Ostatnie dni to zdecydowanie dobry czas dla Lukasa Haraslina. Po wznowieniu rozgrywek Serie A Słowak zaliczył dwa – co prawda z ławki, ale jednak – występy, w których pokazał się z dobrej strony. Zanotował też ważną asystę w meczu z Interem Mediolan, która tylko poprawi jego opinię w Sassuolo. Poprawi się też stan konta Lechii Gdańsk, bo jak informuje “Tutto Mercato Web”, włoski klub wykupi skrzydłowego za ok. 2 miliony euro. Teoretycznie była to oczywistość, ale po drodze, w wyniku pandemii, mogły pojawić się komplikacje. Takich jednak nie będzie i Haraslin może powoli przyzwyczajać się do słonecznej Italii.
Czy ta informacja może dziwić? Niektórzy powiedzą pewnie, że tak. W końcu Haraslin nie miał zbyt wielu okazji, żeby się pokazać. Przed pandemią zagrał tylko 13 minut i raczej nie było to 13 minut, które wstrząsnęło światem calcio. Ale Neroverdi, jak widać, w słowackiego piłkarza wierzą. Mimo że w kwestii wykupu sprawa była teoretycznie jasna – Sassuolo miało taki obowiązek w przypadku utrzymania, to Haraslin nie patrzy litościwym wzrokiem na kolegów, żeby ci zapewnili klubowi ligowy byt, a jemu nowy kontrakt.
Nie, Słowak dostaje coraz więcej szans i sam przyczynia się do zrealizowania celu.
Świetna zmiana z Interem
Weźmy wspomniany na wstępie mecz z Interem Mediolan. Haraslin pojawił się na placu gry po nieco ponad godzinie gry, zastępując Jeremy’ego Bogę. To typowa dla Roberto de Zerbiego zmiana – Słowak zaliczył w tym sezonie trzy występy i za każdym razem pojawiał się na boisku właśnie za Iworyjczyka. W tym miejscu warto dodać, że Boga to nie jest gość z przypadku, a jeden z najlepszych dryblerów w lidze i filar Neroverdich. Ściągnięcie go z boiska oznacza, że były piłkarz Lechii musi dać coś ekstra. I tak też się stało, bo Haraslin zagrał zdecydowanie lepiej od Bogi.
Oczywiście punktem wyjściowym do oceny jego występu jest asysta przy golu na 3:3. Chociaż – uściślijmy – wiele źródeł nie dopisuje skrzydłowemu ostatniego podania, bo po jego zagraniu piłka odbiła się jeszcze od nogi obrońcy Interu. Ale szanujmy się – czarno na białym widać, kto tu odwalił robotę. Lautaro Martinez zakręcony, patelnia koledze wystawiona.
Gol, remis i niezwykle cenny punkt dla Sassuolo uratowany. Jeśli chcemy Haraslinowi jeszcze trochę posłodzić, to dodamy, że ta akcja mogła mieć spory wpływ na losy walki o mistrzowski tytuł. Bo w końcu Inter stracił z ekipą de Zerbiego dwa “oczka”.
Ale słowacki skrzydłowy na tym nie poprzestał. Być może udany drybling czy cztery wygrane pojedynki nie sprawią, że rywale będą kłaniali mu się w pas. Jednak Lukas wywalczył też to, że Inter kończył mecz w dziesiątkę. To jego faulował Milan Skriniar, który obejrzał za to drugą żółtą kartkę.
Asysta i osłabienie rywala w 23 minuty? No, to nie brzmi już tak źle.
Powoli do przodu
Kilka dni wcześniej Haraslin zaliczył natomiast blisko półgodzinny występ z Atalantą Bergamo. Sassuolo nie wspomina go dobrze. Skończyło się na solidnych batach – 1:4. Ale Słowak znów pokazał więcej niż chwalony za cały sezon Boga. Krótki wyciąg ze statystyk meczowych:
- 14 kontaktów z piłką, 100% celnych podań (choć uczciwie dodamy – było ich ledwie 5)
- 2 próby dryblingu, obie udane
- 5 pojedynków, z czego 4 wygrane. Przegrany tylko jeden, w dodatku w powietrzu
Boga, który przebywał na boisku dwa razy dłużej, zanotował praktycznie identyczne liczby, co Haraslin. Jedyny kamyczek do ogródka to sytuacja z 80. minuty spotkania. Słowak próbował wtedy wykończyć głową dobrą centrę Filipa Djuricica, ale fatalnie spudłował. Według Understat xGoal tej okazji wynosiło 0.32, więc samo to świadczy, że szansa była spora. I faktycznie, w komentarzach pomeczowych trochę się za to Haraslinowi oberwało.
Jasne, ciężko zachwycać się gościem, który do tej pory nie zagrał łącznie nawet 90 minut. I nie zrozumcie nas źle, bo wcale nie chcemy słowackiego skrzydłowego przesadnie hajpować. Ale śledząc jego poczynania widać, że we Włoszech czuje się coraz lepiej. Mimo że jest rezerwowym, stworzył kolegom już trzy okazje strzeleckie. A przecież właśnie tego wymaga się od zmienników.
Można więc liczyć, że małymi kroczkami Haraslin będzie piął się w górę w szatni Sassuolo, a jego postępy – także w obliczu obniżenia lotów przez Bogę – nie zostaną niezauważone. Zwłaszcza że Iworyjczyk i tak szykowany jest pod sprzedaż, a przecież jesienią ktoś musi dogrywać piłki Francesco Caputo.
***
No dobrze, a co taki zastrzyk gotówki oznacza dla Lechii Gdańsk? Gdybyśmy byli złośliwi, powiedzielibyśmy, że same złe wiadomości. Bo w końcu mając dwie bańki eurasków w kieszeni, ciężko będzie spóźniać się z przelewami. Ale poważnie mówiąc, gdańszczanie taką kasą na pewno nie pogardzą. Tym bardziej że wieści z południa Europy spowodują zapewne ulgę w gabinetach Lechii. Przecież jeszcze w marcu w “Kanale Sportowym” Jakub Wawrzyniak zdradził, że Neroverdi chętnie znaleźliby sposób, żeby obowiązkowy wykup obejść i oddać Haraslina gdańskiemu klubowi.
A tak sprawa wydaje się zamknięta. Piłkarz swoją grą przekonał klub, że nie warto kombinować i wywalczył sobie pozostanie w zespole, Sassuolo uniknie sądowych bojów z Lechią, a sama Lechia solidnie na zawodniku zarobi. Wygląda na to, że przynajmniej do kilku osób uczestniczących w tej transakcji, uśmiechnęło się szczęście.
Fot. Newspix