Reklama

Proszę państwa, wysoki sądzie, to jest drybler Kamil Jóźwiak

redakcja

Autor:redakcja

11 lutego 2020, 16:18 • 4 min czytania 0 komentarzy

Z sezonu na sezon spada liczba dryblingów w Ekstraklasie. Cztery lata temu średnia dryblingów drużyny na mecz wynosiła 27,58, dziś jedynie 24,48. Skutecznością zwodów wyprzedzają nas ligowcy z Chorwacji czy Czech. Sześciu z dziesięciu najlepszych dryblerów poprzedniego sezonu już u nas nie gra. Dlatego tym bardziej doceniamy takich piłkarzy, jak Kamil Jóźwiak, który w 21. kolejce znów poszalał ze swoimi statystykami. Wróciła Ekstraklasa, a wraz z nią nasze Ligowe Liczydło.

Proszę państwa, wysoki sądzie, to jest drybler Kamil Jóźwiak

Zwróćmy uwagę na tendencję w średniej liczbie dryblingów zespołu na mecz. Jak to się układało w poszczególnych sezonach:

2015/16 – 27,58
2016/17 – 25,58
2017/18 – 26,5
2018/19 – 25,81
2019/20 – 24,48

Jesienią tylko siedmiu piłkarzy w lidze przekroczyło łączną liczbę stu dryblingów, które próbowali uskutecznić na boiskach Ekstraklasy. Wśród nich dwóch piłkarzy Lecha Poznań – Tymoteusz Puchacz i Kamil Jóźwiak. Ten drugi jest na ten moment najlepszych dryblerem ligi – wygrał najwięcej pojedynków z defensorami, ma najlepszą skuteczność zwodów z całej czołówki piłkarzy najchętniej wchodzących w drybling.

I w tej kolejce znów pokazał, że takich zawodników ze świeca szukać w tej lidze. Jego statystyki z meczu z Rakowem robią wrażenie:

Reklama

EQR9BYsXUAIXcMe

Spotkanie Kolejorza z beniaminkiem długo nie układało się poznaniakom.  Ekipa Marka Papszuna była świetnie zorganizowana w defensywie, szybko organizowała się po stracie piłki, potrafiła postraszyć gospodarzy wysokim pressingiem. Momentem przełomowym tego starcia był rzecz jasna błąd Jakuba Szumskiego, który sfaulował Christiana Gytkjaera we własnym polu karnym. Natomiast jeśli mielibyśmy wybierać piłkarza, który robił na boisku największą różnice, to byłby to właśnie Jóźwiak.

***

Skoro już jesteśmy przy młodzieżowcach, to naszą uwagę przykuły też liczby Michała Karbownika. Kilka tygodni temu gościliśmy w studiu Mariusza Piekarskiego, który jest agentem młodego legionisty. Piekarski mówił wtedy, że chętnie zobaczyłby Karbownika na jego naturalnej pozycji, czyli w środku pomocy, a to z uwagi na to, że wychowanek Legii ma znakomity doskok do rywala i do bezpańskich piłek. No i że może w ten sposób robić dużą przewagę w środku pola.

Przypomniały nam się te słowa, gdy zobaczyliśmy, że Karbownik w starciu z ŁKS-em aż trzynaście razy odzyskał dla Legii posiadanie piłki. I to nie grając w środku, a właśnie na boku defensywy. Żaden inny piłkarz w tym spotkaniu nie dobił do dwucyfrowej liczby w tej statystyce. Poza tym – obrońca wicemistrzów Polski wykonał dziewięć udanych dryblingów (lewy obrońca!), miał pięć udanych odbiorów i posłał jedno kluczowe podanie. Żaden ofensywny piłkarz Legii nie dryblował tak skutecznie i też żaden defensywny zawodnik z zespołu Vukovicia nie był tak skuteczny w odbiorze.

***

Reklama

Przebojem do piłkarskiego mainstreamu wdarło się pojęcie goli spodziewanych/oczekiwanych. Nam też ta statystyka się podoba, bo jest jednak zdecydowanie bardziej miarodajna niż zwykła liczba strzałów. Kopnąć można i z połowy, a w rubryce “strzały” będzie się to liczyć tak samo, jak celne uderzenie z pięciu metrów. Natomiast czasami i to xG może być niezbyt wymowne.

Weźmy na tapet mecz Wisły Kraków z Jagiellonią Białystok. Nie posuniemy się do stwierdzenia, że cały ten mecz układał się pod dyktando wiślaków, natomiast faktem jest, że Biała Gwiazda miała przewagę, którą ostatecznie udokumentowała pewnym zwycięstwem 3:0.

Zerkamy jednak we wspomniany algorytm xG, a tam:

56e829da7ec1b_p

Statystycznie rzecz biorąc Wisła oddając strzały z tych miejsc, z których oddała, powinna w teorii strzelić jednego gola na dwa mecze. Piłkarze Jagi z kolei ze swoich uderzeń powinni zdobyć chociażby jedną bramkę. Weryfikacja boiskowa dała nam jednak spokojne 3:0 dla wiślaków. Co ciekawe – algorytm strzał Aleksandra Buksy wycenił na xG 0,04, czyli statystycznie jedno na 25 takich uderzeń wpada do siatki. Sam duet Imaz i Prikryl mieli wyższe xG niż cała Wisła razem wzięta. Sęk w tym, że Hiszpan strzelał pięciokrotnie i ani razu celnie, jego kompan dorzucił trzy niecelne uderzenia.

***

A tak prezentuje się jedenastka kolejki według InStat Index. Niewiele zabrakło do załapania się do niej Spiridonoviciowi, Wojtkowskiemu, Stiglecowi, Czerwińskiemu czy Rzeźniczakowi. Dość zaskakujący był relatywnie niski wynik Żukowa (303) czy Gytkjaera (272).

85054893_637068096836161_620036936437858304_n

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...