Reklama

Jubileusz blisko, dziewiąty klub Tomasza Kupisza we Włoszech

redakcja

Autor:redakcja

25 stycznia 2020, 14:15 • 4 min czytania 0 komentarzy

Za kilka miesięcy Tomaszowi Kupiszowi stuknie siedem lat we Włoszech. Niewykluczone, że latem będzie świętował swoisty jubileusz i zaczepi się w kolejnym nowym miejscu, zaliczając tym samym dziesiąty klub na Półwyspie Apenińskim. Na razie właśnie zaczyna pisać dziewiąty rozdział i choć ostatnio mu nie szło, teraz zanotował awans sportowy. 

Jubileusz blisko, dziewiąty klub Tomasza Kupisza we Włoszech

W lipcu ubiegłego roku Polak podjął zaskakującą decyzję. Po czterech i pół roku w Serie B zdecydował się na zjazd aż do trzeciej ligi. Oczywiście nie chodziło o to, że nie miał już innych ofert, to bardziej miał być ruch na zasadzie “chwilowo krok w tył, by potem zrobić dwa do przodu”. AS Bari ma swoją markę i ma swoje ambicje, sięgające w nieodległej przyszłości nawet Serie A. A że ambicje Kupisza były podobne – marzeń o włoskiej ekstraklasie nie porzucał – zdecydował się na ten krok.

Niestety, nasz rodak od pewnego czasu ma złą passę i ta jesienią trwała. W planach trenera Giovanniego Cornacchiniego zajmował ważne miejsce i na początku rozgrywek zgodnie z planem wychodził na boisko w podstawowej jedenastce. Drużyna jako całość jednak zawodziła. W pięciu kolejkach wywalczyła zaledwie siedem punktów i jak to często w Italii bywa, działacze szybko zareagowali nerwowo. Cornacchini wyleciał, a za niego przyszedł Vincenzo Vivarini. Kupisz w duchu na pewno przeklął, bo to właśnie u tego szkoleniowca w pierwszej części sezonu 2018/19 nie przebił się w Ascoli, od czego zaczęła się jego kiepska seria. Wtedy Vivarini po dwóch nieudanych meczach zmienił ustawienie na 4-3-1-2, w którym dla zawodnika o charakterystyce Polaka (prawoskrzydłowy lub prawy wahadłowy) zwyczajnie nie było miejsca. Teraz początkowo stosował wariant z 3-5-2, co jeszcze tragedią nie było. Kupisz w tym czasie zagrał w sześciu ligowych spotkaniach na osiem, dwa razy zaczął nawet od pierwszego gwizdka sędziego. Od kolejki nr 14 Vivarini przeszedł właśnie na 4-3-1-2 i dla byłego pomocnika Jagiellonii oznaczało to pójście w odstawkę. Spędził na ławce osiem meczów z rzędu, mimo że przepisy w Serie C pozwalają na dokonanie do pięciu zmian! Dopiero w ostatniej kolejce (22 stycznia) wszedł na symboliczną minutę. A że wyniki nowego trenera broniły w pełni – ani jednej porażki w siedemnastu meczach (11 zwycięstw, 6 remisów) – trzeba było się zawijać.

Urodzony w Radomiu piłkarz na resztę sezonu został wypożyczony do Trapani Calcio, które walczy o utrzymanie w Serie B. Aktualnie drużyna ta zajmuje przedostatnią lokatę. Do miejsca zupełnie bezpiecznego traci sześć punktów, do strefy barażowej cztery. Sytuacja zatem nie jest beznadziejna. Trapani odbija się czkawką fatalny początek sezonu. W dwunastu kolejkach wygrało zaledwie raz. Potem nastąpiła chwilowa poprawa, ale po porażkach 0:5 z Benevento i 1:3 z AC Pisa trener Francesco Baldini wreszcie stracił posadę. On akurat na brak zaufania nie mógł narzekać.

Osoba jego następcy była zapewne jednym z głównych argumentów dla Kupisza. Został nim Fabrizio Castori, z którym również miał już styczność, ale tym razem budzącą pozytywne skojarzenia. Panowie współpracowali ze sobą w Cesenie i dla Polaka był to jeden z milej wspominanych okresów na włoskiej ziemi. Lepszy sezon rozegrał tylko w barwach Brescii (2015/16) i to właśnie wtedy znalazł się pod lupą Adama Nawałki. 30-letni obecnie zawodnik jeszcze nie tak dawno przyznawał, że o reprezentacji także jeszcze myśli. Musiałby jednak nawiązać do szczytu swojej formy, aby taki temat miał prawo się w ogóle pojawić.

Reklama

Kupisz po Brescii zaliczył słabszy rok w Novarze, ale potem właśnie wydawało się, że wychodzi na prostą. Wreszcie na dobre uwolnił się od Chievo, Cesena zapłaciła za niego 700 tys. euro i dała trzyletni kontrakt. Niestety po roku klub ten zbankrutował i trzeba było szukać czegoś nowego. O niepowodzeniu w Ascoli już pisaliśmy. Jego efektem było wypożyczenie do Livorno z opcją pierwokupu, ale tam historia się powtórzyła: początkowo miejsce w składzie, później odstawka. Pozostanie na dłużej siłą rzeczy nie miałoby sensu.

Etap w Barii okazał się trzecim kolejnym niewypałem, dlatego przed Kupiszem bardzo ważne miesiące. Gdyby wydatnie pomógł Trapani w utrzymaniu, może jeszcze nadejdą dla niego lepsze czasy. W nowym zespole parę ciekawszych postaci spotka. Jonathan Biabiany w ubiegłym sezonie rozegrał 18 meczów w Serie A dla Parmy, a wcześniej miał być hitem transferowym Sparty Praga po przyjściu z Interu. Stoper Stefan Strandberg to 10-krotny reprezentant Norwegii z przeszłością m.in. w FK Krasnodar i Hannoverze. Nie mówimy o towarzystwie skazanym na porażkę.

Fot. Cesena Calcio

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...