– Było zainteresowanie klubów zagranicznych. Po tym jak nieudanie graliśmy w pucharach, zacząłem się nad tym tematem poważnie zastanawiać. Była jedna oferta, która być może doszłaby do skutku, gdyby nie uraz – mówił Jakub Czerwiński we wczorajszych Weszłopolskich. Kto woli przeczytać, zapis poniżej. Zapraszamy.
***
Dość dziwny mecz w Gdańsku za wami, bo mogliście wygrać 4:1, a skończyło się na 0:1.
Tak, czujemy spory niedosyt. Do dzisiaj rozmawiamy o tym meczu. Statystyki dużo pokazały i nie tylko ja z boiska czułem, że dominowaliśmy i choćby punkt się nam należał.
Felix dostał od was po uszach? Był aktywny, ale marnował wszystkie sytuacje.
Jorge dochodził do tych sytuacji, ale to nie był ewidentnie jego dzień. Nie mieliśmy do niego jednak pretensji, bo to on wcześniej strzelił większość bramek dla Piasta, w kilku meczach wydatnie przyczynił się do tego, że punktowaliśmy. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy jednej z tych sytuacji, bo ten mecz wyglądałby zupełnie inaczej.
Czy waszym problemem jest strzeleckie uzależnienie od Felixa i Parzyszka?
Na pewno to jest temat do zastanowienia się. Może zbyt jesteśmy uzależnieni od goli tych dwóch zawodników. Patrykowi Tuszyńskiemu, ale też każdemu innemu ofensywnemu piłkarzowi, przydałby się gol. Piotrkowi Parzyszkowi również, bo haruje, pracuje na boisku, a często jest oceniany przez pryzmat tego, że nie strzela ostatnio wielu goli. No, ale bramek wymaga się od napastników.
A jak ty czujesz się po przerwie związanej z kontuzją?
Na pewno nie czuję, że jestem w takiej formie, jakiej bym od siebie wymagał i jaką chciałbym, żeby była. Każdy mecz na poziomie Ekstraklasy będzie mi dawał dużo pewności siebie. Muszę nadrobić kilka rzeczy w kwestii fizycznej, bo pół roku rozłąki z piłką to ciężki moment dla każdego zawodnika. Nie jest łatwo wrócić po takiej przerwie. Ale ja przepracowałem cały okres przygotowawczy, odbudowałem swoją pewność w sparingach i dzięki temu było mi łatwiej wejść do pierwszego ligowego meczu.
A propos tej kontuzji – nie było trochę tak, że uraz przeszkodził ci w transferze? Miałeś świetny sezon, a kilku z twoich kolegów skorzystało z okazji, by w glorii mistrzostwa Polski spróbować sił w zagranicznym klubie.
Rzeczywiście było zainteresowanie klubów zagranicznych. Po tym jak nieudanie graliśmy w pucharach, zacząłem się nad tym tematem poważnie zastanawiać. Była jedna oferta, która być może doszłaby do skutku, gdyby nie ten uraz.
Zdradzisz kierunek?
Nie, zostawię to dla siebie, ale na pewno nie była to liga TOP5 w Europie.
Śledzisz to, co się dzieje z twoimi kolegami, którzy opuścili Piasta?
Tak.
To wiele roboty nie masz! Jesteś zaskoczony, że Valencia nie bryluje, że Sedlar dopiero ostatnio zaczął łapać jakiekolwiek minuty?
Na pewno zastanawiające jest to, że tak późno dostali swoją szansę. Patryk Dziczek potrzebował trochę czasu, jeszcze miał delikatny uraz. Rozmawiając z nim po samym wyjeździe, powiedział, że miał rozmowę z trenerem, który stwierdził, że na głęboką wodę go nie wrzuci, bo Patryk musi się nauczyć włoskich nowinek taktycznych. Z kolei Sedlar poszedł do klasowej drużyny, która awansowała do La Liga, na pewno byłoby mu łatwiej bez tego awansu, ale jest w topowej lidze i pewnie jest zadowolony. Joel jakieś ogony łapie, na pewno oczekiwałby więcej, natomiast drużyna zaskoczyła i być może będzie się biła o Premier League.
Nie mieliście żalu, że jeszcze przed rewanżem z Łotyszami chciał opuścić Piasta?
Z perspektywy piłkarza ja rozumiem jego decyzję, pewnie traktował to jako życiową szansę. Podjął taką decyzję, że chce odejść. Powiem za siebie: ja nie miałem żadnych pretensji. Mógł to zrobić trochę łagodniej, może rzeczywiście nie w tym momencie, bo mieliśmy arcyważny mecz rewanżowy, ale w życiu piłkarza trzeba podejmować decyzje.
Z drugiej strony trener Fornalik jakieś pretensje miał.
To już pytanie do trenera. Na pewno Joel by nam pomógł, ale powinniśmy sobie poradzić bez niego.
To nie jest trochę prawda o naszej lidze? Raz, że mistrzowie Polski odchodzą i w większości nie grają za granicą, dwa, że odpadamy z Łotyszami, a inne kluby też nie błyszczały w Europie.
A jaka jest prawda?
Że liga nie jest najlepsza.
Sytuacja jest trudna, gdy odchodzi trzon drużyny czy kilku bardzo ważnych zawodników. My też zaczęliśmy granie od pucharów, ale to nie jest żadna wymówka, bo powinniśmy Rygę przejść i do dzisiaj nam to siedzi w głowach. Nie wiem co jest nie tak. Nie wiem, czemu w pucharach nam tak nie idzie. Sparing to sparing, ale grając z innymi europejskimi drużynami, nie czujemy się gorsi i moim zdaniem nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
Czego możemy się spodziewać po Piaście w tym sezonie? Strata punktowa do lidera jest mniejsza niż przed rokiem.
Jesteśmy ambitni i każdy chce grać o najwyższe cele. Przegraliśmy bardzo ważny mecz w Gdańsku, a gdybyśmy wygrali, to byśmy się zbliżyli do czołówki. Teraz spotkanie z Cracovią, która odskoczyła. Będziemy walczyli, a nasze ambicje są podrażnione po meczu w Gdańsku, bo z Lubinem i z Lechią prezentowaliśmy się bardzo solidnie. Wynik z ostatniego meczu powinniśmy potraktować jako wypadek przy pracy.
Jak porównujesz szatnię Piasta teraz do tej mistrzowskiej, to widzisz podobny entuzjazm jak przed rokiem?
Na pewno w zeszłym roku na tym etapie nikt nie myślał o mistrzostwie i teraz jest podobnie. Szatnia jest zrównoważona, każdy stąpa twardo po ziemi, nie mówimy w gazetach, że gramy o mistrzostwo. To jest porównywalna szatnia, odeszło kilka osób, ale też ci, którzy przyszli, nie są inni. Jesteśmy skupieni na ciężkiej pracy, naszym głównym celem jest jak najszybsze zagwarantowanie sobie pierwszej ósemki.
Jeśli miałbyś wskazać najlepszą drużynę w Polsce z zeszłego roku, to jaka by to była?
Oczywiście, że Piast Gliwice!
To pewnie dziwi cię wybór reprezentacji Polski na gali Piłki Nożnej.
Oj, żadne wybory mnie już nie zdziwią! Pół żartem, pół serio. Reprezentacja też miała wspaniały rok za sobą, ale uważam, że ten awans, który zrobili, był obowiązkiem.
Rozmawiali WESZŁOPOLSCY
***
Całość audycji tutaj:
Fot. 400mm.pl