– No kurczę, po to trenujemy, żeby wygrywać i przegrywać na boisku. Po co to ślizganie się? – pytał Maciej Kowal, trener bramkarzy w Legii II Warszawa, w najnowszym odcinku Stanu Futbolu. Spisaliśmy całość rozmowy.
***
Musimy zapytać o sytuację, jaka się wywiązała na linii Legia II Warszawa – Sokół Ostróda. W tym momencie Legia jest poza drugą ligą. Jak wy się na to zapatrujecie, jakie są wasze szanse na awans?
Jeżeli chodzi o szanse, to jesteśmy w stanie oczekiwania. Jako klub robimy wszystko, by dostać szansę rozstrzygnięcia rywalizacji z Sokołem na boisku. Sprawa jest w toku, jeżeli chodzi o odwołanie do Warmińskiego Związku Piłki Nożnej. Myślę, że każdy ze środowiska sportowego się zgodzi, że finał rywalizacji powinien się odbyć na piłkarskim boisku. To nie ma być nic innego, tylko zaległe spotkanie, a nie dodatkowy dwumecz czy baraż. Chcemy nadrobić zaległy mecz. Jeżeli mamy przegrać, to na boisku.
Gdzie chcielibyście rozegrać to spotkanie, na neutralnym gruncie? Cały czas jesteście w treningu, przygotowujecie się do tego spotkania?
My, jako Legia II Warszawa, jesteśmy częścią akademii. Cały czas pracujemy pod kątem rozwoju indywidualnego zawodników, ten proces treningowy cały czas jest zachowany. Niemniej jednak, oczywiście ten cel, który możemy określić jako mecz o specjalnym wymiarze gatunkowym, jest wyzwaniem dla tych młodych chłopaków. To jest gdzieś z tyłu głowy. Przygotowujemy jednak treningi z myślą o rozwoju poszczególnych piłkarzy. No i jesteśmy gotowi na to, żeby zaległy mecz został rozegrany zgodnie z kalendarzem ligowym, czyli na boisku Sokoła Ostróda.
Trener Sokoła mówi: “rozegranie takiego meczu nie ma sensu, ponieważ piłkarze nie przejdą izolacji”.
Tak, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Widzimy to też w wielu innych przypadkach. Stworzyła się opcja zagrożenia spadkami, to nagle wszyscy zaczęli wyrażać chęć gry. Teraz Sokołowi trudno jest znaleźć przesłanki, które skłoniłyby ich do rozegrania zaległego spotkania. Ale gdyby bez tego meczu nie było awansu do II ligi? Jestem przekonany, że te możliwości tak szybko nie zostałyby zakopane. Na dzień dzisiejszy mówimy tylko o próbie wyznaczenia terminu na mecz. Chcemy zaczekać, bo widzimy, w którą stronę to wszystko zmierza. Chodzi o tylko jeden mecz. Czy to jest taki moment, w którym da się określić, że za miesiąc nie będzie możliwości rozegrania jednego meczu? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, biorąc pod uwagę inne odmrożenia, jeżeli chodzi o imprezy do 50 osób.
Dyrektor sportowy Sokoła wypominał wam spotkanie ze Zniczem Biała Piska 0:5. Mówi, że notując takie wpadki nie powinniście się teraz wykłócać o awans.
Powiem tak: nie chcę oceniać tego stwierdzenia. Porażka zdarza się każdemu mistrzowi w każdej lidze na świecie. Albo kilka porażek. Miejsce w tabeli nie jest kwestią pojedynczego spotkania, ale pracy w dłuższym czasie. Wchodzenie w taką polemikę… Niech każdy zajmie się analizą swojego środowiska i swojego klubu. Być może na porażka 0:5 dała nam sportową mądrość, która pozwoli nam wygrać zaległy mecz z Sokołem i awansować do drugiej ligi?
W listopadzie podczas przerwy na kadrę urządziliście sparing, kilku zawodników powołanych do kadry zagrało w tym sparingu. Jak się odniesiecie do tej kwestii?
Mówimy o zawodnikach takich jak Rosołek czy Miszta, mówimy o Philippsie. Zaczynał też z nami sezon Karbownik, ale wiemy, jak eksplodował jego status w klubie. To jest najważniejsza wartość. Oczywiście można powiedzieć, że oni zagrali w tym sparingu. Ale sparing był organizowany przez pierwszy zespół. Piłkarze, którzy bodajże zakończyli już eliminacje w swoich kadrach młodzieżowych, byli do dyspozycji pierwszego trenera. My, pracując pod kątem drugiej drużyny, jeżeli chodzi o najwyższy pułap szkolenia akademii, chcemy konfrontować takich jak Rosołek z najlepszym rywalem z trzeciej ligi, bo jest to dla nas informacja zwrotna. My, jako klub, którego zawodnicy są powołani do kadry, mamy prawo do przełożenia meczu.
Wedle regulaminu został wyznaczony kolejny termin, najbliższy możliwy. Chcieliśmy przyjąć ich u siebie w ramach uwieńczenia rundy, rozegrać spotkanie na głównej płycie, zrobić z tego widowisko. Ostatecznie mecz miał się odbyć w środę w Ostródzie, a na wtorek została tam zaplanowana renowacja murawy. No tu się znajdą argumentacje na obie strony, jak ktoś chce znaleźć. No kurczę – po to trenujemy, żeby wygrywać i przegrywać na boisku. Po co to ślizganie się?
Nie odstrasza was przykład Lecha II Poznań, któremu ten awans na poziom centralny niekoniecznie wyszedł na dobre? Jarosław Kotas wam radzi, żebyście zadzwonili do Poznania.
To chyba nie jest problem dyrektora Kotasa. On ma zobowiązania wobec Sokoła. Jeżeli chodzi o Legię, my jako klub chcemy stworzyć naszym zawodnikom szansę konfrontacji z jak najmocniejszymi przeciwnikami. Nasi piłkarze są przygotowywani do tego, żeby sprawdzać się na poziomie zawodowym.