Reklama

Kolejorz zabezpiecza swoje klejnoty rodowe

Autor:

27 lutego 2020, 11:12 • 5 min czytania 0 komentarzy

Lech Poznań nie wykonał może zimą najbardziej spektakularnych ruchów transferowych w swojej historii, ale transfer Daniego Ramireza czy wypożyczenie Bogdana Butki można zapisać po stronie rozsądnych zakupów. Kolejorz jednak nie tylko sprowadza zawodników, ale i przedłuża kontrakty swojej zdolnej młodzieży. Do Filipa Marchwińskiego dołączyli Robert Gumny, Tymoteusz Puchacz i Kamil Jóźwiak, którzy przedłużyli umowy do czerwca 2023 roku (w dwóch pierwszych przypadkach) i do czerwca 2022 (Jóźwiak).

Kolejorz zabezpiecza swoje klejnoty rodowe

Pisaliśmy nie tak dawno, że jeśli Lechowi zazdrościć może czegoś cała Polska, to właśnie niezwykłej regularności we wprowadzaniu jakościowych wychowanków do kadry pierwszego zespołu. Grzebiąc w przeszłości – Linetty, Kamiński, Kędziora, Kownacki, Bednarek. Zerkając na przeszłość nie tak odległą – Jóźwiak, Gumny, Tomczyk, Kamiński, Marchwiński, Puchacz, Moder. Kolejorz szkoli dobrze (pewnie najlepiej w Polsce), ale i ma smykałkę do sensownego rysowania ścieżki kariery przed tymi zawodnikami. Niektórzy jej nie ufają i wyfruwają z gniazda, ale znaczna część widzi, że plan władz klubu na nich ma ręce i nogi.

W Poznaniu zdają sobie sprawę, że polska Ekstraklasa jest gdzieś na szarym końcu Europy. I fajnie jest się pocieszyć przez dwa lub trzy sezony takim Bednarkiem czy Kownackim, ale każdy miesiąc gry w Polsce przybliżał ich do zagranicznego transferu. Cały szkopuł leży w tym, by ten zawodnik nie odstawał w okresie wchodzenia do zespołu, by dawał jakość po ograniu się na poziomie seniorskim i by wreszcie udało się go przyjemnie spieniężyć.

Na przestrzeni ostatnich sezonów Lechowi udawało się tak układać kontakty z młodymi piłkarzami i z ich menadżerami, że właściwie każdy z nich spłacał się za wyszkolenie kasowym transferem. Właściwie jedynie z wymienionego wyżej grona tylko Marcin Kamiński odszedł z klubu za darmo, ale tym przypadku nie chodziło o poróżnienie się z Lechem, a po prostu naturalny ruch w karierze piłkarza. Sam Kamiński przyznawał zresztą, że trochę żałuje, że nie odwdzięczył się klubowi sumką odstępnego, jaki Kolejorz mógł zgarnąć przy jego transferze.

A biorąc pod uwagę, że kadra poznaniaków jest teraz bardzo mocno nasycona młodzieżą, to też i ludzie odpowiadający za przedłużanie umów mają co robić. I póki co trzeba oddać Piotrowi Rutkowskiemu i Tomaszowi Rząsie, że z tej roli wywiązują się bardzo dobrze. Niedawno nową umowę z klubem podpisał Filip Marchwiński, a dziś nastąpiła prolongata kontraktów Gumnego, Puchacza i Jóźwiaka. A na przykład Gumny nadal nie jest w pełni zdrowia i nie trenuje z zespołem.

Reklama

Teoretycznie lechici nie musieli się spieszyć z przedłużeniem kontraktu ze swoim obrońcą, bo przecież ten wcześniejszy obowiązywał do czerwca 2021 roku. Ale każda z zainteresowanych stron zdawała sobie sprawę, że zwlekanie z podpisaniem nowej umowy będzie wskakiwaniem do pociągu o niewiadomej destynacji. Przedstawmy sprawę z trzech perspektyw:

– Robert Gumny – w tym sezonie może pojawi się na boisku, ale nie jest to pewne. Latem transfer odpada, a wraz z początkiem nowego sezonu dojdzie mu konkurent do gry w postaci Alana Czerwińskiego. Z Kolejorzem jest od dziecka, więc też zależy mu na tym, by czymś się klubowi odwdzięczyć. Gdyby nie podpisał nowego kontraktu, to celowałby w transfer następnej zimy za frytki lub latem za darmo. A przy nowej umowie dostaje zaufanie, cierpliwość i zdrowy układ od Lecha, że jeśli wpłynie dobra oferta, to nikt nie będzie mu robił problemów z odejściem

– Lech Poznań – Kolejorz miał najlepszą pozycję negocjacyjną w rozmowach z Gumnym na przestrzeni ostatnich miesięcy, bo rozmawiał z nim w momencie, gdy ten się nadal rehabilitował po operacji. Siłą rzeczy daje mu podwyżkę, ale nie prokuruje komina płacowego. Zrzuca tym samym presje z barków pod tytułem “albo sprzedamy go tanio zimą, albo latem odejdzie nam za friko”. Kolejorz dostaje czas, by wypromować swojego piłkarza do poziomu, gdy pytały o niego kluby z Bundesligi

– Fabryka Futbolu – agenci Gumnego żyją dobrze z Lechem, ale też muszą dbać o dobro samego piłkarza. A w tym przypadku interes Kolejorza i piłkarza leżał mniej więcej na tej samej półce. W perspektywie tymczasowej – FF bardziej opłaci się spokojnie przywrócenie Gumnego do formy w przyszłym sezonie niż próba wypchnięcia go tego lata (po pół roku z głowy) lub zimą (po jednej rundzie gry). W perspektywie długoterminowej – FF bardziej opłaci się dogadanie z Lechem na przedłużenie kontraktu z Gumnym i pozwolenie Kolejorzowi na zarobek, aniżeli gra przeciwko Lechowi

Wydaje się zatem, że na tym ruchu korzystają wszyscy.

Puchacz i Jóźwiak też związani są z rzeczoną Fabryką Futbolu. Nie powinno też być problemów z przedłużeniem umowy Jakuba Kamińskiego.

Reklama

Patowa jest za to sytuacja z Christianem Gytkjaerem. Duńczykowi nie spieszno w określeniu się czy zostaje w Poznaniu, czy od czerwca będzie grał gdzieś indziej. Snajper Kolejorza walczy o wyjazd na EURO, które może być dla niego kapitalną kartą przetargową w rozmowach z potencjalnym nowym pracodawcą. Jeśli mielibyśmy dzisiaj stawiać czy Duńczyk zostanie w Polsce, czy nie – to twierdzimy, że nie zostanie. Celuje wyżej niż polska Ekstraklasa, nie zdobył z Kolejorzem żadnego trofeum i ma aspirację, żeby jeszcze zaistnieć w poważniejszej lidze. Nawet nie z TOP5, ale w takiej Belgii, Championship czy mocnym klubie tureckim – dlaczego nie?

Lech zatem trzyma swoje klejnoty rodowe. Prędzej czy później będzie musiał je wyprzedać, ale wiele wskazuje na to, że w rozmowach z chętnymi będzie miał dobrą pozycję, by krzyknąć sobie niezłą sumkę.

fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...