Reklama

Niedługo będzie miał więcej klubów w CV, niż udanych występów…

redakcja

Autor:redakcja

12 września 2014, 22:21 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jeśli chcielibyśmy dziś wymyślić jakiś zgrabny synonim do “dawno temu” zaraz po klasyku: “jak jeszcze Michael był Murzynem”, umiejscowilibyśmy: “jak jeszcze Grzesiek Sandomierski był niezłym bramkarzem”. Serio, obejrzeliśmy sobie dzisiaj kolejne cztery sztychy zapakowane do jego bramki, w której równie dobrze można by postawić takich fachowców jak Andrzej Witan czy inny słynny “ósmy bramkarz” Norbert Witkowski. Albo nawet – tak, to chyba odpowiedni kaliber – tkany ręcznik z herbem Zawiszy. Dziewięćdziesiąt minut. Cztery gole. Trzy w ostatnim kwadransie. Gong, liczenie, nokaut.

Niedługo będzie miał więcej klubów w CV, niż udanych występów…

To już nie jest gość, który zgarniał od nas wysokie noty (czy my w ogóle wystawialiśmy już wtedy noty?) za mecze w Jadze. To nie jest gość, który ruszył podbijać Belgię. To nie ten sam facet, któremu współczuliśmy, gdy wyganiano go z ławki rezerwowych Dinama Zagrzeb. Wybaczcie, to już nawet nie jest gość, który stanowiłby godne zastępstwo dla Wojciecha Kaczmarka.

Dziś to zagubiony, dojrzały facet, który nie tyle znalazł się na zakręcie kariery, co wypadł daleko za bandę. Czyste konto udało mu się zachować z Koroną Kielce, która w tym sezonie nie potrafiła pokonać nawet przedszkolaków Legii Warszawa, potem zaś były już tylko konkursy – kto lepiej wykorzysta pustkę między słupkami Zawiszy. Zulte Waregem? Zapraszamy serdecznie, trzy gole. Jaga? Też trójeczka. Lechiści? U, słabo, tylko dwa w sieci. Na szczęście Piast znów wrócił do tradycji wrzucania Grześkowi przynajmniej trójki.

Nie chcemy się pastwić, ale doliczając jeszcze po dwa stracone gole z Superpucharu z Legią i pierwszego spotkania z Belgami… Cóż, Sandomierski w ośmiu meczach wpuścił dziewiętnaście bramek. Dziewiętnaście! Można oczywiście narzekać, że defensywa bydgoszczan to wieża Babel, w dodatku krzywa i zaludniona przez drewniaków, ale… Dziewiętnaście? W wykonaniu gościa z Blackburn, Dinamem Zagrzeb i Genk w CV?

Zastanawiamy się – co się stało z tym sympatycznym chłopakiem, który naprawdę nieźle się zapowiadał, ba, nawet wybronił parę fajnych spotkań. Przecież w Bydgoszczy jest właśnie czas, by się wykazać, by udowodnić, że z całej defensywy on akuart nie ma sobie nic do zarzucenia. Tymczasem Sandomierski kojarzy nam się w tym sezonie przede wszystkim z gościem, który zrezygnowany wyjmuje piłkę z siatki. Drugie skojarzenie? Zbyt późny wyskok, albo złe ustawienie i dramatyczna próba ratowania sytuacji długim susem, po którym komentator może powiedzieć: “no zabrakło, nie sięgnął”. Sięgnąłby, gdyby wyskoczył wcześniej, albo przewidział, co chce zrobić napastnik.

Reklama

To wszystko Sandomierski jednak pogubił. Nie daje już niczego “ekstra”. Mimo wszystko, dopingujemy chłopaka, bo przecież umiejętności wciąż ma, ale aktualnie na miejscu Rumaka… Chyba postawilibyśmy na Goulona, ten przynajmniej by zakrył ciałem trochę bramki…

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Rząd chce kobiet w zarządzie PZPN, PZPN się śmieje. Nitras, Kulesza i wolta klubów

Szymon Janczyk
12
Rząd chce kobiet w zarządzie PZPN, PZPN się śmieje. Nitras, Kulesza i wolta klubów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...