Jak nauczył nas przykład Heiko Herrlicha, szkoleniowca Augsburga, powody do złamania obostrzeń towarzyszących wznowionym rozgrywkom ligowym mogą być naprawdę idiotyczne. Herrlich postanowił złamać zasady i opuścić hotel, żeby zaopatrzyć się w pastę do zębów i słynny już krem nawilżający. Teraz nawywijali natomiast piłkarze Borussii Dortmund. Jak donosi BILD, kilku zawodników BVB ma obecnie spore kłopoty w swoim klubie. Wszystko dlatego, że skorzystali z usług fryzjera, przedstawianego przed media jako “stylista celebrytów”.
Winnie Nana Karkari, znany częściej pod pseudonimem “Fresh Prince the Barber” – to bohater całego zamieszania. Fryzjera zaprosiło do siebie sześciu piłkarzy Borussii Dortmund, którzy zapragnęli nowej fryzury. W tym jeszcze nie byłoby nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że w sieci pojawiły się zdjęcia przedstawiające fryzjera pracującego nad czupryną Jadona Sancho. Obaj panowie na fotografii są bez masek, Karkari nie ma też na dłoniach rękawiczek. Generalnie – niech zachowano żadnych środków bezpieczeństwa. A przecież wiadomo, jak wiele z pozoru dziwacznych obostrzeń towarzyszy samym meczom Bundesligi, która została wznowiona na specjalnych zasadach. Mała kontrowersja wybuchła nawet wówczas, gdy piłkarze Herthy Berlin nieco zbyt ekspresyjnie okazali radość po jednej ze zdobytych bramek. Było naturalnie jasne, że w zaciszu domowym piłkarze ze środkami ostrożności nie będą przesadzać.
No i tutaj mamy tego klarowny dowód.
Sprawa dotyczy nie tylko Jadona Sancho, ale również Thorgana Hazarda, Raphaela Guerreiro, Axela Witsela, Manuela Akanjiego i Dana-Axela Zagadou. Mówimy zatem w dużej mierze o gwiazdach BVB. Klub postanowił odnieść się zatem do afery, którą BILD zdążył już, choć chyba nieco na wyrost, ochrzcić mianem Fryzjergate. – To naturalne, że nasi piłkarze chcieli po tylu miesiącach skorzystać z usług fryzjera. Jest jednak niedopuszczalne, że odbyło się to bez masek. Przypomnimy o tym piłkarzom bardzo, bardzo precyzyjnie. Poza tym, stylista sam powinien wyjść z inicjatywą zachowania środków bezpieczeństwa.
źródło zdjęcia: Daily Mail
Przed atakami mediów broni się również sam Kakari. Fryzjer twierdzi, że maski i rękawiczki zostały zdjęte tylko “do zdjęcia”. Zapewnia też, że w pracy dostosowuje się do wszystkim zaleceń władz kraju. Kiedy telewizja RTL przeprowadzała z nim krótki wywiad, jego twarz przysłaniała ochronna przyłbica.
Swoją drogą wokół Jadona Sancho ostatnio coraz więcej ciemnych chmur. “Bild” donosi bowiem, że jego niedawne problemy zdrowotne były ściemą. Zawodnik miał polecieć na kilka dni do Anglii i musiał po powrocie zostać objęty kwarantanną.
Najważniejsze w tej chwili pytanie brzmi: jak zareagują władze DFL (Deutsche Fußball Liga)?
Christian Seifert, szef DFL i człowiek odpowiedzialny za wznowienie 1. i 2. Bundesligi zaznaczał już kilka tygodni temu, że każda ligowa kolejka musi stanowić dowód na to, że można bezpiecznie i z poszanowaniem zapisów zawartych w protokole bezpieczeństwa rozegrać następną. Inaczej mówiąc: organizatorzy, działacze, ale i sami piłkarze muszą każdego dnia udowadniać niemieckiemu rządowi, że wszystko idzie zgodnie z planem. Tymczasem zawodnicy Borussii Dortmund dali dość oczywisty wyraz temu, że generalnie bimbają sobie na obostrzenia. Wszyscy zawodnicy Bundesligi zostali przecież na przykład zobowiązani, by ograniczyć przyjmowanie gości. Zakrywanie ust i nosa w towarzystwie obcych osób to kwestia wręcz oczywista.
Na razie jednak nie wiadomo nic o ewentualnych sankcjach ze strony klubu czy też DFL. Obok Sancho, największe kłopoty mają Guerreiro i Akanji, bo to właśnie ich zdjęcia w towarzystwie stylisty wyciekły do mediów.
