Z wywiadów polskich ligowców w ostatnim czasie można było wyczytać stęsknienie za ligą. A skoro tęsknią – znaczy, że będą zasuwać jak nigdy. Karol Fila zmęczył się jednak już w drugim meczu po odmrożeniu. W spotkaniu Górnik – Lechia zaprezentował klasyczne trałkowanie.
Zastanawialiście się, jakim cudem Erik Jirka miał przy pierwszej bramce tak dużo wolnej przestrzeni w polu karnym?
Wszystko dzięki wygranemu pojedynkowi z Karolem Filą, po którym młodzieżowiec znalazł się na glebie. Przegrana walka fizyczna – zdarza się. Fila uznał jednak, że skoro został sprowadzony do parteru, to nic już nie musi robić. Można było szybko się zebrać i chociaż SPRÓBOWAĆ przykryć Jirkę? Można było. Tymczasem…
Spójrzmy.
Trałkowanie 2.0#gorlgd pic.twitter.com/Swss2p71Nk
— Robert B (@RobertBe1906) June 5, 2020
Bochniewicz dochodzi do uderzenia. Fila leży.
Kuciak broni jego strzał. Fila leży.
Jirka zbiera się do poprawki. Fila leży.
Jedyny odruch, na który zdobył się obrońca Lechii, to machnięcie ręką w kierunku sędziego w oczekiwaniu na to, że ten odgwiżdże faul Jirki. No i wielkie zaskoczenie – nic nie odgwizdał, bo żadnego faulu nie było. To nie przeszkodziło piłkarzowi Lechii byczyć się na murawie i obserwować, jak jego drużyna traci gola. Jedno trzeba mu oddać – miejsce na podziwianie akcji Górnika miał naprawdę zacne. Bardzo możliwe, że choćby Fila zebrał się momentalnie, to i tak nie dogoniłby Jirki – ale czy nie po to jest na boisku, by chociaż dać z siebie sto procent? Zrobić tyle, ile się da? Walczyć zamiast leżakować?
Karolu, na drugi raz daj znać, dowieziemy na stadion jakiś leżak, a może i zimne piwko uda się przemycić. Jednocześnie dziękujemy ligowcom za nawiązywanie do klasyki. Tuszyński z Milewskim zrobili Głupi & Głupszy 2, Karol Fila odświeżył trałkowanie. Co dalej? Może jutro pressing Iwańskiego?
Fot. FotoPyK