Reklama

Śmiały ruch Lecha Poznań – w przyszłym sezonie spróbuje grać z bramkarzem

redakcja

Autor:redakcja

04 czerwca 2020, 12:34 • 4 min czytania 26 komentarzy

Musimy przyznać, że początkowo imponowała nam ta odważna strategia Lecha Poznań. Jako pierwszy klub w Polsce, być może pierwszy na świecie, Kolejorz zdecydował się, by zamiast bramkarza wstawić między słupki jedenastego piłkarza z pola. I tak znalazł się w tym miejscu Mickey van der Hart, Holender, znany przede wszystkim ze swojej kapitalnej gry nogami. Niestety, na dłuższą metę okazało się, że bramkarz mógłby poza fantastycznymi celnymi podaniami do stoperów posiadać też umiejętność łapania piłki. I właśnie takiego teraz próbuje zakontraktować Lech. W Poznaniu na testach jest właśnie Filip Bednarek, polski bramkarz od lat występujący w holenderskich klubach.

Śmiały ruch Lecha Poznań – w przyszłym sezonie spróbuje grać z bramkarzem

Zacznijmy może od pozytywów, bo trochę ich mimo wszystko potrafiliśmy znaleźć. Filip Bednarek to przede wszystkim bramkarz, który nie jest Mickeyem van der Hartem. To już jest bardzo duża zaleta, która stawia go w roli faworyta do miejsca między słupkami w sezonie 2020/21. Co więcej, Filip Bednarek przez środowisko chwalony bywał za bronienie strzałów, a nie kunsztowne plasowane zagrania do własnych obrońców, co również działa na jego korzyść. Trzecim argumentem, który z pewnością odgrywał sporą rolę przy całej operacji był fakt, że Bednarkowi właśnie wygasa kontrakt z Heerenveen – Holandia już swój sezon zakończyła, więc Bednarek może śmiało wracać do Polski i przygotowywać się do kolejnych rozgrywek.

Okej, tyle żartów, ale mimo wszystko jest też parę zupełnie poważnych zalet – Bednarek to przede wszystkim silna osobowość, świetny człowiek, o czym możecie się przekonać nawet czytając nasz wywiad sprzed paru miesięcy. W szatni permanentnie zmagającej się z problemem braku charakteru, w szatni zmagającej się z problemem nadreprezentacji obcokrajowców, Bednarek może parę kwestii poukładać. Podobnie może to zresztą odpalić na boisk. Można narzekać, że Filip dużą część kariery spędził w pozycji siedzącej, obserwując kolegów z perspektywy ławki rezerwowych. Ale to nadal bramkarz, który miał w Holandii pewną renomę. W De Graafschap bronił właściwie od deski do deski, trudniejsze momenty jego kariery to zapewne długie miesiące w Eredivisie, gdzie łącznie rozegrał zaledwie 15 spotkań.

Bilans Bednarka w Holandii:

2011/12 – 0 meczów w Eredivisie (Twente)
2012/13 – 0 meczów w Eredivisie (Twente)
2013/14 – 0 meczów w Eredivisie (Twente)
2014/15 – 0 meczów w Eredivisie (Twente)
2015/16 – 5 meczów w Eredivisie, 9 puszczonych goli (Utrecht)
2016/17 – 38 meczów w Keuken Kampioen Divisie (2. liga), 63 puszczone gole (De Graafschap)
2017/18 – 42 mecze w Keuken Kampioen Divisie (2. liga), 54 puszczone gole
2018/19 – 0 meczów w Eredivisie (Heerenveen)
2019/20 – 6 meczów w Eredivisie, 14 puszczonych goli (Heerenveen)

Zresztą, odwołajmy się do wspomnianej rozmowy z Weszło.

Z reguły bywa tak, że drugi bramkarz grywa w Pucharze Holandii. A w poprzednim sezonie miałem taki przypadek, że pierwszy golkiper miał słabszy moment. Czekałem na swoją szansę, ale wtedy przyszedł do mnie szkoleniowiec i powiedział, że jednak nie zagram, bo mamy gorszy czas, a on nie wie, jak stoperzy zareagują na grę z innym bramkarzem. Wytłumaczenie totalnie z dupy. Coś musiał powiedzieć, to powiedział to. Jestem profesjonalistą, zaakceptowałem to, mogłem być zły, ale nikt nie płaci mi za fochy. Teraz jest taka sama sytuacja. W lidze nie gram, czekam na Puchar Holandii, choć też nie wiem, czy będę w nim grał – mówił wtedy Bednarek.

Reklama

– Rezerwowi często są w trudnej sytuacji. Podchodzą do nich trenerzy i mówią, że wszyscy znają ich klasę, że jest super, że jest fantastycznie, że sztab docenia pracę, ale kiedy nie gra się przez wiele miesięcy, a żadne słowa nie odbijają się w czynach, to szkoleniowiec traci wiarygodność. Dobre kłamstwo, żeby nie powiedzieć ci, że jesteś słabszy, tak naprawdę do niczego nie prowadzi.

Jak widać – postanowił coś zmienić.

Na Heerenveen być może okazał się zbyt słaby. Natomiast pamiętajmy, że to wciąż gość, który jeszcze w 2018 roku odebrał wyróżnienie dla piłkarza rundy we wspomnianym De Graafschap. Bednarek bronił wtedy jak w transie, zagrał 81 spotkań, 21 razy schodził z czystym kontem. Jego klub należał do tych, które traciły najmniej bramek w całej lidze.

Co nas martwi? Hm. Mickey van der Hart jest młodszy, a natrzepał w Eredivisie ponad 100 występów. Ba, też był wybierany najlepszym piłkarzem, tyle że nie w Graafschap, ale w Zwolle. W dodatku przychodził do Polski w gazie, po bardzo dobrym okresie w swojej karierze. Bednarek zaś do Poznania wjeżdża przede wszystkim po to, by odbudować swoją renomę i formę. Jeśli zestawimy życiorysy obu panów, to lepiej wypada van der Hart. I prawdopodobnie to jedyne miejsce, gdzie van der Hart wypada dobrze.

Na pewno to wzmocnienie szatni. Na pewno to stworzenie alternatywy dla holenderskiego rozgrywającego w rękawicach bramkarskich. Czy to zbawienie dla gry obronnej poznaniaków? Przekonamy się pewnie dopiero jesienią, gdy obaj bramkarze będą rywalizować o miejsce między słupkami.

fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Vuković o meczu z Górnikiem: Najgorszy, odkąd jestem w Piaście

Patryk Stec
0
Vuković o meczu z Górnikiem: Najgorszy, odkąd jestem w Piaście

Komentarze

26 komentarzy

Loading...