– Dwa miesiące temu pewnie powiedziałbym, że trochę się boję grać, jeśli ktoś nie ma negatywnego wyniku testu.. Teraz jestem jednak już tak głodny piłki, że mogę grać na piachu, w lesie, z testami czy bez – mówi w rozmowie z Weszło FM Taras Romanczuk z Jagiellonii Białystok. O pandemicznych warunkach, powrocie do ligi, transferze zagranicznym i aferach z jego udziałem rozmawialiśmy w dzisiejszej Dwójce bez sternika.
Mocno się stęskniłeś za graniem? Zwłaszcza teraz, gdy można już oglądać Bundesligę?
Bardzo mocno, myślę że gdyby nam kazali grać teraz na piachu czy gdzieś w lesie, to i tak byśmy chętnie zagrali. Beach soccer też wchodzi w grę, byle grać.
Jak w ostatnim czasie wyglądały treningi? Było sporo do nadrobienia?
Na pewno nie da się nadrobić tej przerwy w taki sposób, jak na przykład podczas przygotowań zimowych. Ale myślę że jesteśmy przygotowani, choć tak naprawdę w praniu wszystko wyjdzie dopiero w najbliższy weekend. Trudno to jakoś przeanalizować, skoro nie gramy żadnych meczów towarzyskich, to na pewno też ciężkie zadanie dla trenerów. Dla mnie najważniejsze jest to, że wracamy. Nie mam też absolutnie problemów z występami co trzy czy cztery dni. Damy radę.
Jagiellonia próbowała trenować grupami w okresie pandemii czy czekaliście grzecznie na zielone światło, bez kombinowania? I w jakiej jesteś formie, bo Flavio Paixao stwierdził, że na razie prezentują futbol rodem z V ligi?
Każdy miał indywidualne rozpiski, niestety nasza baza treningowa była zamknięta, więc nawet nie mieliśmy za bardzo jak się spotkać. Większość z nas po prostu biegała, ja do zakazu wstępu do lasu i potem, gdy już ten zakaz zdjęto, wychodziłem właśnie tam pobiegać. W pierwszym tygodniu po powrocie do zajęć było ciężko przyzwyczaić się do piłki, na pewno te pierwsze dni nie były najlepsze. Ale gdybym miał ocenić to w porównaniu do zimowych przygotowań… Może nie jestem gotowy na 100%, ale tak na 70-80%. Mam nadzieję, że jeszcze te dziesięć-piętnaście procent dołożymy do startu ligi.
Poziom ligi po powrocie spadnie? Sporo osób obawia się, że te mecze będą kiepskie do oglądania, właśnie z uwagi na tak długi rozbrat z piłką u wszystkich drużyn.
Szybko do tego poziomu sprzed przerwy na pewno nie wrócimy, to widać już na przykładzie Bundesligi. Tydzień temu oglądałem pierwszy mecz, Borussia Dortmund – Schalke, tam po 55. minucie było mnóstwo wolnej przestrzeni. Schalke w końcówce atakowało w dziewięciu, broniło się we dwóch, we trzech. Myślę, że u nas będzie podobnie, po 60. minucie, po 65. minucie, będzie widać, jak zawodnicy przepracowali ten okres i jeśli nie zrobili tego dobrze – pojawią się takie same wolne przestrzenie jak w Niemczech.
Jaki jest pomysł trenera Petewa na waszą grę?
Będziemy chcieli utrzymać to, co graliśmy wcześniej, większa koncentracja w defensywie, blisko siebie, do tego jeszcze mogłaby dojść wyższa skuteczność, bo sytuacji z Lechem mieliśmy sporo, podobnie z Pogonią. Jeśli to poprawimy, będzie na pewno lepiej nas oglądać. Sam nie wiem, jak to będzie też wyglądało bez kibiców, w Lubinie raz tak graliśmy, było słychać wszystko, co mówili obaj trenerzy. Musimy się do tego przystosować.
A jak odbierałeś te sygnały, że niektóre kluby trenowały potajemnie wcześniej od reszty?
Każdy decyduje sam za siebie. Z jednej strony jest trochę żal, dlaczego oni mają być lepsi od nas, skoro zakaz obowiązuje nas wszystkich. Z drugiej strony, skoro sami chcą… Dla mnie ważniejsze było bezpieczeństwo moje i mojej rodziny, więc wolałem trenować w lesie niż narażać się na zakażenie. Z żoną wychodziliśmy może ze dwa razy w tygodniu, chodziliśmy do mniejszego sklepu, gdzie prawie nie było ludzi. Poza tym siedzieliśmy w domu, jedyne wyjścia to właśnie biegi w lesie. Gdy był zakaz – rowerek stacjonarny, który mam w mieszkaniu. Pisaliśmy zresztą między sobą, wśród piłkarzy: panowie, teraz naprawdę trzeba się pilnować, galerie zamknięte, restauracje zamknięte, nie ma po co łazić po mieście. Żyjemy w czasach, gdy jedzenie można sobie zamówić do domu, więc siedźcie w domu, trzymamy się wskazówek lekarza, na pewno im lepiej będziemy się pilnować, tym szybciej wrócimy do gry.
Czy gdyby nie było tych testów, nie bałbyś się grać?
Nie wiem, dwa miesiące temu pewnie powiedziałbym, że trochę się boję. Teraz jestem jednak już tak głodny piłki, że mogę grać na piachu, w lesie, z testami czy bez.
A poczułeś w ostatnich miesiącach, że ludzie odbierają cię inaczej niż wcześniej? Afera z Dominikiem Furmanem, z konferencjami prasowymi, z obniżką pensji, trochę było głośnych spraw z twoim udziałem.
Wiadomo, życie to nie jest prosta linia, każdy ma lepsze i gorsze momenty, co mam poradzić. Trzeba to po prostu przetrwać, myślę że nie różnię się tutaj od innych.
Widzisz w tym wszystkim trochę swojej winy, mogłeś gdzieś się zachować lepiej, czy to raczej rozdmuchane “fakty medialne”?
Zdaję sobie sprawę, że kiedy jakaś sprawa zostaje opisana w mediach, to potem wszyscy to kopiują i już nie da się z tym nic zrobić. Człowiek uczy się latami jak rozmawiać z mediami, w dodatku uczy się na swoich błędach. Myślę, że po tych wszystkich sytuacjach, które mnie spotkały, tych o których wspomniałeś, ale też innych z moim udziałem, jestem już zdecydowanie bardziej doświadczony.
Jak wyglądał konflikt z Cezarym Kuleszą w kwestii obniżki płac? Konflikt to w ogóle dobre słowo?
Jagiellonia była przez moment na czołówkach, ale po kilku dniach się spotkaliśmy, poznaliśmy budżet Jagi i uznaliśmy, że my, zawodnicy, też możemy pomóc w tej sytuacji. Ja w tym wywiadzie z Przeglądem Sportowym nic wielkiego nie powiedziałem, poza tym, że chcemy po prostu porozmawiać z prezesem. Najważniejsze było bez wątpienia to spotkanie, podczas którego udało nam się dojść do porozumienia.
A ta druga kłótnia, z Kubą Sewerynem? Wyjaśniliście sobie to?
Nie.
Rozmawialiście od tego czasu?
Nie.
Ten rok był piłkarsko najtrudniejszy odkąd trafiłeś do Jagiellonii?
Tak. To był trudniejszy moment, bo byliśmy w drugiej ósemce, w dodatku wszystko na styk, przegrywasz jeden mecz i jesteś blisko strefy spadkowej. Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej.
Zgadzasz się, jako kapitan, z Ivanem Runje, że u was w szatni jest za dużo obcokrajowców?
Nie, patrzę też na inne szatnie w Ekstraklasie, tam też jest dużo obcokrajowców. Nie sądzę, że to jest przyczyna naszej słabszej dyspozycji. Teraz w szatni jest bardzo okej, tylko wychodzić i grać, cieszyć się nią, bo też nie wiadomo, co będzie jutro. Trener zresztą też jest coraz bardziej otwarty, coraz więcej rozmawiamy, Rafał Grzyb też mu sporo podpowiada. To powinno zacząć wyglądać lepiej.
Po odejściu Klimali macie chyba trochę problem z napadem?
Zobaczymy jak Puljić przepracował tę przerwę, myślę, że się odblokuje i będzie z niego spory pożytek. Na treningach wygląda bardzo dobrze, właściwie jest jednym z najlepszych.
Mamy też pytania od słuchaczy: czy zagrałbyś w jednej drużynie z Dominikiem Furmanem, gdyby na przykład Wisła Płock złożyła bardzo dobrą ofertę i dała świetny kontrakt?
Ostatnio o tym mówiłem, wolałbym zostać w Jagiellonii, jeśli jakiś transfer, to tylko ligi zagraniczne. Miałem oferty z ligi tureckiej, są tam dobre warunki, tam chyba najbardziej chciałbym trafić.
Niedługo zagracie u siebie z Wisłą Płock. Podałbyś teraz Dominikowi rękę?
Jeszcze będę musiał się zastanowić, ale nie będę wybiegał tak daleko do przodu, mam mecz z Cracovią, muszę się do niego przygotować i tyle.
Kto spadnie z ligi?
Dla mnie przede wszystkim spada za dużo drużyn, nie wiem czy gdzieś w Europie jest liga, gdzie przy 16 drużynach spadają aż trzy zespoły. Różnice punktowe nie są duże, Arka gra 30. kolejkę z Wisłą Kraków, dla naszego byłego trenera ważny mecz. Patrząc na tabelę… Chyba ta trójka, która teraz jest w strefie spadkowej ma coraz mniejsze szanse na utrzymanie. Ale wiemy, jak jest w Ekstraklasie – wygrasz dwa mecze i już skaczesz wysoko do góry, przegrywasz dwa i zaczynasz walczyć o utrzymanie.
Kto mistrzem?
Pytaliście mnie o to w lutym i zdania nie zmieniam, Legia ma największe szanse. Mają dobry zespół, grali super, miażdżyli wielu przeciwników, również nas w Warszawie.
Które miejsce zajmie Jagiellonia?
Mam nadzieję, że załapiemy się do ósemki, a dalej już nie będzie jakiejś wielkiej przestrzeni między nami, a drużynami na miejscach pucharowych. Liczę, że ich dogonimy. Mnie zadowoliłoby trzecie miejsce.
Król strzelców?
Jesus Imaz! To wyróżniający się zawodnik nie tylko w naszym zespole, ale w całej lidze. Mocną konkurencją jest dla niego Christian Gytkjaer.
Myślisz jeszcze o powrocie do reprezentacji? O okienku transferowym?
Na teraz trudno o czymkolwiek myśleć poza restartem ligi, nie wiadomo kiedy będzie otwarte okienko transferowe, jak ono w ogóle będzie wyglądać. Obecnie chyba wszyscy mają w głowie przede wszystkim jutrzejsze testy i weekendowe spotkania.
Skoro tak, to typujemy.
Śląsk z Pogonią – jedynka. Pogoń z Zagłębiem – jedynka. ŁKS z Górnikiem – remis. Piast z Wisłą – jedynka. Lech z Legią – remis. Wisła Płock z Koroną – jedynka. Cracovia z Jagiellonią – dwójka. Lechia z Arką – muszę dać na Arkę, były trener, będę im kibicować, żeby w tych derbach zdobyli trzy punkty.
Uważasz, że Arka dobrze trafiła z trenerem?
Trener sam wyrobił sobie swoją markę w Ekstraklasie, myślę że to bardzo dobry ruch.
ROZMAWIALI WOJCIECH PIELA I ADAM KOTLESZKA