Kiedyś w Lechii Gdańsk dzień bez nowego zawodnika był dniem straconym. Teraz doszliśmy do momentu, w którym na straty można spisać dzień bez odejścia jakiegoś przynajmniej solidnego ligowca z Ekstraklasy. A skoro takie są trendy, klub z Trójmiasta nie zamierza odstawać. Wszystko wskazuje na to, że lada chwila z polskimi boiskami pożegna się Lukas Haraslin.
Słowakowi najbliżej do Sassuolo, aktualnie piętnastej drużyny Serie A. Nie brzmi to rewelacyjnie, ale sytuacja tej drużyny jest w miarę komfortowa w kontekście utrzymania. Konkurencja zbyt wysoko poprzeczki nie zawiesiła. 21 punktów w dwudziestu trzech meczach daje aż osiem punktów przewagi nad okupującymi strefę spadkową Brescią, Genoą i SPAL.
Sassuolo kłopotów w ofensywie raczej nie ma. Strzeliło już 32 gole, czyli więcej niż choćby Napoli. Z drużyn znajdujących się w drugiej dziesiątce jedynie Bologna może się w tym względzie równać. Problem leży gdzie indziej. Występujący na skrzydłach Jeremie Boga i Domenico Berardi praktycznie nie mają konkurencji. Dotyczy to zwłaszcza lewej strony, na której Haraslin czuje się najlepiej. Boga rozegrał w tym sezonie 20 na 21 meczów (pięć goli, trzy asysty), od 20 października nie zdarzyło się, żeby zaczął spotkanie na ławce. Małe pole manewru na bokach nie byłoby większym zmartwieniem przy ustawieniu 4-3-1-2, które trener Roberto De Zerbi zastosował w pierwszych dwóch kolejkach. W tym systemie miejsca dla klasycznych skrzydłowych nie ma, Boga bywał wówczas podwieszonym napastnikiem. Od dwóch miesięcy jednak Sassuolo gra w 4-2-3-1, a tu skrzydłowi odgrywają ważną rolę. Haraslin miałby zatem realne szanse, żeby od razu wchodzić z ławki i oswoić się z nowym otoczeniem.
W grze o tego piłkarza pozostaje Standard Liege, ale znacznie więcej wskazuje na transfer do Włoch. Sam zainteresowany za młodu trafił do Primavery Parmy i przed przyjściem do Lechii zdążył nawet zaliczyć dwa epizody w Serie A. Nigdy nie ukrywał, że chętnie wróciłby do Italii, żeby zdziałać tam znacznie więcej niż wcześniej.
Gdańszczanie po jego odejściu z pustym portfelem nie zostaną. Latem skorzystali z możliwości przedłużenia kontraktu, który obowiązuje teraz do czerwca 2021 roku. Wydaje się, że jeśli Haraslin ma iść wyżej, to nie ma co dłużej zwlekać. Jesienią ubiegłego sezonu był być może nawet najlepszym zawodnikiem całej Ekstraklasy, ale 2019 rok miał już zdecydowanie słabszy, zwłaszcza minioną rundę. Wiadomo, trochę przeszkadzały kontuzje, co jednak nie tłumaczy wszystkiego. Jesienny dorobek to zaledwie dwa gole i cztery asysty jeśli chodzi o konkrety. Mimo spadku formy właśnie w ostatnim półroczu 23-latek zadebiutował w reprezentacji Słowacji. Były trener Zagłębia Lubin, Pavel Hapal od czerwca powołuje go na każde zgrupowanie i zawsze wpuści przynajmniej na kilka minut.
Możemy zatem utyskiwać, że kolejny ligowiec wyjedzie, ale wydaje się, że chłopak już się trochę w Gdańsku zasiedział i zmiana otoczenia mu się przyda. O jego potencjalnym transferze mówiono od kilkunastu miesięcy, na pewno mu to w głowie siedziało, więc koniec końców jeśli transakcja z Sassuolo zostanie dopięta, będzie można stwierdzić, że cała historia pod tytułem “Haraslin w Ekstraklasie” dobrze się skończyła. Coraz częściej tylko taka satysfakcja pozostaje.
Fot. FotoPyK