Jak już zaczyna się dziać źle, to lawinowo. Cracovia nie ma ostatnio szczęścia do tematów z korupcją w tle. Ledwo co okazało się, że po skazaniu dwóch osób ustawiających w przeszłości mecze dla “Pasów”, klubowi grożą bardzo nieprzyjemne konsekwencje (kara finansowa i ujemne punkty), a już nadszedł kolejny cios. Inna sprawa, że to chyba jednak był cios spodziewany, który udawało się odwlekać w czasie. Niewykluczone, że z powodu dawnych grzechów dłuższa przerwa w grze będzie czekała Davida Jablonskiego.
O tej sprawie już pewnie wiecie, ale gwoli formalności zreferujmy, o co chodzi. Stoper Cracovii w 2012 roku jako zawodnik FK Teplice brał udział w ustawieniu co najmniej pięciu meczów. Nie tylko miał godzić się na oszustwa, lecz także w nich pośredniczył, kontaktując się z singapurską mafią i wciągając w ten proceder innych. Dowody w postaci m.in. screenów rozmów z komunikatorów internetowych w opinii śledczych nie pozostawiały wątpliwości co do jego winy – był w tym wszystkim kluczową postacią. Do tego zarzucano mu utrudnianie śledztwa. Dostał trzy wezwania do sądu, stawił się raz i odmówił składania zeznań. Po trwającym kilka lat śledztwie, w październiku 2018 został skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu i 20 tys. koron grzywny. Był wtedy piłkarzem Lewskiego Sofia. Złożył odwołanie, dzięki czemu mógł kontynuować karierę i przed tym sezonem podpisał kontrakt z Cracovią. Jak jednak informują czeskie media, już w listopadzie zapadło ostateczne rozstrzygnięcie. Apelacja Jablonskiego została odrzucona i wyrok się uprawomocnił.
Oznacza to, że prawdziwe problemy mogą się dopiero zacząć, choć… nie muszą. Jak wynika bowiem z tekstu na stronie seznamzpravy.cz (od tego artykułu zrobiła się wrzawa w polskich mediach), wygląda na to, że Jablonsky obecnie nie znajduje się w bazie członków czeskiego związku (FACR), więc związek nie mógłby się zająć jego sprawą. Mógłby za to zgłosić się z tą kwestią bezpośrednio do FIFA.
Chwilowo przyjmijmy, że jednak piłkarz się w tej bazie znajduje. Co wtedy? Tłumaczy nam dr Jacek Masiota z kancelarii prawnej “Masiota i Wspólnicy”, specjalista z zakresu prawa sportowego.
– Mamy dwa fifowskie akty prawne, które tę kwestię regulują. Pierwszy to “FIFA Discipinary Code”, drugi – “FIFA Regulations on the Status and Transfer of Players”. Gdy zawodnik jest transferowany do Polski na przykład z Bułgarii czy Czech, podlega on pod artykuł 12, który mówi, że w razie zawieszenia na nie więcej niż cztery mecze lub trzy miesiące, kara ta przechodzi na niego z automatu, o ile jej wcześniej nie odbył. Jeżeli natomiast ta dyskwalifikacja jest dłuższa niż trzy miesiące, czeski związek ma obowiązek złożyć do FIFA wniosek o rozszerzenie zasięgu tej kary na pozostałe federacje, co wynika z artykułu 66 “FIFA Disciplinary Code”. Wniosek zostanie zatwierdzony niemal automatycznie, jak w programie komputerowym. FIFA w takim przypadku nie może zawieszenia wydłużyć lub skrócić, może tylko zwiększyć geograficznie jego zasięg i w razie wniosku na pewno to zrobi – analizuje Masiota.
I dodaje: – Składanie takiego wniosku do FIFA trwa od trzech do sześciu miesięcy.
Wyrok uprawomocnił się 26 listopada, co oznacza, że czeski związek pod koniec lutego mógłby już tę sprawę rozstrzygnąć. W wersji pomyślnej dla zawodnika – dograłby ten sezon do końca i dopiero potem został zawieszony. To wszystko jednak przy założeniu, że jest członkiem czeskiego związku i ten może go ukarać.
A tu wygląda na to, że związek ma związane ręce jeśli chodzi o samodzielne ukaranie Jablonskiego.
“Jan Pauly, sekretarz generalny FACR, zauważa, że David Jablonsky nie jest członkiem FACR od 2016 r., więc nie podlega jurysdykcji organów FACR. Wydaje się jednak, że nie zwalnia to związku z obowiązku monitorowania przynajmniej wyniku sprawy. (…) Biorąc pod uwagę, że David Jablonsky zrezygnował z członkostwa w FACR, krajowe władze piłkarskie muszą przekazać całą sprawę FIFA. Zapewniono nas, że w ciągu tygodnia na pewno się to wydarzy. Pojawia się jednak pytanie, w jakim terminie FACR zamierzałoby to zrobić, gdyby dziennikarze nie przypomnieli tematu? Może nigdy?” – pisał w komentarzu do swojego wcześniejszego tekstu dziennikarz seznamzpravy.cz Ludek Madl.
No dobrze, a na ile Jablonsky mógłby zostać zdyskwalifikowany? To już zależałoby od przepisów poszczególnych federacji. W przypadku PZPN dyskwalifikacja czasowa za czyny korupcyjne zaczynałaby się od sześciu miesięcy. Dokopaliśmy się do regulaminu dyscyplinarnego czeskiego związku i jeśli dobrze wszystko interpretujemy, tam zawieszenie w sprawach korupcyjnych to w najlepszym razie rok. Najgorzej, gdyby wysokość kary miała ustalać FIFA w odniesieniu do swoich zapisów, bo wtedy zawieszenie zaczynałoby się od pięciu lat (artykuł 18 “FIFA Discipinary Code”), co w praktyce byłoby równoznaczne z końcem kariery 28-latka.
Ludek Madl w rozmowie z nami: – Jan Pauly, sekretarz generalny związku, potwierdził, że Jablonsky nie jest członkiem czeskiego związku, dlatego związek w tym tygodniu wyśle raport z tej sprawy do FIFA. Zakładam, że sprawa będzie rozpatrywana przez Komisję Dyscyplinarną FIFA na podstawie FIFA Disciplinary Code. I prawdopodobnie poinformuje ona PZPN o swojej decyzji.
Oznaczałoby to więc wariant najgorszy.
Zastanawiało nas, dlaczego media naszych południowych sąsiadów dopiero teraz zajęły się tematem, skoro wyrok zapadł w listopadzie. – Sprawa została rozstrzygnięta przez sąd w odrębnej procedurze, nie było jasne, kiedy rozstrzygnie apelację. Oczywiście mogliśmy wcześniej zapytać, może był to mój błąd – przyznaje Madl.
Cracovia powinna być zatem przygotowana na każdy scenariusz. Strata Jablonskiego w dłuższym okresie oznaczałaby poważny problem, bo na boisku dawał jakość, okazał się udanym transferem. Gdyby do zawieszenia doszło jeszcze tej wiosny, Michał Probierz martwiłby się podwójnie, bo już teraz poważniejszą kontuzję leczy Niko Datković, co oznacza, że do gry pozostaliby tylko dwaj nominalni stoperzy: Ołeksij Dytiatjew i Michał Helik. Nikt przy Kałuży zaskoczony jednak być nie może. O sprawie Jablonskiego musiano wiedzieć w momencie jego pozyskiwania, to od początku była bomba z opóźnionym zapłonem. Nie sposób zatem zakładać, żeby klub odpowiednio nie zabezpieczył się w kontrakcie zawartym z zawodnikiem.
Michał Probierz odmówił komentarza w tym temacie.
Przemysław Staniek, rzecznik prasowy Cracovii: – Na razie niczego nie komentujemy. Jesteśmy w stanie oczekiwania na jakiekolwiek rozporządzenia organów nadrzędnych w tej sprawie.
PM
Fot. FotoPyK