Myśleliśmy, że wraz z nadejściem nowej rundy zły czas Żarko Udovicicia się skończy, bo Serb odpokutował już swoje zachowanie z Derbów Trójmiasta, ale niestety wygląda na to, że się przeliczyliśmy. Co gorsza: tym razem Udovicić nie jest nic winny, można wręcz mówić o fatum, które nad nim krąży. Otóż Serb nie bierze już udziału w treningach Lechii w Turcji, a powodem… podejrzenie zawału serca.
Tak, wiemy jak to brzmi i bardzo chcielibyśmy, żeby to była nieprawda, głupi żart, fake news, ale według naszych informacji to się niestety wydarzyło. Udovicić jednego dnia źle się poczuł, czuł kłucie w klatce piersiowej i chwała, że sztab szkoleniowy tych objawów nie zlekceważył i nie wystawił skrzydłowego w sparingu z Dynamem Moskwa. Serb otrzymał pomoc lekarską, diagnoza była zatrważająca: to musiał być koniec udziału piłkarza w treningach.
Walko o skład to jedno, a zdrowie to drugie, zdecydowanie ważniejsze. I niestety też nie jest tak, że jeśli przechodzisz zawał, odpoczywasz parę dni i wracasz do treningów jak po dwudniowym przeziębieniu.
Innymi słowy: na dziś dalsze profesjonalne uprawianie sportu przez Udovicicia stoi pod znakiem zapytania.
Pamiętamy przecież co się działo i dzieje z Ikerem Casillasem, który doznał zawału w maju ubiegłego roku. Dopiero w listopadzie pojawiły się informacje, że Casillas delikatnie trenuje, 20-25 minut indywidualnie, ale od tamtego momentu nic nie ruszyło się do przodu. Kariera bramkarza wciąż pozostaje zawieszona i na dziś niewiele wskazuje, byśmy mieli Hiszpana jeszcze między słupkami zobaczyć. Dość powiedzieć, że ostatnio chętniej plotkuje się o starcie Ikera na prezesa Królewskiego Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej niż o powrocie do bramki.
Oczywiście nie sposób nie zauważyć, że Casillas jest jednak sześć lat starszy od Udovicicia, poza tym każdy przypadek jest inny. Natomiast jeśli Żarko miałby wrócić do futbolu, trzeba mieć absolutną pewność, że z jego zdrowiem jest wszystko w porządku i jego organizm miał wypadek przy pracy. Ale czy to w ogóle możliwe? No nie jesteśmy lekarzami, nie powiemy wam, musimy wierzyć w profesjonalną opiekę i diagnozę medyczną.
Oraz trzymać kciuki, żeby dało się to jakoś odkręcić, bo nikt nie zasługuje na takie domino katastrof.
Fot. 400mm.pl