Znudziło nam się pisanie o Celticu. Ten temat został tak przewałkowany, że wraz z wtorkową puetną powinien już lekko zejść na drugi plan. Niestety dziś w „Super Expressie” głos zabrał najwyższy autorytet moralny kraju, Janusz Wójcik.
Wujo jak to Wujo – rzuca tymi swoimi barwnymi określeniami, parę razy się powtarza, a w zasadzie to może nie parę razy, tylko cały czas. – To są chciwi szmaciarze z kobzą w tyłku – mówi o Celtiku w „SE”, a nam zbiera się na porannego bełta, bo to chyba ostatnia osoba, której chcielibyśmy posłuchać w temacie honoru i etyki. Dzwonienie do Wuja i pytanie o sprawę Celtiku to jakieś dziennikarskie kalectwo.
Ogólnie nawet byśmy o tym nie pisali, ale on już tak drugi raz. Drugi raz w przeciągu dwóch tygodni facet próbuje stać na straży moralności. Tak, Celtic ma gówniany zespół. Tak, przegrał na wszystkich możliwych płaszczyznach. Ale po co pytać o to Wójcika? Po co podłączać go do życia publicznego, jak od paru lat ciągle mówi to samo? Wszyscy dookoła szmaciarze, tylko on święty. Zastanawia nas jedno: jeśli Celtic to szmaciarze, to jak nazwać Wójcika? Znajdzie się w słowniku PWN odpowiednie słowo? Hmm…
Miało to swój urok, gdy dwa lata temu porównał Fornalika do Baumgartnera bez spadochronu. Słynna „dupa z majonezem” – no też barwna, taka w stylu Wójcika. Na dłuższą metę staje się to jednak nudne. Ile można podniecać się tymi samymi bon-motami? To już nie jest barwny język, to wiocha. Tak, Wójcik to dziś totalna wioska.
Honor…
Niech lepiej opowie, jak tam jego proces i co z tym zegarkiem, który przychylny sędzia dostał po meczu Polska – Hiszpania. To prawda, że podróbka nie wytrzymała próby czasu i następnego dnia odpadły wskazówki?