Reklama

Jakub Łabojko: Nie chcieliśmy doprowadzić klubu do bankructwa

Szymon Podstufka

Autor:Szymon Podstufka

25 marca 2020, 10:03 • 4 min czytania 0 komentarzy

Piłkarze Śląska Wrocław jako pierwsi w PKO Bank Polski Ekstraklasie wyszli z inicjatywą zamrożenia części pensji na trudny dla klubu czas pandemii koronawirusa. Porozmawialiśmy więc o tym z pomocnikiem wrocławskiego klubu, Jakubem Łabojką.

Jakub Łabojko: Nie chcieliśmy doprowadzić klubu do bankructwa

Skąd wyszła inicjatywa, by zamrozić część pensji?

– Mamy założoną grupę na WhatsApp. Wiemy, jaka jest sytuacja na świecie – że panuje pandemia, gospodarka ucierpi, wszystkie branże ucierpią. Chcieliśmy wobec tego porozmawiać z klubem, jak wygląda obecna sytuacja finansowa. Doszliśmy do porozumienia, że nasze pensje zostaną zamrożone i klub będzie się starał nam wypłacać między 15 a 30% naszych pensji.

Były rozmowy o tym, co jeśli byście takiego kroku nie wykonali? Że klub może mieć problem z wypłacalnością względem swoich pracowników, że wpadnie w długi?

– Wiadomo, że w tym momencie klub nie generuje żadnych dochodów i potrzebuje wsparcia. Wiedzieliśmy, że na ten ruch będziemy musieli się zgodzić z tego względu, że nie chcemy doprowadzić klubu do bankructwa po zakończonej pandemii. Liczymy, że jak najszybciej wrócimy na boisko, że pandemia ustąpi, a my znowu będziemy mogli cieszyć się grą w ekstraklasie.

Reklama

Wiecie już, na jak długo wasze pensje mają być zamrożone, w jakim czasie później wynagrodzenia zostaną “odmrożone”?

– Sytuacja jest dynamiczna. Nikt nie wie, kiedy pandemia ustąpi, jak długo to będzie trwało, ile czasu będziemy musieli żyć z częścią wynagrodzeń. Klub obiecał, że będzie się starał w miarę regularnie spłacać to zadłużenie, jeśli ono nastąpi w dłuższym okresie. Przede wszystkim na razie musimy czekać i wierzyć, że się to skończy jak najszybciej, żeby klub nie musiał się zadłużać i zmagać z pustą kasą.

Zamrożone pieniądze macie odzyskać w stu procentach, czy część zamrażacie, a części się zrzekacie? Jak to wygląda?

– Na razie jest tak, jak było w oficjalnym komunikacie. Jesteśmy po pierwszych rozmowach, więc nic więcej powiedzieć nie możemy – bo nie wiemy. Nie mamy pojęcia, ile to będzie trwało, klub nie wie. Liczymy na to, że jak liga zostanie wznowiona, dogramy jedenaście kolejek, to będziemy mogli powiedzieć więcej. Klub też będzie sobie musiał zrobić rachunek strat, podsumować po zakończonej przerwie, ile kosztowała go ta pandemia.

Ty jesteś graczem młodym, ale jednocześnie takim, który poza grą w piłkę stara się rozwijać, myśleć dwa kroki do przodu – robisz kursy skautingowe, trenerskie. Zdążyłeś się też zabezpieczyć na taki kryzys, wypracować sobie jakąś poduszkę finansową?

– Spędziłem już trzy lata na profesjonalnym poziomie, zarobki w II czy I lidze nie były za wysokie, raczej w okolicach średniej krajowej, więc dopiero w Śląsku byłem w stanie odłożyć coś więcej. Na ten moment wydaje mi się, że przetrwałbym do końca roku bez jakichkolwiek wpłat, natomiast szkoda teraz sobie tę poduszkę niszczyć. Na razie nie ruszać oszczędności, chcę żyć z bieżących wypłat, tych 15 do 30%, bo tak naprawdę jeszcze nie wiemy, kto jaką część dostanie. Zakładam, że to wystarczy mi do przeżycia. Większych wydatków nie mam, siedzę w domu, trenuję indywidualnie, więc ta sytuacja dla mnie nie jest aż tak ciężka. Może dla chłopaków, którzy mają kredyty, leasingi, tak jak wcześniej Kuba Arak powiedział. Większość społeczeństwa go wyśmiała, natomiast taka jest prawda. Niektórzy mają wysokie zobowiązania kredytowe, kupują mieszkania chcąc je szybko spłacić, więc jedna rata pochłania 3/4 wynagrodzenia. Duże zobowiązania i brak płynności u takich zawodników powoduje dużą niepewność i problemy finansowe. U mnie na razie wygląda wszystko w porządku i jestem w stanie przeżyć do końca roku bez wpływów.

Reklama

Jak teraz wygląda twój dzień?

– Można powiedzieć, że niewiele się różni od normalnego. Po prostu trening, który normalnie robiłem w klubie, wykonuję w domu. Trening siłowy, trening indywidualny biegowy robię w parku. Więcej czasu spędzam w domu, ograniczam się jedynie do wyjść do sklepu czy właśnie na trening.

W piątek mijają dwa tygodnie od zawieszenia ligi. Gdybyś dzisiaj miał wyjść na mecz i zagrać 90 minut, to czujesz po swoim ciele, że byłbyś gotowy? Czy fakt braku normalnych treningów od jakichś kilkunastu dni byłby już w tej chwili nie do przeskoczenia?

– Pewnie intensywność nie byłaby tak wysoka, czucie piłki również, natomiast wydaje mi się, że 90 minut po takim okresie przerwy jeszcze nie byłoby problemem. Stanie się nim za trzy-cztery tygodnie, do kiedy zawieszone są rozgrywki. Jak do tego czasu nie spotkamy się na boisku, bo nie da się formy meczowej podtrzymywać tylko treningami indywidualnymi, biegowymi. Pewne rzeczy są do zrobienia wyłącznie razem, z piłką, na boisku. Niektóre organizmy mogą być do tego nieprzygotowane, rozbrat z piłką byłby odczuwalny. Grozi to przede wszystkim kontuzjami wynikającymi z braku rytmu meczowego i nagle wskoczenia w granie co dwa dni.

Rozmawiał SZYMON PODSTUFKA


fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...