Reklama

Facet czyta 365 dni Lipińskiej, odcinek 4: mam dość tych cholernych pustaków!

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

05 kwietnia 2020, 21:03 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kiedy biegnę maraton, kryzys przychodzi mniej więcej na 35 kilometrze. Tu pojawił się wcześniej – nie jestem jeszcze w połowie drogi, a już mam powoli dość Laury i Massima. Dlaczego? Bo to cholerne pustaki.

Facet czyta 365 dni Lipińskiej, odcinek 4: mam dość tych cholernych pustaków!

Ja naprawdę nie wymagam, żeby dwoje poznających się ludzi rozmawiało tylko o impresjonistach, europejskim kinie czy jazzie. Żądam natomiast, aby tematem ich spotkań było co innego niż szeroko pojęte bzykanie i ekskluzywne zakupy. Netflix, współczesna literatura, polityka, no cokolwiek, co nie brzmi jak „chciałbym cię zerżnąć w dupę tak mocno, że nie miałabyś sił pójść do łazienki”. A w sumie do tego właśnie można podsumować relację tych dwojga.

Jesteśmy w prywatnym samolocie Toriccelliego. Zanim Biel się do niego wpakowała, lamentowała tak głośno, że na miejscu Massima chyba sam bym do niej strzelił.

Ta babka momentami jest bardziej wkurwiająca niż grzybica stóp.

Dlaczego rozpaczała? Gdyż straszliwie boi się latać, wobec czego gotowa była wydrapać oczy Włochowi, byle tylko nie wzbić się w powietrze. A jeszcze chwilę wcześniej czytaliśmy, że „ta cudowna erekcja nie była dla mnie już tylko wyobrażeniem. Dokładnie wiedziałam, jak wyglądał imponująco gruby kutas, który sterczał w majtkach”. Plus Massimo obdarował ją zegarkiem Patek Philippe z różowego złota okraszając to tekstem „to jeden z tańszych podarunków, jaki ode mnie dostaniesz”.

Reklama

Niestety, ani możliwość oglądania dorodnej pały we wzwodzie, ani sikor wart więcej niż Wasze mieszkania nie poprawiły jej humoru na dłużej niż kilkanaście minut. Gdy zobaczyła, że maszyna Toriccelliego to nie jest jebany Airbus A 380, tylko coś zdecydowanie mniejszego („nie powiedziałeś mi, że lecimy taką łupiną. Ja tam nie wejdę”), odbiło jej.

Jak Massimo rozwiązał ten problem? Podpowiem wam: nie za pomocą wzruszającej, dyplomatycznej przemowy, która uspokoiłaby Laurę, chociaż też użył ust. Wykonał nimi koncert, którego nie powstydziłby się najlepszy flecista świata, czego dowodem to zdanie: „kiedy poczułam jego dotyk, moje plecy wygięły się w łuk, a z ust wydobył się jęk rozkoszy”.

Dodam że ta minetka roku odbyła się w nietypowych warunkach albowiem zanim don Massimo się za nią zabrał, związał naszą marudę.

To było dopiero preludium. Gdy w końcu wylądowali, jakiś czas później w luksusowym apartamencie własnego hotelu włączył mu się Christian Grey i oto efekty: „zapiął mi wokół kostek dwie miękkie obroże, które znajdowały się na końcach drążka, po czym sięgnął do kolejnej belki. Wyjął zza niej łańcuch i doczepił do uchwytu przy prawej kostce, to samo powtórzył z lewą, a później zszedł z łóżka”.

Czy Laura została w końcu bzyknięta? To pytanie retoryczne. Wiadomo – nie, ponieważ Massimo to Julian Tuwim erotomaństwa gawędziarstwa. Nikt nie wyrucha cię tak, jak on obieca („Za chwilę zerżnę cię tak, że twój krzyk usłyszą na Sycylii!”).

Choć jakby się nad tym głębiej zastanowić, można dojść do wniosku, że Toriccelli nie dopełnił formalności, ponieważ boi się, iż zapłodni tę wariatkę i będzie potem musiał się z nią męczyć przez całe życie. Chłop chyba powoli zdaje sobie sprawę z tego, w co się wpakował. Choć oficjalnie mówi, że nie uprawiają seksu, ponieważ nie zrobi tego dopóki Laura sama nie zaproponuje spółkowania. Jakoś mu nie wierzę, szanuję za to za prank, który wykonał we wspomnianym apartamencie.

Reklama

Atencjuszka z Polski znów myślała, że będzie atrakcją wieczoru. Zapewne miała nadzieję, że Massimo po raz 194. spróbuje się do niej dobrać, co spowoduje u niej kolejny (nieszczery) atak niechęci do Włocha. Tymczasem Toriccelli olał pannę Biel i… sprowadził sobie do pokoju kurtyzanę, która spełniła jego zachcianki i zrobiła mu dobrze na oczach naszej wiecznie nabzdyczonej gwiazdy.

Brawo ty! Pokazałeś tej cholernej marudzie jej miejsce w szeregu.

Massimo czuł po wszystkim wielką satysfakcję, która zapewne szybko by się ulotniła, gdyby wiedział, że Laura szykuje kontrę. Na ile mocna się okaże? O tym w następnym odcinku. Zdradzę tylko tyle: wkurwiona jak scenarzysta Kac Wawy w rozmowie z Tomaszem Raczkiem Polka wycedziła przez zęby “Lubisz dziwki? To ja ci pokażę dziwkę…”.

KAMIL GAPIŃSKI

Część pierwsza:

https://weszlo.com/2020/04/02/facet-czyta-365-dni-lipinskiej-odcinek-1/

Część druga:

Facet czyta „365 dni” Lipińskiej, odcinek 2: Ekskluzywne… porwanie

Część trzecia:

https://weszlo.com/2020/04/04/facet-czyta-365-dni-lipinskiej-odcinek-2/?fbclid=IwAR1V8Y6prJOZLP3XG0V1PuRAWEdehjFfLXIPBONBm0AMmlw_NyUw2lzxlGY

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Rząd chce kobiet w zarządzie PZPN, PZPN się śmieje. Nitras, Kulesza i wolta klubów

Szymon Janczyk
14
Rząd chce kobiet w zarządzie PZPN, PZPN się śmieje. Nitras, Kulesza i wolta klubów

Weszło

Piłka nożna

Rząd chce kobiet w zarządzie PZPN, PZPN się śmieje. Nitras, Kulesza i wolta klubów

Szymon Janczyk
14
Rząd chce kobiet w zarządzie PZPN, PZPN się śmieje. Nitras, Kulesza i wolta klubów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...