Wobec zawieszenia rozgrywek, kluby piłkarskie muszą redukować koszty. Działacze szukają rozwiązań, żeby przejść przez ten okres bez konieczności wywieszania białej flagi i ogłaszania bankructwa. Nic więc dziwnego, że dowiadujemy się o różnych sposobach walki z siłą wyższą – Wisła wystawiła do kupienia swoje akcje, potem jej piłkarze zadeklarowali obniżkę pensji i nie byli w tym osamotnieni, bo w tym samym czasie dołączyli do nich zawodnicy Śląska.
Ale są też inne przypadki. Jak słyszymy, Piast Gliwice w ramach szukania oszczędności, postanowił zwolnić część kadry administracyjnej klubu.
To świeża sprawa. Mistrz Polski zaczął działać dzisiaj.
– W dniu dzisiejszym, 26 marca, bez żadnego wcześniejszego powiadomienia prezes Piasta Gliwice, Paweł Żelem, przedstawił wypowiedzenia umowy o pracę części pracowników klubu. Pojawiła się na nich informacja, że ich stanowiska są likwidowane. Wśród tych zwolnionych osób jest legenda Piasta, Jarosław Kaszowski, co już samo w sobie jest niesmaczne, ale najgorsze jest to, że prezes nawet nie pofatygował się, żeby osobiście przekazać tę informację pracownikom. Dowiedzieliśmy się wszystkiego od kadrowej – zaczyna swoją opowieść pracownik Piasta, który poprosił nas o anonimowość.
– Wcześniej nie dostawaliśmy absolutnie żadnych sygnałów i wiadomości. Nie było również żadnego stanowiska klubu odnośnie przyszłości pracowników działu administracyjnego. Nie wiedzieliśmy, czy nasze umowy będą renegocjowane, czy będziemy otrzymywali część wynagrodzenia, czy całe wynagrodzenie. Dostaliśmy tylko informację, że przechodzimy na tryb home office. Osoby, który miały zaległy urlop z zeszłego roku, zostały wysłane na ten zaległy urlop do wykorzystania i po tym dostały wypowiedzenie. (…) Klub nie chce z nami rozmawiać. Od momentu, kiedy prezes Żelem przyszedł do klubu, czyli ponad dwa lata temu, spotkał się z pracownikami raz. Było to po pamiętnych derbach z Górnikiem Zabrze. Od tej pory nie spotykał się z ludźmi.
Jak sprawa wygląda w przypadku anonimowego pracownika działu administracyjnego, który dzieli się z nami swoimi informacjami?
– Jestem na home office. Pracuję na umowie zlecenie. Nie wiem, czy spodziewać się listonosza z listem poleconym z informacją, że wypowiedziano mi umowę zlecenie, czy po prostu z dniem 30 czerwca moja umowa wygaśnie i nie zostanie przedłużona. Nie dość, że każdy z nas ma ciężką sytuację z powodu wirusa, który panuje, to jeszcze żyjemy w niepewności, co się stanie.
Można się było niestety spodziewać, że w polskich klubach dochodzić będzie do kadrowych i płacowych cięć. Niewykluczone, że sytuacja w Gliwicach to tylko początek lawiny zwolnień. Nie dziwimy się zresztą, że zaczęło się akurat tam – Paweł Żelem już w Śląsku Wrocław zasłynął z zaciskania pasa, niekiedy kontrowersyjnymi metodami. Żeby przypomnieć choćby sprawę Sebino Plaku, która dla wrocławskiego klubu skończyła się fatalnie i z finansowego, i wizerunkowego punktu widzenia.
fot. 400mm.pl