“O wyjeździe Majeckiego z Belek wiedziało tylko kilka osób. Nawet jego współlokator nie miał pojęcia, że w nocy kolega z pokoju spakował się i ruszył w drogę, następnego dnia zawodnicy wypytywali, dokąd się udał, jednak w Legii zrobiono z tego tajemnicę. Z naszych informacji wynika, że udał się do Monako. Warunki zostały ustalone, po przejściu testów medycznych ma podpisać pięcioletni kontrakt. Lider ekstraklasy zarobi na nim około 6 milionów euro” – czytamy w dzisiejszym “Przeglądzie Sportowym”.
SUPER EXPRESS
„Oczko” Lewandowskiego. Polak ma już 21 goli w tym sezonie Bundesligi.
Lewandowski już w 6. min wykorzystał błąd bramkarza Schalke i mocnym strzałem skierował piłkę do siatki. Ciesząc się z bramki, puścił oko w kierunku kamer i obiektywów aparatów. Nieprzypadkowo, bo ustrzelił właśnie 21. gola w tym sezonie. Lewandowski zdobył jeszcze drugą bramkę, ale sędzia po analizie VAR dopatrzył się spalonego. Polak zaliczył za to kolejną asystę (przy golu Alcantary) i może być zadowolony. Timo Werner w tej kolejce nie trafił do siatki, więc „Lewy” znów jest samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców.
GAZETA WYBORCZA
Rafał Stec w poniedziałkowym felietonie o nowym wymiarze rasizmu. Tylko… czy aby na pewno rasizmu?
Przyłapany (…) wywiesił transparent; nie obrał za cel piłkarza drużyny przeciwnej, lecz własnej, ba, zajął się postacią lubianą, niemal kultową, mianowicie bohaterem fantastycznej wiktorii 4:0 nad Barceloną, której Origi wbił wiosną dwa gole. Obrazek nie wszyscy widzieli, ponieważ został skonfiskowany przez służby porządkowe, zanim zaczęła się gra. Według medialnych doniesień był karykaturą lub fotomontażem przedstawiającym Origiego obnażonego, z gigantycznym penisem (…).
Prawdopodobnie zamierzał wyrazić swoje uznanie dla Origiego. „Mieć wielkiego kutasa” sąsiaduje wszak znaczeniowo z „mieć wielkie jaja”, a piłkarze tą wyszukaną metaforą posługują się chętnie, wystarczy wspomnieć pantomimę Diego Simeone po zwycięstwie Atlético nad Juve (…).
Używam trybu przypuszczającego, ponieważ nie mam pojęcia, co bulgotało w głowie kibica Liverpoolu, gdy przygotowywał wizualny happening. Wiem tylko, że klub natychmiast potępił incydent, obiecał wszczęcie intensywnego śledztwa, a także przykładne ukaranie rasisty.
RZECZPOSPOLITA
Erling Braut Haaland żyje jak we śnie.
Humory w Dortmundzie dopisują, bo po zimowej przerwie Borussia zdobyła komplet punktów i aż dziesięć bramek, dając jasny sygnał, że nie rezygnuje z walki o tytuł. Po porażce RB Lipsk z Eintrachtem Frankfurt (0:2) traci do lidera już tylko cztery punkty.
SamHaaland stara się zachować chłodny umysł i nie ulegać euforii. Powtarza skromnie, że przecież przyszedł po to, by strzelać gole. Ale że będzie dokonywał tego w tak ekspresowym tempie – średnio co 11 minut – raczej nikt się nie spodziewał.
– Chłopak żyje jak we śnie. Nie chcemy go budzić – mówi dyrektor klubu Michael Zorc.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Dariusz Dziekanowski twierdzi, że Krzysztof Piątek nie ma co uczyć się od Ibrahimovicia i cieszyć z takiej roli. Bo skoro wdarł się do europejskiej czołówki, to nie ma sensu wracać do roli ucznia.
Ktoś powie – nawet jeśli Piątek zostanie, to będzie mógł się uczyć od wielkiego Zlatana, dużo na tym skorzysta. Nie zgodzę się z takim stawianiem sprawy, bo Piątek nie jest już czeladnikiem na europejskim rynku, który ma czyścić buty sławniejszym kolegom i w zamian za to pobierać od nich lekcje. Przez pewnego rodzaju szczęśliwy splot okoliczności (tzn. strzelane gole) Piątek znalazł się w europejskiej elicie. A kiedy już tam jesteś, to raczej nie możesz wracać do roli praktykanta. Za kulisami toczy się zaś gra o jego przyszłość. I wygląda na to, że będzie to trwało do ostatnich chwil zimowego okna transferowego. Jeśli prawdą jest, że są kluby gotowe zapłacić za Krzyśka 30 mln euro, i to kluby z Premier League, to Piątek może wyjść z tej sytuacji z twarzą – nie dość, że utrzyma wysoką wartość, to trafi do lepszej ligi. Ale w ostatnich dniach o kierunku angielskim zrobiło się ciszej, pojawiają się zaś opcje innych klubów włoskich. Te rzekome 30 mln to już jest spadek wartości, bo Milan zapłacił za niego 5 mln więcej, lecz wciąż suma robiąca wrażenie.
Dariusz Mioduski na łamach „PS” rzuca sześć pomysłów do przedyskutowania w kwestii funkcjonowania ekstraklasy i I ligi.
● Mniej pieniędzy za samo bycie w ekstraklasie, a dużo więcej na premie za granie Polakami i młodymi piłkarzami.
● Dofinansowanie infrastruktury szkoleniowej. Duże kluby zaczynają sobie z tym radzić, ale wszystkie z ekstraklasy i 1. ligi powinny mieć wymogi dotyczące szkolenia i posiadania akademii wsparte odpowiednimi środkami z Ekstraklasy SA i PZPN. Nie chodzi tylko o infrastrukturę, ale także o fundusze na podnoszenie umiejętności trenerów.
● Podział pieniędzy mocniej promujący górną trójkę–czwórkę klubów.
● Rozważenie zmniejszenia liczby spadkowiczów nawet do jednego (ewentualnie z przedostatnią drużyną grającą baraż z wicemistrzem 1. ligi), żeby w ten sposób obniżyć presję spadku. Skłoniłoby to kluby do podejmowania większego ryzyka grania młodzieżą, a nie wydawania pieniędzy na doświadczonych, ale przeciętnych piłkarzy z zagranicy.
● Stworzenie koncepcji połączenia praw telewizyjnych pierwszej ligi oraz ekstraklasy i sprzedawania ich wspólnie jako jednego, bardziej ciekawego do sformatowania, produktu. Środki uzyskane w ten sposób będą sporo większe i będzie można podzielić je w sposób korzystniejszy dla klubów z 1. ligi, ale również tych, które wnoszą najwięcej wartości medialnej i są najlepsze w szkoleniu młodzieży oraz graniu młodzieżowcami, niezależnie od tego, czy występują w ekstraklasie, czy w I lidze.
● Zniesienie bezsensownego przepisu o niemożliwości posiadania zespołu rezerw w niższej (poprzedzającej) klasie rozgrywkowej. Wiadomo, że nie wszystkie kluby będą wprost beneficjentami takiego rozwiązania, ale z punktu widzenia szkolenia i wprowadzania młodych zawodników, również do tych klubów, które walczą o mistrzostwo Polski i grają w pucharach, może to być bardzo ważne w przyszłości. W innych krajach, np. w Holandii i Portugalii, takie zasady obowiązują i nikt tam nie narzeka.
Legia chce króla strzelców ligi szwedzkiej. Ma zastąpić Niezgodę.
Do czasu sprzedaży Niezgody Legia nie zamierza sprowadzać nowego zawodnika do gry w ataku. Klub jednak oczywiście szuka potencjalnych następców najlepszego strzelca ekstraklasy (14 goli w tym sezonie). Jednym z nich jest król strzelców ligi szwedzkiej Mohamed Buya Turay. W bar- wach Djurgarden zdobył 15 bramek. Był tam wypożyczony z Sint Truidense, teraz już wrócił do Belgii.
Majecki w Monaco? To naprawdę prawdopodobne.
Bramkarz Legii uciekać nie musiał, jednak o jego wyjeździe z Belek wiedziało tylko kilka osób. Nawet jego współlokator nie miał pojęcia, że w nocy kolega z pokoju spakował się i ruszył w drogę, następnego dnia zawodnicy wypytywali, dokąd się udał, jednak w Legii zrobiono z tego tajemnicę. Z naszych informacji wynika, że udał się do Monako. Warunki zostały ustalone, po przejściu testów medycznych ma podpisać pięcioletni kontrakt. Lider ekstraklasy zarobi na nim około 6 milionów euro.
Monaco potrzebuje golkipera, ponieważ wkrótce może pożegnać się z bramkarzem numer dwa Danijelem Subašiciem (kończy mu się umowa), a podstawowy zawodnik na tej pozycji Benjamin Lecomte puścił w tym sezonie już 36 goli. – Nie zmienia to faktu, że jest w pierwszej czwórce, piątce najlepszych francuskich bramkarzy. Nic nie wskazuje na to, by latem miał odejść – mówi dziennikarz „L’Equipe” Antoine Maumon De Longevialle, który przyznaje, że Monaco szuka golkipera, ale nie ma przekonania, że na pozycję numer jeden.
Jakub Radomski rozmawiał w Belek z Iwajło Petewem, nowym trenerem Jagiellonii. Opowiada między innymi o tym, jak rozstał się w kontrowersyjnych okolicznościach z Omonią Nikozja.
W wywiadzie obwinił pan własnych piłkarzy o ustawianie meczów.
To nie był wywiad.
A co?
Zaufałem nieodpowiedniej osobie. Rozmawiałem z tym człowiekiem trzy, cztery razy. To była prywatna rozmowa, nic więcej. Nie udzielałem mu wywiadu, tak jak teraz udzielam panu, tymczasem niedługo później te słowa zostały opublikowane. Po niektórych zdarzeniach z przeszłości, między innymi po tym, mniej ufam ludziom. Był okres, gdy rzadko zgadzałem się na wywiady.
Działacze Omonii po tamtych słowach pozwali pana za straty wizerunkowe klubu. Domagali się pół miliona euro. Jak to się skończyło?
Nie miałem żadnych poważnych problemów z powodu tamtych słów. Rzeczywiście, na początku był wokół tego duży szum, ale po miesiącu cała sprawa się dla mnie skończyła.
Jak będzie grać w piłkę Jagiellonia pod pana kierunkiem?
Chcę, żebyśmy posiadając piłkę, zachowywali się jak reprezentacja Hiszpanii, mieli niemiecką dyscyplinę, a bronili jak Włosi.
Roman Prochazka ma być dużym wzmocnieniem drugiej linii Górnika Zabrze. Piłkarz jest w trakcie rozwiązywania umowy z Viktorią Pilzno, doszedł już z polskim klubem do porozumienia. W grę wchodził albo on, albo Denis Popović znany z Wisły Kraków.
Prochazka trochę przypomina stylem gry Szymona Żurkowskiego, który latem odszedł z Górnika do Fiorentiny. Od ponad pół roku zabrzanie szukali takiego zawodnika. W rundzie jesiennej w środku pomocy sprawdzani byli między innymi David Kopacz i Gambijczyk Alasana Manneh, ale spisywali się słabo. Nowy zawodnik ma poukładać grę w drugiej linii. Zimą interesował się nim również Raków Częstochowa. To kolejny Słowak, który powinien odgrywać pierwszoplanową rolę w walczącym o utrzymanie zespole. W styczniu pozyskano innego gracza zza naszej południowej granicy, 22-letniego Erika Jirkę. Skrzydłowy, który został wypożyczony z Crveny Zvezdy Belgrad, dobrze prezentuje się w meczach sparingowych, łatwo wygrał rwalizację o miejsce w podstawowym składzie. Od roku czołową postacią zespołu jest słowacki bramkarz Martin Chudy.
Jakub Kamiński wiosną może być podstawowym obrońcą Lecha. Kolejorz wciąż nie ma nowego prawego obrońcy, nie dogadał się z Zagłębiem w sprawie wcześniejszego przejścia do Poznania Alana Czerwińskiego, więc musi szukać u siebie.
Trener Dariusz Żuraw musi szukać możliwości do załatania dziury po Robercie Gumnym w gronie już posiadanych zawodników. Nie chce ponownie ustawiać tam Lubomira Šatki, bo widzi zdecydowanie więcej korzyści z jego gry na środku obrony, dlatego zaczął spoglądać w stronę skrzydłowych. Michała Skórasia z grona potencjalnych kandydatów wykreśliła na razie kontuzja, a następny w kolejce był niespełna 18-letni Jakub Kamiński i to właśnie on jest w tym momencie głównym kandydatem do zagrania 8 lutego z Rakowem na boku defensywy. Młody skrzydłowy oba
dotychczas rozegrane sparingi rozpoczął w wyjściowej jedenastce i przechodzi szybki kurs gry w defensywie, a prawdziwy chrzest bojowy zaliczył w sobotnim meczu z Szachtarem (0:1). Naprzeciw niego zagrało dwóch szybkich i świetnych technicznie Brazylijczyków – Ismaily oraz Taison, który jest w czołówce najlepszych strzelców i asystentów w lidze ukraińskiej.
Śląsk Wrocław o krok od wypożyczenia napastnika Livorno – Filipa Raičevicia.
Według naszej wiedzy Raičević mógł trafić na Oporowską już latem, gdy wygasała mu poprzednia umowa z Livorno. Wtedy jednak, obok oferty ze Śląska, Czarnogórzec miał na stole nowy trzyletni kontrakt z klubem z Toskanii. Za pieniądze, których przy Oporowskiej nie byliby w stanie mu zaoferować. Wrocławianie, którzy wtedy pożegnali dwóch napastników: Marcina Robaka i Arkadiusza Piecha, ostatecznie doszli do porozumienia z Erikiem Exposito z Las Palmas. Po kilku miesiącach Śląsk nie może być w pełni zadowolony z gry Hiszpana, którego (niezależnie od grudniowo-styczniowych kłopotów zdrowotnych) jakby rozleniwiał brak konkurencji o miejsce w składzie (Piotr Samiec-Talar zaczął mu podbierać minuty dopiero w końcówce jesieni). Livorno z Raičevicia też nie może być ukontentowane. Napastnik z Czarnogóry ma za sobą nieudaną rundę, podobnie jak i klub, który zamyka tabelę Serie B. Raičević rozegrał siedemnaście spotkań, ale osiem z nich zaczął jako rezerwowy. Strzelił tylko jednego gola. Jednak trener Vitezslav Lavička nie jest tym piłkarzem zaskoczony, bo zdążył już dawno przeanalizować jego silne i słabe strony oraz zaakceptować kandydaturę.
W „Prześwietleniu” Łukasza Olkowicza wywiad z Arturem Skowronkiem. Między innymi o tym, jak zachować równowagę, gdy do klubu przychodzą kolejni obcokrajowcy i o planach transferowych na to okienko.
Zimą rozrosła się kolonia zagranicznych zawodników w Wiśle. Jak to poukładać?
Robimy wszystko, żeby ich rozdzielać, wyprowadzać ze strefy komfortu. Chcemy uniknąć sytuacji, że przychodzi Nikola Kuveljić i kontaktuje się tylko z Vullnetem Bashą.
A w pokojach?
Tutaj szukam komfortu dla nich. Mają czuć się swobodnie, zregenerować, żeby mieli z kim pogadać, dogadać się.
(…)
Staracie się o jeszcze jednego napastnika.
Nie mamy klasycznych, czekamy na typową dziewiątkę. Wierzę też, że zbudujemy Tuptę, to ciekawy chłopak. Tylko trzeba mu dać – znów pojawia się to słowo – wsparcie. Żeby czuł się bezpiecznie, że nie wróci uraz. To teraz najważniejsze. W ataku może też zagrać Jean Carlos, jest młody Buksa.
A kiedy może dołączyć kolejny napastnik?
Już powinien być.
Wśród kandydatów jest Paweł Tomczyk?
Taki temat też jest, jak również piłkarza zagranicznego.
Dlaczego Sławomir Peszko nie zagra wiosną w Wiśle?
Rozmawialiśmy z nim. Chciałem go, bo daje liczby – bramki i asysty, a w Krakowie czuł się dobrze. Koledzy w szatni znają Sławka, jego specyfikę. Ale sprawa rozmyła się w jego negocjacjach z prezesem.
SPORT
Na pierwszych stronach „Sportu” o sparingach śląskich ekip. Raków przegrał 1:2 z Cukaricki, ale rozegrał jedną naprawdę dobrą połowę.
– Pierwsza połowa daje powody do optymizmu. Bardzo dobrą pracę wykonywał środek pola, graliśmy z pierwszej piłki, dobrze się przy niej utrzymywaliśmy. Myślę, że trener ma powody do zadowolenia. Druga połowa była trochę trudniejsza. Szkoda, że nie udało nam się zremisować lub wygrać, bo mieliśmy ku temu sytuacje – mówił po spotkaniu na ła- mach strony klubowej Jach. Mimo dobrej postawy częstochowian, rywale z Serbii doprowadzili do wyrównania za sprawą Viktora Lukicia. Czwarta drużyna serbskiej ekstraklasy mogła jeszcze przed przerwą objąć prowadzenie, jednak dobrą interwencją popisał się Michał Gliwa.
Górnik Zabrze obóz na Cyprze zamknął dwoma zwycięstwami.4:1 z AFK Csikeszeredą i 2:0 z Teplicami.
W swoim pierwszym sobotnim meczu sparingowym rozegranym na Cyprze piłkarze Górnika Zabrze wygrali 4:1 z 15. drużyną II ligi rumuńskiej, AFK Csikszereda Miercurea Ciuc. Trener Marcin Brosz w tym spotkaniu dał szansę gry od pierwszej minuty młodym zawodnikom, między innymi Kamilowi Lukoszkowi i Wojciechowi Kobylarczykowi. W wyjściowej jedenastce znalazł się również Argentyńczyk Juan Bauza i to on zdobył pierwszą bramkę dla 14-krotnego mistrza Polski. Asystę przy trafieniu Bauzy zaliczył niespełna 19-letni Bartłomiej Eizenchart.
Z Piastem Gliwice ostro pograła Zoria Ługańsk. Skończyło się 0:0.
Ukraińcy grali twardo, nie odstawiali nogi. Piast fauli i starć. Czasem jednak robiło się zbyt ostro, jak choćby w drugiej połowie, gdy łokciem w głowę został uderzony Tomasz Mokwa. Piłkarze z Gliwic ruszyli w kierunku winowajcy i doszło nawet do krótkiej przepychanki. – Nie wiem, czy w naszej lidze gra się tak ostro. Gdyby był VAR, natomiast nie ma co ukrywać, że Zoria to zespół, który ma swoją jakość i potrafi grać w piłkę. Rywale grali twardo, a czasami wręcz brutalnie. To nam nie odpowiadało, ponieważ w momencie, gdy wychodziliśmy spod pressingu, nasze akcje były przerywane faulem, przytrzymaniem czy chwytaniem – stwierdził Waldemar Fornalik.
Majecki zostanie klubowym kolegą Glika? Bramkarz, który ma pobić rekord transferowy z ekstraklasy, jest na celowniku AS Monaco. „Sport” podaje dalej newsa „PS”
Wciąż czekamy na potwierdzenie transferu Jarosława Niezgody do Portland Timbers – kwestie formalne przeciągają się, ale można oczekiwać potwierdzenia zakupu w tym tygodniu – a tymczasem Legia może sprzedać kolejnego czołowego Polaka. „Super Express” poinformował, że chodzi o 20-letniego Radosława Majeckiego, który może pobić transferowy rekord ekstraklasy, należący do Lecha Poznań i Jana Bednarka (6 mln euro). Młody bramkarz mial już opuścić stołeczną drużynę, znajdującą się na zgrupowaniu w Turcji. „PS” poinformował, że Majecki ma trafić do AS Monaco i stać się zatem klubowym kolegą Kamila Glika, choć krąży też wieść, że golkiper mimo sprzedaży natychmiast zostanie wypożyczony na Łazienkowską i dogra sezon w stolicy.
Robert Lewandowski, czyli najgorszy koszmar Gelsenkirchen.
Lewandowskie jest katem S04, ponieważ tylko Wolfsburgowi strzelał w swojej karierze więcej goli – 21, przy 20 trafieniach z „Koenigsblauen”. Dzięki sobotniemu trafieniu Polak wyrównał ponad 50-letni rekord legendarnego Klausa Fischera, drugiego najlepszego strzelca w historii Bundesligi, który w starciu z jednym przeciwnikiem zdobywał co najmniej jedną bramkę w każdym z 9 meczów z rzędu. Fischer – nota bene w barwach TSV Monachium oraz Schalke – był katem Stuttgartu, Lewandowski z kolei regularnie trafia przeciwko graczom z Gel- senkirchen. Warto też przypomnieć, że Polak to trzeci najskuteczniejszy piłkarz w historii rozgrywek, a do Fischera traci 45 goli.
fot. FotoPyK