192 sekundy. Dokładnie tyle minęło między pierwszą a trzecią bramką Arsenalu. Z kim grali? Z drużyną Bornemouth U-15? Rezerwami Widzewa? Reprezentacją artystów polskich z Milowiczem na ataku? Nie. Z niepokonaną do tego meczu Aston Villą, wiceliderem tabeli. Ekipą, która w czterech pierwszych kolejkach straciła jedną bramkę.
Powiedzmy sobie jasno: Arsenal nie mógł lepiej się odbić po laniu, jakie sprawiła mu Borussia. Zdarzyło się najlepsze, co mogło mu się przydarzyć. Znakomicie funkcjonowała współpraca Ozila i Welbecka. Wenger WRESZCIE ustawił Niemca na dziesiątce i wielkie zaskoczenie, Mesut rozgrywa znakomity mecz! Asystuje, gra pierwsze skrzypce, a gdy jest okazja wychodzi do piłek jak rasowy snajper. Niestety, kibice “Kanonierów” nie tyle będą w tej sytuacji chwalić kunszt trenerski Francuza, co pytać – nie można było tak wcześniej?
Na pewno był to też bardzo ważny mecz dla Welbecka. Od początku był aktywny, szukał gry, dobrze się pokazywał. To robi w każdym starciu. Brakowało mu jednak efektywności, czyli zamieniania tych częstych kontaktów z piłką na gole i asysty. Dziś to się udało i to w naprawdę imponującym stylu. Wykończenie przy drugiej bramce – trzech golkiperów nie dałoby rady tego zatrzymać. A już podanie przy otwierającej bramce Ozila, palce lizać. Kilkukrotnie.
Wielki moment, trzy minuty jazdy bez trzymanki, które kibicom Arsenalu na długo zapadną w pamięć. Zabiło to emocje już do końca starcia, w przerwie sędzia powinien gwizdnąć po raz ostatni i tyle, ale to rzecz drugorzędna. Podubka Kanonierów pod batutą Ozila i Welbecka – zdarzyła się rzecz istotna.
***
Mecz Newcastle musiał stać pod jednym znakiem. Kibice z St James Park naprawdę starają się udowodnić, że nie ma bardziej niechcianego trenera w Europie niż Alan Pardew. Postarali się, na mecz z Hull przygotowali 15.000 takich ulotek:
Tak prezentują się na trybunach. Malowniczo!
Niektórym ulotka to za mało. Dziwimy się, że nie ma sektorówki.
Choć z drugiej strony, przez cały mecz z Hull wokół stadionu krążył ten van. A co, czemu nie.
Ale Mike Ashley, właściciel Newcastle, zapowiedział, że bez względu na wynik Pardew zostaje. Cóż, wynik 2:2 radować nikogo nie będzie, choć musi. To i tak aż punkt, na który nie zanosiło się, bo Hull na St James Park prowadził już 2:0. Między innymi strzelając tak:
***
Fabian zagrał 90 minut dla Swansea, ale swojej drużyny nie uratował. Szybko staje się jednak ulubieńcem kibiców, nikt tu nie płacze za Vormem, to pewne.
Fabianski has been immense again today for us glad we bought him and sold Vorm #solid
— Tony Davies (@TonydaTaff) wrzesień 20, 2014
Fabianski is a beast.
— Sam Collins (@MrSamCollins) wrzesień 20, 2014
Szkoda tylko, że jego dobra gra nie przyniosła choćby punkty. Ostatecznie decydującego gola strzelił Wanyama.