ricardo Nunesa. Najbliżej drugiego gola był Cibicki, który w 89. minucie poszedł na przebój. I w zasadzie minął Placha, ale jego strzał zatrzymał się na słupku. Poza tym były zrywy, między innymi Kowalczyka i Żurawskiego, ale nic wielkiego.

Jednak starczyło, by wygrać pierwszy mecz od dawna i pomóc Lechowi w walce o wicemistrzostwo. Zawsze coś! Dla Piasta to cenna lekcja (ten mecz i cały sezon), bo przecież Felixa może niedługo zabraknąć na stałe. Jeśli Waldemar Fornalik ma co chwilę zastępować gwiazdy, to warto by miał chociaż kim to robić.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...