Reklama

Miasto kupuje akcje Ruchu. W czym rzecz?

redakcja

Autor:redakcja

28 maja 2020, 18:19 • 5 min czytania 11 komentarzy

“Niebiescy”, przez przedwczesne zakończenie sezonu, na stulecie klubu utknęli w III lidze. Dzisiaj przyszły dla Ruchu  ciut lepsze wiadomości, bowiem poprzez wykup akcji Urząd Miasta przekazał klubowi zauważalną kwotę. Na czym faktycznie polega ten manewr? Z jakimi wiąże się konsekwencjami?

Miasto kupuje akcje Ruchu. W czym rzecz?

Wiadomo jak drzewiej bywało w Ruchu, ile było znaków zapytania wokół zarządzania finansami tego klubu. To, zdawało się, nieustający serial. Dziś Maciej Grygierczyk w artykule “Sportu” podkreślał, że sytuacja Ruchu pozostaje trudna.  Tymczasem Chorzów po dzisiejszej sesji stał się największym udziałowcem “Niebieskich”. Pytanie: dlaczego teraz wsparcie nie podlegało na sesji żadnej dyskusji, a zostało podjęte jednogłośnie?

– Kwota wyznaczona na promocję była już przez klub zabudżetowana po stronie przychodów. Dzisiaj nie jest możliwa do przekazania w tej formule, jaka była pierwotnie zaplanowana. Stąd to alternatywne rozwiązanie, aby zamiast promocji zakupić akcje – wyjaśniał podczas sesji prezydent Chorzowa, Andrzej Kotala.

W szczegóły wprowadza nas rzecznik prasowy Ruchu, Tomasz Ferens:To bardziej zabieg techniczny. Nie wnioskowaliśmy do miasta o żadne dodatkowe środki. Wcześniej w budżecie na 2020 miasto przeznaczyło dwa miliony na wsparcie Ruchu. Założenie było takie, że te fundusze zostaną przekazane na poczet promocji miasta przez sport. Pandemia spowodowała, że możliwości promocyjne trochę się zmieniły: naszą ligę przedwcześnie zakończono. Nie mogliśmy już promować miasta, nie wiadomo kiedy ruszą nowe rozgrywki i na jakich warunkach, czy z kibicami, czy bez. Nie wiemy czy w trakcie nowego sezonu nie przyjdzie nowa fala zachorowań i znowu nie zawieszą rozgrywek. Dlatego zmieniona została formuła wsparcia. Część środków zabezpieczonych dla nas w budżecie, zostaną przekazane w innej formie, czyli poprzez zakup akcji. Natomiast przewidziana kwota się nie zmienia. W mediach dziś gruchnęło, że Ruch ma otrzymać dodatkowe pieniądze. Nie jest to prawda, obracamy się w tych samych kwotach.

Oczywiście koronawirus dodaje amunicji tym, którzy nie uważają, aby w tym momencie miasto w sposób znaczący wspierało klub. Krytykom odpowiada Tomasz Ferens: – Wiadomo, że słowa krytyczne zawsze się znajdą jak ktoś prześledzi fora czy komentarze na Facebooku. Zawsze zdarzały się głosy, które nie popierają wspierania klubu, ale w moim odczuciu nie ma ich wiele. Natomiast dla nas wielkim pozytywem jest to, że radni podjęli tę decyzję jednogłośnie. Wniosek o przesunięcie kwoty postawił prezydent, ale rada jednym głosem, ponad podziałami politycznymi, przyznała, żeby to zrobić. Radni poprzedzili tę decyzję szeregiem pytań. Co więcej, w ostatnim tygodniu zaprosiliśmy radnych do klubu, żeby przedstawić naszą sytuację, pokazać co zrobiliśmy i co planujemy. Podoba im się to co robimy i popierają nasze działa. Widzą, że ten Ruch jest innym Ruchem, widzą co robi prezes, co robią współpracownicy. Widzą, że pieniądze, które trafiają do klubu, są bardzo rozsądnie gospodarowane, inwestowane w takie projekty, które mogą przynieść kolejne przychody, nie są kwotami ratunkowymi. Trwa odbudowa Ruchu, ale to nie nastąpi od zaraz, za duży garb mamy na plecach, ale efekty już są zauważalne. Ścinamy koszty i zwiększamy przychody. Krok po kroku chcemy sytuację prostować, naprawić finanse, żeby były po prostu zdrowe. Nie brakuje nam energii i pomysłów. Na każdym kroku wspierają nas kibice. To wszystko naszym zdaniem zauważyli w Urzędzie Miasta, a wynik głosowania to potwierdza.

Reklama

Pieniądze z kasy miejskiej dla klubów to rzecz kontrowersyjna, szczególnie teraz, ale trzeba w przypadku Ruchu podkreślić kilka faktów.

Prezes Seweryn Siemianowski rządzi od połowy października. Warto tu zaznaczyć rys biograficzny: Siemianowski to były piłkarz “Niebieskich”, grający pod koniec lat dziewięćdziesiątych pod prezesem Krystianem Rogalą, doskonale pamiętający niejedną obsuwę. Zaradności i pracy uczył się już jako nastolatek, gdy po samobójstwie jego ojca utrzymanie rodziny po części spadło na jego barki. To człowiek, który ma Ruch w sercu, ale i wie jak pracować w trudnych warunkach – nie zgłosił się do Ruchu sam, wynalazł go prezydent Kotala, który poprosił Siemianowskiego o zajęcie się Niebieskimi, bo Siemianowski uporządkował wcześniej sytuacje w chorzowskim UKS-ie. Siemianowski, cieszący się zaufaniem w Chorzowie, już, przez ten krótki czas, zdążył – co zauważa Grygierczyk – przeprowadzić pewne niezbędne oszczędności, przy zachowaniu miejsc pracy. Sam – wiadomo, nieistotne w szerszej finansowej perspektywie, ale symboliczne – pracuje pro bono.

Ruch, faktycznie, w ostatnim czasie robi co tylko może, by odbudowywać swoją wiarygodność. TU pisaliśmy choćby o innowacyjnej formie pomocy klubowi, gdzie robiąc zakupy poprzez aplikację część kwot szła na Ruch, w dodatku na konkretny, ustalony z góry cel. Kibice sami zgłosili propozycję, by… poprzez aplikację dało się przekazać pieniądze BEZPOŚREDNIO na klub, bez zakupów. Powstało Stowarzyszenie Wielkie Ruch i kilka innych wspierających inicjatyw.Zaufanie do marki Niebieskich faktycznie wzrosło – wymowne są takie przykłady, jak choćby ostatnio, gdy kibice przed rundą wiosenną chcieli… droższych biletów. Klub, jak podkreślał w wywiadzie z nami Siemianowski, stawia na młodzież, ma też młodego trenera Łukasza Beretę, także wychowanka Niebieskich. Nie posiada wiceprezesa, dyrektora sportowego, by nie generować dodatkowych kosztów – tą rolę także spełnia Siemianowski.  Osoby związane z klubem wspominają, że tak dobrej atmosfery wokół Niebieskich nie było od wielu lat. Firmy zaczęły się garnąć, choć wcześniej słysząc o Ruchu trzaskały drzwiami. Boiskowo też to wyglądało coraz lepiej, zamiast przewidzianej w sezonie 19/20 walki o utrzymanie, wiosną planowano ambitny plan walki o awans.

Pieniądz jest pieniądzem, sporym w czasach kryzysu na klub grający na czwartym poziomie rozgrywkowym. Ale jest też inny kontekst: Chorzów jakiś czas temu powiedział “A”. Znalazł człowieka w osobie Siemianowskiego i powierzył mu misję ratunkową. Gdyby nie powiedział teraz “B”, podtrzymując również finansowe wsparcie, zaprzepaściłby wszystko, co Ruch wypracował – nie tylko finansowo – w ostatnich miesiącach. Nie mówiąc o tym, że zupełnie stracone byłyby kwoty, które przeznaczono na klub wcześniej.

Seweryn Siemianowski, gdy pytamy co by powiedział ewentualnym krytykom:

– Dziś też z jednym radnym o tym rozmawiałem: akcje to jednak majątek, który zostaje. Przy promocji nic trwałego nie zostaje. To też więc plus. Natomiast co do sytuacji w Ruchu: cały czas powtarzam, że nie jest kolorowo, cudów nie ma, ten bagaż zaległości będzie na nas ciążył kilka lat. Wychodzimy z tego powoli, musimy spinać budżet, trzeba te zaległości cały czas regulować. Zaczyna to coraz lepiej wyglądać dzięki temu, że wspierają kibice, akcjonariusze, miasto, wszyscy ciągniemy ten wózek w jednym kierunku. Plan jest taki, że po załataniu wszystkich dziur, ta wanna zacznie się wypełniać, a w końcu przelewać – wtedy będzie można pomyśleć o większych celach.

Reklama

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
1
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
4
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Komentarze

11 komentarzy

Loading...