Reklama

Największy wiosenny falstart? Zagłębie Lubin

redakcja

Autor:redakcja

17 lutego 2020, 14:06 • 3 min czytania 0 komentarzy

Cztery drużyny w ESA jeszcze nie splamiły się w 2020 strzeleniem bramki. Po Koronie akurat należało się tego spodziewać, w dodatku przełożyła to na dwa remisy – pozostaje konsekwentna. Jagiellonia jest rozczarowaniem, ale miała przynajmniej przyzwoite fragmenty gry i frustrujący, ale jednak punkcik. Arka, cóż, zero goli, zero punktów, ale na tle Cracovii nie wypadła tragicznie. Natomiast trudno znaleźć argumenty na obronę tego co prezentuje Zagłębie Lubin. 

Największy wiosenny falstart? Zagłębie Lubin

W Lubinie głośno mówiono, że pierwsza ósemka to plan minimum i jasne, wciąż nie są daleko – trzy punkty, tyle co nic. Ale w takiej dyspozycji kto wie czy nie powinni spoglądać uważniej za plecy, bo czysto piłkarsko to najgorsza drużyna pierwszych dwóch kolejek Ekstraklasy. Gra po prostu się nie klei, dobrych szans bramkowych tyle co kot napłakał, sztandarowe dla jesieni Miedziowych skrzydła podcięte, do tego człapiący Starzyński jako gwóźdź do trumny.

To, że Piast wygrał z Zagłębiem to nic – najistotniejsze, że kontrolował praktycznie całe spotkanie. Dawał im się czasem wyszumieć, oddawał piłkę, ale nie wynikało z tego wiele. Zdumiewająca jest statystyka kluczowych podań w raporcie InStat: Zagłębie zanotowało tylko trzy takie próby przy… siedemnastu Piasta. Starzyński, czyli naczelny asystent ligi, tylko z jedną próbą kluczowego podania, w dodatku nieudaną. Przypomnijmy, że za definicją kluczowego podania InStat takie zagranie to podanie do partnera, który dzięki temu ma realną szansę na zdobycie bramki. Z kolei Jorge Felix miał większe xg – expected goals, pomiar jakości szans bramkowych – niż całe Zagłębie.

Tu średnie ustawienie piłkarzy Miedziowych. Białek bardzo głęboko.

Screen Shot 02-17-20 at 12.48 PM

Reklama

Screen Shot 02-17-20 at 12.49 PM

Ale OK – to było nie było mistrz Polski, Fornalik umie neutralizować rywali, zdarza się, nie wstyd przegrać w Gliwicach (choć jasne, pozostaje kwestia styla). Niemniej następny rywal to Wisła, Wisła podnosząca się z kolan, ale jednak podejmowana u siebie.

I oglądaliśmy poszukując jakiegokolwiek pomysłu Zagłębia na ten mecz. Niestety, mądrzejsi nie jesteśmy. Zagłębie było statyczne i przewidywalne, przez cały mecz oddało jeden celny strzał – Guldana po stałym fragmencie gry, kiedy Janicki wybił piłkę z linii. W kluczowych podaniach – znowu posiłkujemy się InStatem – już lepiej, bo siedem prób, z czego trzy udane (Zivec, Guldan, Białek), ale znowu nieobecny Starzyński – jedna próba, także nieudana.

Screen Shot 02-17-20 at 12.53 PM

Oczywiście trzeba pamiętać, że w meczu z Wisłą doszło do sporej kontrowersji – gdyby Wojtkowski wyleciał za ten faul, nikt nie miałby szczególnych pretensji. Była 56 minuta, 0:0 – możliwe, że wtedy obraz gry się zmienił.

Reklama

Nie zmienia to jednak faktu, że problemy Zagłębia widoczne są gołym okiem. Przy ambicjach Zagłębia liczenie na to, że z grającą w dziesiątkę Wisłą wreszcie by coś pograli jest prawie obelgą dla kibiców. Po stracie gola mieli przecież dobre pół godziny na reakcję, a nie zmieniło się w ich grze praktycznie nic, ani szczególnej intensywności, ani pomysłu. Wyglądali tak, jakby na boisko wyszli za karę i czekali aż będzie można spokojnie zejść.

Lata temu powiedziano by, że ktoś przesadził z bieganiem po górach, że piłkarze grają na ciężkich nogach. Ale te czasy minęły i takich tanich wymówek nie będzie. Sevela ma obecnie prawdziwą łamigłówkę do rozwiązania.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...