Lech Poznań nie wykonał może zimą najbardziej spektakularnych ruchów transferowych w swojej historii, ale transfer Daniego Ramireza czy wypożyczenie Bogdana Butki można zapisać po stronie rozsądnych zakupów. Kolejorz jednak nie tylko sprowadza zawodników, ale i przedłuża kontrakty swojej zdolnej młodzieży. Do Filipa Marchwińskiego dołączyli Robert Gumny, Tymoteusz Puchacz i Kamil Jóźwiak, którzy przedłużyli umowy do czerwca 2023 roku (w dwóch pierwszych przypadkach) i do czerwca 2022 (Jóźwiak).
Pisaliśmy nie tak dawno, że jeśli Lechowi zazdrościć może czegoś cała Polska, to właśnie niezwykłej regularności we wprowadzaniu jakościowych wychowanków do kadry pierwszego zespołu. Grzebiąc w przeszłości – Linetty, Kamiński, Kędziora, Kownacki, Bednarek. Zerkając na przeszłość nie tak odległą – Jóźwiak, Gumny, Tomczyk, Kamiński, Marchwiński, Puchacz, Moder. Kolejorz szkoli dobrze (pewnie najlepiej w Polsce), ale i ma smykałkę do sensownego rysowania ścieżki kariery przed tymi zawodnikami. Niektórzy jej nie ufają i wyfruwają z gniazda, ale znaczna część widzi, że plan władz klubu na nich ma ręce i nogi.
W Poznaniu zdają sobie sprawę, że polska Ekstraklasa jest gdzieś na szarym końcu Europy. I fajnie jest się pocieszyć przez dwa lub trzy sezony takim Bednarkiem czy Kownackim, ale każdy miesiąc gry w Polsce przybliżał ich do zagranicznego transferu. Cały szkopuł leży w tym, by ten zawodnik nie odstawał w okresie wchodzenia do zespołu, by dawał jakość po ograniu się na poziomie seniorskim i by wreszcie udało się go przyjemnie spieniężyć.
Na przestrzeni ostatnich sezonów Lechowi udawało się tak układać kontakty z młodymi piłkarzami i z ich menadżerami, że właściwie każdy z nich spłacał się za wyszkolenie kasowym transferem. Właściwie jedynie z wymienionego wyżej grona tylko Marcin Kamiński odszedł z klubu za darmo, ale tym przypadku nie chodziło o poróżnienie się z Lechem, a po prostu naturalny ruch w karierze piłkarza. Sam Kamiński przyznawał zresztą, że trochę żałuje, że nie odwdzięczył się klubowi sumką odstępnego, jaki Kolejorz mógł zgarnąć przy jego transferze.
A biorąc pod uwagę, że kadra poznaniaków jest teraz bardzo mocno nasycona młodzieżą, to też i ludzie odpowiadający za przedłużanie umów mają co robić. I póki co trzeba oddać Piotrowi Rutkowskiemu i Tomaszowi Rząsie, że z tej roli wywiązują się bardzo dobrze. Niedawno nową umowę z klubem podpisał Filip Marchwiński, a dziś nastąpiła prolongata kontraktów Gumnego, Puchacza i Jóźwiaka. A na przykład Gumny nadal nie jest w pełni zdrowia i nie trenuje z zespołem.
Teoretycznie lechici nie musieli się spieszyć z przedłużeniem kontraktu ze swoim obrońcą, bo przecież ten wcześniejszy obowiązywał do czerwca 2021 roku. Ale każda z zainteresowanych stron zdawała sobie sprawę, że zwlekanie z podpisaniem nowej umowy będzie wskakiwaniem do pociągu o niewiadomej destynacji. Przedstawmy sprawę z trzech perspektyw:
– Robert Gumny – w tym sezonie może pojawi się na boisku, ale nie jest to pewne. Latem transfer odpada, a wraz z początkiem nowego sezonu dojdzie mu konkurent do gry w postaci Alana Czerwińskiego. Z Kolejorzem jest od dziecka, więc też zależy mu na tym, by czymś się klubowi odwdzięczyć. Gdyby nie podpisał nowego kontraktu, to celowałby w transfer następnej zimy za frytki lub latem za darmo. A przy nowej umowie dostaje zaufanie, cierpliwość i zdrowy układ od Lecha, że jeśli wpłynie dobra oferta, to nikt nie będzie mu robił problemów z odejściem
– Lech Poznań – Kolejorz miał najlepszą pozycję negocjacyjną w rozmowach z Gumnym na przestrzeni ostatnich miesięcy, bo rozmawiał z nim w momencie, gdy ten się nadal rehabilitował po operacji. Siłą rzeczy daje mu podwyżkę, ale nie prokuruje komina płacowego. Zrzuca tym samym presje z barków pod tytułem “albo sprzedamy go tanio zimą, albo latem odejdzie nam za friko”. Kolejorz dostaje czas, by wypromować swojego piłkarza do poziomu, gdy pytały o niego kluby z Bundesligi
– Fabryka Futbolu – agenci Gumnego żyją dobrze z Lechem, ale też muszą dbać o dobro samego piłkarza. A w tym przypadku interes Kolejorza i piłkarza leżał mniej więcej na tej samej półce. W perspektywie tymczasowej – FF bardziej opłaci się spokojnie przywrócenie Gumnego do formy w przyszłym sezonie niż próba wypchnięcia go tego lata (po pół roku z głowy) lub zimą (po jednej rundzie gry). W perspektywie długoterminowej – FF bardziej opłaci się dogadanie z Lechem na przedłużenie kontraktu z Gumnym i pozwolenie Kolejorzowi na zarobek, aniżeli gra przeciwko Lechowi
Wydaje się zatem, że na tym ruchu korzystają wszyscy.
Puchacz i Jóźwiak też związani są z rzeczoną Fabryką Futbolu. Nie powinno też być problemów z przedłużeniem umowy Jakuba Kamińskiego.
Patowa jest za to sytuacja z Christianem Gytkjaerem. Duńczykowi nie spieszno w określeniu się czy zostaje w Poznaniu, czy od czerwca będzie grał gdzieś indziej. Snajper Kolejorza walczy o wyjazd na EURO, które może być dla niego kapitalną kartą przetargową w rozmowach z potencjalnym nowym pracodawcą. Jeśli mielibyśmy dzisiaj stawiać czy Duńczyk zostanie w Polsce, czy nie – to twierdzimy, że nie zostanie. Celuje wyżej niż polska Ekstraklasa, nie zdobył z Kolejorzem żadnego trofeum i ma aspirację, żeby jeszcze zaistnieć w poważniejszej lidze. Nawet nie z TOP5, ale w takiej Belgii, Championship czy mocnym klubie tureckim – dlaczego nie?
Lech zatem trzyma swoje klejnoty rodowe. Prędzej czy później będzie musiał je wyprzedać, ale wiele wskazuje na to, że w rozmowach z chętnymi będzie miał dobrą pozycję, by krzyknąć sobie niezłą sumkę.
fot. FotoPyk