Wczoraj w Weszłopolskich gościliśmy prezesa Wisły Kraków, Piotra Obidzińskiego i choć rozmawialiśmy przed decyzją o zamknięciu stadionów dla kibiców, to de facto prowadziliśmy dyskusję, jakby to się już wydarzyło i prezes odpowiadał, jakie będzie to mieć konsekwencje dla klubu. Cóż, straty niestety idą w miliony złotych. Zapraszamy na zapis rozmowy.
***
Mówi się coraz głośniej o tym, że mecze będą rozgrywane przy pustych trybunach. Dla Wisły, która lepiej stoi finansowo, ale do ideału ma wciąż daleko, to chyba duży problem?
To pechowa sytuacja, zwłaszcza, że dzieje się w przededniu meczu z Legią, kiedy miała być największa frekwencja w rundzie. Ale nie mamy na to wpływu i trudno się denerwować, kiedy tego wpływu się nie ma.
Jak duże są to straty dla Wisły?
Wymierne i policzalne, idące w miliony złotych. My spłacamy długi w tempie szybszym, niż zarabiamy pieniądze. Klub operacyjnie jest na zero, a wszystkie zyski idą na spłatę długów. Tak czy siak, będziemy musieli pozyskać finansowanie, tylko w tym przypadku odpowiednio większe.
To zamknięcie trybun spowoduje, że bieżąca działalność klubu ucierpi, czy chodzi tu o spłatę długów?
Operacyjna działalność cierpi na tym, że przychodzą wierzyciele. Klub jest w stanie spłacać sześć milionów długu rocznie, a spłaciliśmy już kilkanaście. Będziemy zmuszeni pozyskiwać finansowanie. W jaki sposób będziemy to robić – jest to kwestia właścicielska, jeszcze w gronie właścicieli toczą się dyskusje.
Straty z meczu Lech-Legia wycenia się na dwa miliony złotych. To jest coś podobnego w waszym przypadku?
Na ile znam liczby prowadzenia imprez, te dwa miliony złotych to jest kwota przewidywanego przychodu dla klubu, przy czym Lech jest operatorem swojego stadionu, także on ma koszt stały z tym związany. To jest więc możliwe, że to jest rząd tego typu pieniędzy. Z kolei my płacimy za stadion, murawę mamy na stałe, więc w przypadku braku kibiców mamy mniejsze koszty organizacyjne. Czyli to będą mniejsze liczby strat, ale niewiele.
Finansowania można szukać na przykład w Żukowie, który pewnie będzie budzić zainteresowanie. Pytanie, jak przekonać takiego piłkarza, żeby trafił do drużyny walczącej o utrzymanie, oferując mu 10 razy mniej, niż zarabiał w Kajracie?
To jest najlepsze pytanie do Jarosława Królewskiego. Ja dostałem temat na tacy. Bardzo przyjemnie, bo odnowiłem swój rosyjski, i ponegocjowaliśmy warunki z zawodnikiem i jego kazachskim menadżerem-przyjacielem. Jego entuzjazm, który prezentuje też na boisku i w szatni, dostałem już poprzez relacje i kontakty Jarka. Jak się takie cuda robi, to już pytanie do niego.
Czy przy takich transferach duży wpływ ma rola kibiców i atmosfera na stadionie?
Wiadomo, że decyzja o przyjściu do naszego klubu to jest zawsze wypadkowa wielu czynników. Piłkarze chcą się na przykład pokazać, bo Wisła to drugi międzynarodowo rozpoznawalny brand, jeśli chodzi o polską piłkę. Potem się jednak okazuje, że są kibice i zawodnik nie myśli o tak szybkim odejściu. Bezsprzecznie atmosfera przy Reymonta działa na plus.
Buksa to piłkarz, z którym wiążecie nadzieje, że może odejść latem, bo też jest sporo wart?
Bardzo jesteśmy zadowoleni z tego, jak się Olek rozwija. Trzeba jednak pamiętać, że to jest 17-latek. Cieszą publiczne deklaracje taty Olka w stosunku do klubu, ale nic więcej powiedzieć nie mogę.
Dużo się o tym ostatnio mówi, więc zapytamy i pana – czy Błaszczykowski powinien jechać na Euro 2020?
Kuba jest w znakomitej formie. Nie jestem selekcjonerem, nie jestem trenerem, jestem menadżerem, ale widzę, jak dużo Kuba wnosi do gry Wisły. Jego wartość jest nie do przecenienia i podejrzewam, że podobną wartość może wnieść do kadry.
Wisła myśli o pierwszej ósemce czy remisy z Lechem i Wisłą przekreśliły szanse?
Dla nas priorytetem jest zapewnienie utrzymania. Takie cele przyświecały nam, gdy robiliśmy wszystkie zmiany w pionie sportowym klubu. Od zmiany pierwszego trenera, poprzez zmianę trenera od przygotowania fizycznego, zmiany w przygotowaniu mentalnym, na transferach kończąc. W każdym obszarze dokonaliśmy dość głębokich roszad pod kątem walki o utrzymanie. Wiadomo, każde miejsce wyżej to są namacalne korzyści finansowe i cała drużyna wie, że im wyżej, tym lepiej. Czy to będzie górna ósemka, pokażą najbliższe mecze. Prawdopodobieństwo po tych dwóch spotkaniach jest małe, ale trzeba walczyć.
Wspomniał pan o zwolnieniu trenera Stolarczyk. To nie była łatwa decyzja, ale dziś można chyba powiedzieć, dlaczego konieczna.
Dokonaliśmy zmian we wszystkich obszarach, ale nie da się powiedzieć, co było kluczowym czynnikiem. Na chwilę obecną można tylko powiedzieć, że decyzje, które zostały podjęte, były słuszne.
Na koniec bardziej anegdotycznie: czy Wisła pozywa Vegę za film Bad Boy? On na temat takiego pozwu w jednym wywiadzie się wypowiadał.
Podziwiam Patryka za posiadanie insajderskiego info od naszego działu prawnego, bo ja takiego info nie posiadam. Film widziałem, ma bardzo luźne, że tak powiem eufemistycznie, związki z rzeczywistością. Jak to filmy Patryka Vegi. To jest oparte na badaniach, jakie sceny muszą się pojawić, żeby była oglądalność. Natomiast ja de facto nie widzę związku między filmem a nami i pewnie mówienie o pozwach służy oglądalności.
Fot. FotoPyk