Reklama

Sukcesywne chodzenie wkoło po lubińsku

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

03 lutego 2020, 15:29 • 11 min czytania 0 komentarzy

Gdyby Muniek Staszczyk dostał za zadanie sparafrazowanie jednej ze swoich piosenek tak, żeby ta dobrze oddawała samopoczucie władz Zagłębia Lubin, to na pewno zagrałby coś w stylu: „mamy super wychowanków i ekstra akademię, ci wszyscy ludzie w klubie to wspaniali fachowcy, ufam im i wiem, że wybrałem swoją przyszłość, za rękę poprowadzą mnie do Europy”. I tak, na Dolnym Śląsku godne pochwały jest to, że odważnie stawia się tam na wychowanków, mądrze rozbudowuje się akademię, to wszystko wygląda całkiem profesjonalnie, ale przy tym coś nie gra. Te ładne bon moty o sile młodości i sile obranej strategii wcale nie pchają klubu do przodu. Przypomina to chodzenie wkoło. Z gracją, z konsekwencją, z powabem, ale dalej wkoło w sam raz na środek tabeli. 

Sukcesywne chodzenie wkoło po lubińsku

NAJMOCNIEJSZA STRONA

Na pewno sympatyczna trójeczka ofensywnych pomocników. Wszyscy, wprost wpisujący się w filozofię klubu, który promuje odważne stawianie na młodzieżowców, swoim umiejętnościami znacznie przewyższający ligową przeciętną – Bohar, Żivec, Starzyński. Wystarczy mały rzut oka na statystyki:

Filip Starzyński: 20 meczów, 2 gole, 6 asyst, 4 kluczowe podania

Damjan Bohar: 20 meczów, 10 goli, 1 asysta, 2 kluczowe podania

Reklama

Sasa Żivec: 18 meczów, 5 goli, 5 asyst, 1 kluczowe podanie

Każdy z nich ma swoje atuty, każdy z nich jest trochę inny, ale każdy z nich jest też niekwestionowanym liderem zespołu. Filip Starzyński to klasa sama w sobie. Taka dziesiątka jest pożądana w każdym polskim klubie, a to, że jest introwertyczny i nie lubi wielkich zmian, to tylko wielki atut dla władz Zagłębia, którym dochodzi dodatkowy argument, żeby zatrzymywać go w Lubinie.

Damjan Bohar jest z tej całej trójki najbardziej przebojowy. Nie jest wielkim wirtuozem techniki, ale potrafi kiwnąć, jest bardzo szybki, dynamiczny, silny, z dobrym strzałem i zmysłem strzeleckim. Najlepszy snajper zespołu.

Za to Sasa Żivec sprawnie łączy atuty obu kolegów. Nikt nie spodziewał się po nim wielkich cudów, miał być przyzwoitym jokerem, a okazało się, że stać go na dużo. Potrafił rozgrywać świetne mecze, w środku rundy jesiennej miał moment, że bramki strzelał cztery mecze z rzędu (Wisła Kraków, Wisła Płock, Śląsk Wrocław, ŁKS Łódź) i chyba nie mamy wielkich wątpliwości, że z Cypru przyjechał pomocnik o kapkę lepszy niż za czasów swojej gry w Piaście Gliwice.

Generalnie jednak Zagłębie ma ten komfort, że wszystkie najważniejsze formacje ma obsadzone co najmniej solidnie. Bramka – dwóch przyzwoitych fachowców. Obrona – Czerwiński, Kopacz, Guldan, Balić i nawet Tosik tworzą linię defensywną uczciwie na co najmniej zjadliwym poziomie. Defensywni pomocnicy – spełniają swoje zadanie. Ofensywni pomocnicy – rzut oka kilka linijek wyżej. Tylko ten atak…

NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA

Reklama

Wskazujemy to trochę z bólem serca i bez wielkiego przekonania. To nie jest tak, że jest tu wielka tragedia i dziura ozonowa. To nie jest tak, że Zagłębie jest bezzębne przez brak napastnika. To nie jest tak, że Martin Sevela budzi się codziennie rano, wstaje z łóżka, idzie przed lustro, ciężko wzdycha i mówi sam do siebie: „ile ja bym oddał za napastnika z prawdziwego zderzenia”. Nie, tak nie jest. Prawda leży gdzieś pośrodku.

Bartosz Białek, dobry chłopak z dobrym nazwiskiem, zaliczył w PKO Bank Polski Ekstraklasie coś na wzór wejścia smoka. W swoim debiucie z Rakowem Częstochowa wszedł bezkompromisowo, walczył, nie bał się ani Petraska, ani Jacha, a to nie pierwsze lepsze chłopaki z przypadku, a dobrzy ligowcy z doświadczeniem i co najważniejsze strzelił bramkę. Potem zagrał jeszcze pięć razy, raz bardzo słabo, raz słabo, raz przeciętnie, a dwa razy tak, że pozostawało mu tylko klaskać. Do końca rundy dołożył dwa kolejne trafienia i jedną asystę.

Gość ma do tego smykałkę, dobrze czuje się w polu karnym, ale jego forma – co naturalne przy tego typu piłkarzach – jest jeszcze mocno niestabilna. To nie jest jeszcze napastnik, za którego można sobie dać rękę uciąć (nie radzimy tego robić nigdy w żadnym wypadku) w przekonaniu, że na pewno strzeli taką liczbę bramek, która pozwoli drużynie nie martwić się o szpicę.

Odwrotną drogę przeszedł za to Patryk Szysz, który zaliczył naprawdę niezły start sezonu. Pyknął po jednej brameczce w meczach z Jagiellonią i Arką, po kolei, dwa mecze z rzędu, już się w Lubinie witali z gąską, a tu niemiła niespodzianka. Dalej Szysz grał już maksymalnie przeciętnie. Po tamtych spotkaniach przyzwaliśmy mu takie noty: 5,3,5,5,5,3,5,3,5,3. Bez szału.

Z wypożyczenia do Płocka wrócił Olaf Nowak. I choć jakiś talent ma, choć coś tam potrafi, to na razie kompletnie nie umie tego udowodnić i wątpimy, czy w tym momencie prezentuje poziom godny Ekstraklasy. Jakkolwiek to brzmi.

W kadrze jest jeszcze Rok Sirk, ale ten ma taki zasadniczy problem, że nie umie za bardzo grać w piłkę, więc jego przydatność dla zespołu raczej przemilczymy.

Oj, przydałby się porządniejszy snajper. Oj, przydałby się, choć nie wykluczamy, że Białek będzie tym kimś, kto każe nam odszczekiwać te słowa, dlatego małym druczkiem zastrzegamy sobie ten zapis o docenianiu jego kunsztu już teraz, kiedy runda wiosenna jeszcze nie ruszyła.

KLUCZOWY PIŁKARZ

Damjan Bohar. Dzień dobry!

Słoweniec to przykład trafionego i broniącego się na każdym poziomie zagranicznego transferu do polskiej ligi. Nie był po kontuzji, nie był po dwóch latach na ławce rezerwowych w jakimś tam słabeuszu ze słoweńskiej lidze, on był cały czas w grze – występował w Mariborze raz więcej, raz mniej, ale konsekwentnie zbierał minuty. Przyszedł, w pierwszym sezonie sieknął 10 bramek, dorzucił sześć ostatnich podań i dwa kluczowe, było widać, że nie trafił tu z pierwszej lepszej łapanki. Teraz jest na najlepszej drodze, by ten rezultat poprawić, bo bramek i kluczowych podań ma już tyle samo, brakuje tylko asyst.

Aż nóż w kieszeni nam się otwiera, jak pomyślimy sobie, w jaki sposób ograniczał go Ben van Dael. Holender wymyślił sobie, że będzie oddelegowywał go do gry z ławki, na zmęczonych rywali, żeby wykorzystać jego speed i przebojowość. Ale to nie działało i Bohar słabo wszedł w sezon. Rozkręcił się dopiero wraz z przyjściem Martina Seveli, który odważnie na niego postawił i teraz zbiera tego plony. Tym samym zyskał lidera pełną gębą.

Uderzenie z daleka? Proszę bardzo. Wykończenie z bliższej odległości? Żaden problem. Dynamiczny rajd po skrzydle? O, patrzcie, już pędzi. Zejście do środka? Jest w menu. Drybling jeden na jeden? Do usług.

Na dziś Damjan Bohar jest w ścisłej czołówce skrzydłowych ligi, a co więcej bardzo możliwe, że jest po prostu najlepszym skrzydłowym PKO Bank Polski Ekstraklasy i taka opinia ani trochę nie wydaje się być absurdalna.

TRANSFER OKIENKA

W przypadku Zagłębia Lubin takie określenie tej rubryki brzmi nieco zabawnie, prawda?

Dlaczego? Spieszymy z odpowiedzią: bo właściwie wzmocnień brak. Dominik Kalinowski, chłopak ze Stali Rzeszów, to uzupełnienie składu, a Olaf Nowak to Olaf Nowak – w Płocku nie wiedzieli, co z nim począć, więc w Lubinie uznali, że wyręczą kolegów z Mazowsza i dla odmiany oni pogłowią się nad jego przyszłością.

Transferem okienka jest na pewno przedłużenie umowy z Filipem Starzyńskim. To spore osiągnięcie. Transferowa saga z nim w roli głównej trwała dość długo, kusiła go Lechia, Zagłębie trwało w niepewności, ale ostatecznie wszystko skończyło się szczęśliwie i kreatywny środkowy pomocnik podpisał kontrakt w Lubinie. I to taki, który może zrobić wrażenie, bo Starzyński od tego dnia zaczął zarabiać ponad 100 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Nieźle, ale to normalne i zrozumiałe, bo za umiejętności się płaci. Nawet sowicie.

W ogóle, w kontekście rundy wiosennej samej w sobie, Zagłębie w żaden sposób się nie osłabiło (odejście Macieja Dąbrowskiego to po prostu ubytek kadrowy), bo Alan Czerwiński i Bartosz Kopacz, czyli zawodnicy fundamentalni dla defensywy ekipy z Lubina, zmienią kluby dopiero latem. Pierwszy wzmocni Lecha, drugi Lechię, ale przez następne pół roku pograją jeszcze w pomarańczowych barwach i to dobra informacja, gdyż obaj panowie potrafią grać w piłkę.

Inna sprawa, że prezes Zagłębia Artur Frankowski w styczniowej rozmowie z Szymonem Podstufką deklarował, że wzmocnienia jeszcze się pojawią.

Które z pozycji będą wzmocnione?

Czy wierzyć we wszystko co mówi prezes? Delikatnie tylko wspomnimy, że dyrektora sportowego, jak nie było, tak dalej nie ma.

CO Z MŁODZIEŻOWCEM

Zagłębie Lubin nie ma problemów z wychowankami. W Pro Junior System znajduje się w ścisłej czołówce, piłkarze z akademii dostają szanse i nie obniżają poziomu. I wiosną raczej to się nie zmieni. Najlepiej świadczy o tym chociażby fakt, że Martin Sevela na zimowe zgrupowanie w Turcji wziął aż 16 zawodników, którzy w przeszłości przewinęli się przez akademię Zagłębia Lubin.

W tym momencie największe szanse na grę ma oczywiście znana czwórka z jesieni: Bartosz Białek, Łukasz Poręba, Patryk Szysz i Bartosz Slisz.

O Białku już pisaliśmy. W Lubinie był największym objawieniem drugiej części rundy jesiennej. Wydaje się, że ma ułożone w głowie, ma talent i z każdym miesiącem powinien być coraz lepszy, choć oczywiście były już takie przypadki młodych zawodników, którzy w swoich pierwszych występach błyszczeli, by potem zniknąć z radarów. Tego mu nie życzymy, ale niebezpieczeństwo zawsze jest.

Pierwszym zmiennikiem Białka, a może nawet jego równorzędnym konkurentem do miejsca w składzie, będzie Patryk Szysz, który strzelił dwa gole w sparingach, wchodząc głównie z ławki i ma sporo do udowodnienia. Stracił miejsce w składzie, stracił status największej nadziei młodego pokolenia w Lubinie i wiosna pokaże na co tak naprawdę go stać. Zacznie jako zmiennik.

Sliszowi i Porębie zdarza się czasami tworzyć nawet duet defensywnych pomocników, obaj są utalentowani, obaj nie panikują z piłką, nie są zwykłymi wyrobnikami i przecinakami. Przede wszystkim jednak powinni dążyć do ustabilizowania formy. Ok, faktycznie, na tej pozycji to przychodzi z czasem, wiekiem, ograniem i to jest też widoczne w ich przypadku. Slisz, trochę starszy od Poręby, jest od swojego kolegi o jedną półkę lepszy. Im dalej w las, im więcej miał rozegranych meczów, im pewniejszą pozycję w drużynie, tym zwyczajnie lepiej grał.

Młodzieżowcy w Lubinie to wyższa ligowa. To nie są goście, którzy tanio nabijają punkty do Pro Junior System. To nie są goście, którzy grają tylko i wyłącznie, dlatego, że funkcjonuje taki, a nie inny przepis i to jest najbardziej pozytywna informacja dla wszystkich w Lubinie, skoro od lat tak bardzo chwalą się swoją akademią.

ZIMOWE SPARINGI

Jeden przeciwnik mocny, czterech przeciętnych albo przyzwoitych, bilans: dwie porażki, trzy zwycięstwa.

Zagłębie Lubin 1:5 Dynamo Moskwa (Tosik)

Zagłębie Lubin 3:0 Universitatea Craiova (Sirk, Starzyński, Szysz)

Zagłębie Lubin 0:1 Drita

Zagłębie Lubin 2:1 Karvina (Żivec, Bohar)

Zagłębie Lubin 3:0 Beroe (Szysz, Starzyński, Bohar)

SZALENIE ISTOTNY FAKT

Proszę państwa, krótki seans propagandowy, zapraszamy na spacer po centrum treningowym KGHM Zagłębia Lubin, które składa się z: dwóch oświetlonych boisk ze sztuczną nawierzchnią, pięciu boisk naturalnych, w tym dwóch oświetlonych; oświetlonego, otwartego placu treningowego, budynku administracyjnego, bursy dla młodych piłkarzy, stołówki i klubowej kawiarni, siłowni i sali rekreacyjnej, sali konferencyjnej i wielu, wielu innych niesamowicie interesujących zakamarków. Każdego zainteresowanego, władze Zagłębia Lubin, serdecznie zapraszają na ponowny seans propagandowy. Jeśli państwo nie zapamiętali wszystkich obiektów, spacer zawsze można powtórzyć po raz drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty i tak rok po roku.

OPINIE EKSPERTÓW

Ben Van Dael: Nie pracuję już w Lubinie, ale mam olbrzymie doświadczenie z Holandii, naprawdę olbrzymie, a tam jest zupełnie inna kultura piłki, więc myślę, że mógłbym parę rzeczy doradzić panu Seveli, który holenderskiego doświadczenia przecież nie ma. Nie rozumiem na przykład, dlaczego pozwolił sobie zorganizować zimowe zgrupowanie w Turcji. Przecież jest Słowakiem! Mógł to wszystko ogarnąć u siebie, gdzieś pod Bratysławą, byle blisko swojego rodzinnego domu. Po co tłuc się do tej Turcji? Ja tak zrobiłem latem, pojechaliśmy do Holandii, wszystko pozałatwiałem i mogłem spędzić sobie ten czas blisko domu. Wiecie co, nie mam dużo czasu, moje doświadczenie z ligi holenderskiej, gdzie kultura piłki stoi na wyższym poziomie niż w Polsce, pozwala mi doradzać każdemu zawsze i wszędzie, nawet jeśli w Lubinie mnie już nie ma, ale to moja jedyna rada, bo za resztę trzeba byłoby mi sowicie zapłacić. 

Filip Starzyński: (Milczenie)

PRZEWIDYWANY SKŁAD

84160249_826052691244120_706095118838398976_n

NASZ WERDYKT

Na papierze Zagłębie Lubin wygląda nieźle – są liderzy (Bohar, Starzyński, Żivec), są zdolni młodzieżowcy (Białek, Szysz, Poręba, Slisz), są zadaniowcy (Guldan, Balić, Tosik), są doświadczeni i przy tym niestarzy polscy ligowcy z fachem w ręku (Czerwiński, Kopacz), a obok tego wszystkiego funkcjonuje nowoczesna akademia z dobrym zapleczem. Jak na polskie warunki nie ma na co narzekać, a można nawet pokiwać głową z uznaniem.

Inna sprawa, że w gabinetach panuje chaos, odszedł dyrektor sportowy, na jego miejsce nie przyszedł na razie nikt, na rynku transferowym na razie cisza, żadnego progresu, żadnych wzmocnień, żadnych ruchów, które realnie wzmocniłyby zespół, a nie tylko utrzymały jego dotychczasowy poziom. KGHM też nie daje już na klub tylu pieniędzy, ile dawał kiedyś, nie jest już tak pięknie, bogato i kolorowo. Jest przeciętniej. Właśnie, według planu, strategii, niezłych pomysłów, ale przy tym po prostu przeciętniej.

Faktycznie, trzeba przyznać, że Zagłębiu skrzydła długo podcinał toksyczny Van Dael, po jego odejściu wiele rzeczy się unormowało, klub zaczął odnosić lepsze wynik, potrafił rozegrać epickie spotkania z Wisłą Płock (5:0) czy Śląskiem Wrocław (4:4), zagrać pragmatycznie i skutecznie z silnymi rywalami tak, jak z Legią (2:1), Jagiellonią (1:0) czy Lechem (2:1), ale też zaliczać beznadziejny listopad z dwoma porażkami, nieco frajerskim remisem i jednym zwycięstwem na koncie.

Wydaje nam się, że wiosna punktowo będzie dla Zagłębia lepsza niż jesień. Sevela to lepszy, bardziej kompetentny szkoleniowiec niż jego poprzednik, a fakt, że dodatkowo mógł przepracować ze swoim zespołem cały okres przygotowawczy prawdopodobnie tylko to potwierdzi. Ale to nie będzie wielki show. Miedziowi nie są lepsi niż byli. Dalej to zespół na środek tabeli. Bardziej górną ósemkę niż dolną, dzisiejszy stan jest przejściowy, ale jednak dalej środek. Tylko środek.

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

0 komentarzy

Loading...