Reklama

Cracovia wstrząśnięta, wciąż zmieszana. Meczycho w Zabrzu!

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

06 marca 2020, 23:27 • 4 min czytania 63 komentarzy

Cracovia ponosi czwartą porażkę z rzędu. Ta sama Cracovia, która zimą się nie osłabiła i która miała stanowić realne zagrożenie dla Legii w walce o mistrzostwo. Michał Probierz zareagował na wcześniejsze porażki i wstrząsnął wyjściową jedenastką. Zabrakło w niej Gola (poza kadrą!), Lusiusza, van Amersfoorta, Rapy i Jablonskiego. Piłkarzy, którzy do tej pory byli pierwszym wyborem trenera „Pasów”.

Cracovia wstrząśnięta, wciąż zmieszana. Meczycho w Zabrzu!

Dlaczego uznamy, że eksperyment trochę się powiódł? Bo Cracovia zagrała dobry mecz.

Dlaczego uznamy, że trochę się nie powiódł? Bo Górnik zagrał zajebisty mecz.

Cholera, dobrze się to oglądało. Ekstraklasa zaoferowała nam dziś dziś tylko jeden meczyk, ale zaryzykujemy stwierdzenie, że działo w nim się więcej niż w dwóch oglądanych przez nas w standardowy piątkowy wieczór. Ledwie minęły trzy minuty, a już okiwać Peskovicia próbował Wolsztyński (nie udało się), a z sam na sam omal nie wyszedł Wdowiak (niepotrzebnie zwolnił akcję). Dwie okazje, po których może paść bramka i to w trzy minuty meczu? No, no, zwiastowało nam to fajne granie.

I rzeczywiście – było fajne. Zresztą, niech o intensywności tego spotkania świadczy fakt, że jeszcze w pierwszej połowie na placu gry odnowiły się urazy Fiolicia i Wolsztyńskiego. Oglądaliśmy akcję za akcją. Jako pierwsza ukłuła Cracovia – wymiana piłki na prawej stronie, wrzutka (jakże inaczej?), świetna reakcja Lopesa, który uciekł obrońcom. Tym samym Portugalczyk zdobył pierwszą bramkę od grudnia.

Reklama

Odpowiedź Górnika? Nie, nie napiszemy, że błyskawiczna, bo bramka uskrzydliła „Pasy”, a gola głową po rożnym mógł (może nawet powinien?) zdobyć Dytjatjew, ale Górnika uratował Chudy. Odpowiedź przyszła przypadkiem. Janża strzelał z rogu pola karnego, doszło do rykoszetu, skorzystać z niego chciał Jimenez. Próbował przyjąć, wyszedł mu z tego strzał, który zaskoczył tak bramkarza, jak i próbujących interweniować obrońców.

Wtedy z kolei sprawy w swoje ręce wziął Górnik i to on atakował. Mógł podobać się na prawej stronie postrach komentatorów, Stavros Vasilantonopoulos. Gość dostał w pierwszej połowie po nosie od Thiago i kilka razy podczas meczu zbiegał zmieniać tampony, ale kurczę – no jest niezmordowany. Biegał od linii do linii, nękał, nie brakowało go pod własną bramką. Jeśli dalej tak pójdzie, może nawet nauczymy się wymowy jego nazwiska, które stoi na podobnym poziomie trudności co nazwa Ejafja Elafly Efajal jednego z islandzkich wulkanów.

Kto jako pierwszy zmieścił piłkę w siatce? Pan Piłkarz Erik Jirka. Chrzanić to, że póki co nie zachwycał i spodziewaliśmy się po nim więcej, zapominamy także o tym, że zwykle to człowiek-chaos. Jeśli ma zamiar strzelać takie gole – otrzymuje od nas miano Pana Piłkarza. Przynajmniej do następnej kolejki.

Jaka to była bomba. Jak znakomicie zdusił tę piłkę. Jak bardzo tor lotu piłki przewidział Pesković, a jak nic nie mógł zrobić. No, Panie Piłkarzu Jirka, było to znakomite. ZNA-KO-MI-TE.

Ale Cracovia naprawdę w tym meczu wyglądała dobrze. Wróciła do swojego starego stylu – wrzutek, było ich naprawdę mnóstwo. W świetnej sytuacji po stałym fragmencie gola zdobyć powinien Dimun (źle uderzył, ale dobrze wypracował sobie pozycję), za to – dla odmiany – w niezbyt dobrej sytuacji po stałym fragmencie gola strzelił Helik. Dlaczego niezbyt dobrej? Bo obrońca „Pasów” nawet nie myślał o golu, ot, po prostu zgrywał piłkę gdzieś z czternastego metra. Oglądaliśmy klasyczną sytuację – bramkarz myśli, że ktoś przetnie akcję i czeka do końca, obrońcy nie przecinają, zaskoczony bramkarz nie zdąża z interwencją i piłka wpada przy słupeczku. Ładna bramka, choć niezamierzona.

Chudy zrehabilitował się kilka minut później, gdy wyjął dość przypadkowe sam na sam Lopesa. Górnik nie zadowalał się remisem, w końcu nie bez powodu jest jedną z najlepiej grających drużyn u siebie. Patrzymy w terminarz – pięć zwycięstw przy Roosevelta z rzędu, tylko jedna porażka w tym sezonie (z Lechem). Dziś trzy punkty przyklepał wspomniany Vasilantonopoulos, który podłączył się jak trzeba gubiąc Pestkę, ale i wykończył jak trzeba. Raz jeszcze – był to dość obiecujący debiut.

Reklama

Jeśli rywale zza pleców Cracovii powygrywają swoje mecze, ta spadnie aż na szóste miejsce. Wiadomo, że to się pewnie nie zdarzy, przynajmniej nie w tej kolejce, ale to dość jasny sygnał, że z „Pasami” dzieje się źle. Dzisiejszy wstrząs nie pomógł, czekamy więc na kolejne reakcje Probierza. Górnik za to jest już jedenasty i jak tak dalej pójdzie, jeszcze zaatakuje górną ósemkę.

Fot. 400mm.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

63 komentarzy

Loading...