Reklama

Seks-lalki zamiast kibiców. FC Seul pokazuje jak nie radzić sobie z pustymi trybunami

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

18 maja 2020, 11:13 • 3 min czytania 10 komentarzy

Wiele rzeczy w życiu można zrobić przez przypadek. Można wpisać trzy razy źle PIN i zablokować telefon. Można umyć pod bieżącą wodą telefon zamiast talerza. Można psiknąć sobie w oczy dezodorantem. FC Seul z ligi koreańskiej twierdzi z kolei, że przez przypadek zamówili seks-lalki na trybuny zamiast typowych manekinów. Chcieli wykonać miły gest w stronę kibiców, chcieli jakoś urozmaicić puste trybuny, a wyszło tak, że śmieje się z nich cały świat.

Seks-lalki zamiast kibiców. FC Seul pokazuje jak nie radzić sobie z pustymi trybunami

Doceniamy sam fakt, że kluby szukają możliwości na to, żeby jakoś zapełnić te puste sektory w trakcie pandemii. Pewnie jeszcze przez jakiś czas będziemy musieli radzić sobie z tym, że nie słyszymy ani dopingu w tle, ani tego szmeru dyskusji niosącego się z trybun. Zatem cały świat szuka jakichś sposobów, bo cokolwiek z tym zrobić. Borussia Moenchengladbach umożliwiła swoim fanom możliwość wykupienia biletu dla… swojego zdjęcia, które zostanie umieszczone na krzesełku. Anglicy pracują nad aplikacją, która pozwoli na reagowanie na wydarzenia boiskowe z poziomu smartfona. Coraz poważniej w kilku krajach przymierzają się do wariantu Cracovii, czyli puszczania dopingu z głośników.

Całkiem ciekawy pomysł padł też w Korei, gdzie FC Seul chciało ubrać manekiny w klubowe barwy, umieścić je na trybunach i zainscenizować coś w stylu widowni, którą znamy chociażby ze starych wersji FIFY. Całkiem ciekawe, prawda? Może taki manekin nie zacznie intonować przyśpiewek, ale zawsze to jakieś wypełnienie tej smutnej przestrzeni dookoła boiska.

Niestety czasami jest już tak, że chęci są dobre, a wykonanie już szwankuje. I tak było w tym przypadku.

Klub z Seulu, owszem, wystawił na trybunach plastikowych zastępców swoich fanów. Sęk w tym, że zamiast manekinów, takich jak na witrynach sklepowych, umieścił tam sex-lalki.

Reklama

źródło: @WhoAteTheSquid

Oczywiście nikt by pewnie na to nie zwrócił uwagi, gdyby nie ci wścibscy internauci. Ci zauważyli, że niektóre lalki nadal mają emblematy i logo firmy z branży dla dorosłych. No i zwróćcie też uwagę na to ostatnie zdjęcie – pani w białej koszulce ma taki bufet, jakiego u manekina raczej się nie widuje. Przy zabawkach erotycznych – już owszem. Wiemy, bo nam kolega mówi.

Klub z Seulu już zdążył przeprosić i wytłumaczył się z tego faux-paux. Lee Ji-hoon z FC Seul mówi: – Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że firma, w której zamawialiśmy te manekiny, miała przeszłość w branży seksualnej. Lalki były bardzo ludzkie, nikomu nie przyszło to głowy, że to zabawki erotyczne.

Okazuje się bowiem, że firma Dalcom, która realizowała zamówienie klubu, wcześniej zajmowała się produkcją i dystrybucją gadżetów dla tych, którzy pałają żywą miłością do plastiku i gumy. Opcje są dwie – albo FC Seul zamówił manekiny, a firma wysłała im to, co zalegało na magazynie. Albo po prostu lale były najtańsze, nikt w klubie tego nie sprawdził, przyszło to, co przyszło… W tym wypadku chcielibyśmy widzieć minę gościa, który odebrał zamówienie od klubu piłkarskiego na 30 dmuchanych lalek.

Piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami. Mamy tylko przestrogę dla polskich klubów, które będą próbował załatać puste miejsca na trybunach – sprawdzajcie u kogo zamawiacie manekiny, bo możecie zostać pośmiewiskiem internetu.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...