Jeśli Arka tonie, a tak należy na to spoglądać, gdy miasto wstrzymuje finansowanie, a prezes z planem odchodzi, to właściciele gdyńskiego klubu wzięli wiadra i starają się pozbyć wody z pokładu. Pisaliśmy wczoraj, że kontrakt przedłużył Steinbors (KLIK), że w drużynie jest nowy piłkarz (KLIK), do tego klub ma nowego prezesa. A dzisiaj kontrakt przedłużył Michał Nalepa. Pytanie tylko, czy te dynamiczne ruchy wiadrami wystarczą, by Arka nabrała wiatru w żagle?
Zanim o tym, najpierw o samym Michale, bo to z pewnością kluczowa postać dla gdynian, jeśli chodzi o boisko (a może i coś więcej, skoro Nalepa od dziecka jest arkowcem). Według naszych not, to drugi – po Schirtladze – najlepszy piłkarz z pola w zespole, wykręcił bardzo przyzwoitą średnią 5,30. Strzelił cztery bramki, w tym dwie naprawdę ważne, bo jedna dała kontakt z Lechią w derbach, druga dała remis z Pogonią.
Nalepa zagrał we wszystkich meczach Arki, tylko w pierwszej kolejce z Jagiellonią wszedł z ławki, a tak zawsze był graczem wyjściowego składu, którego ściąga się rzadko, a jeśli już, to w końcówkach. Niewątpliwie się rozwinął, kiedyś trener Zieliński przyznawał, że przypięto pomocnikowi łatkę przecinaka, który przejmie i odda do najbliższego, a Michał umiejętności ma większe. Okej, może nie na Premier League (musieliśmy), ale umie napędzić akcję, zagrać inteligentnie i skutecznie.
Płuca i serce drużyny.
I to przedłużenie kontraktu jest też ważne, bo nie było wcale oczywiste. Można myśleć, że skoro Michał jest związany z Arką, to przymknie oko na to i tamto, ale chłopak też ma swoje ambicje. Skoro nie gra gorzej od Vejinovicia, nie chce zarabiać od niego kilka razy mniej. Myślał również o zagranicy. Rozmawialiśmy z nim jakiś czas temu:
Całe życie jesteś związany z Arką Gdynia. I jako kibic, i jako piłkarz. Wydaje się, że więcej sukcesów niż Puchar Polski i Superpuchar Polski już z tym klubem nie zdobędziesz. Wyobrażasz sobie siebie w innych barwach?
Zawsze myśli się o jakimś wyjeździe zagranicznym. Każdy chce spróbować czegoś nowego, czegoś może lepszego. Zaliczam przyzwoitą rundę, na pewno lepszą niż większość poprzednich i jeśli pojawiałby się jakaś opcja, to chętnie bym spróbował. Nie zamykam się tylko na Gdynię, trochę inaczej patrzę na świat niż kilka lat temu i życzę sobie pozytywnego bólu głowy spowodowanego możliwością szerokiego wyboru.
Wyobrażasz sobie grę w innym polskim klubie niż Arka?
Oczywiście, nie zamykam się na żadne opcje. Jestem związany z Arką, uwielbiam ten klub, ale przecież nie będę mówił, że ograniczam się tylko do jednego klubu. Gramy w piłkę, oczywiście, ale nie będę ukrywał, że pieniądze też odgrywają swoją rolę i również aspekt finansowy będę brał pod uwagę przy wybieraniu kolejnych kroków mojej karierze.
Jeśli spytalibyśmy ciebie o to samo jeszcze kilka lat temu, to pewnie powiedziałbyś, że liczy się dla ciebie tylko Arka.
Tak, nie mam żadnych wątpliwości, ale wszystko się zmienia i dziś jestem otwarty na wszystkie propozycje.
Cóż, ostatecznie jednak został i zbierając to wszystko do kupy widać, że Arka przynajmniej stara się zrobić porządek w pionie sportowym. Przedłuża kontrakty kluczowych piłkarzy, pozbywa się balastu, ściąga – przynajmniej na papierze – ciekawe posiłki.
Natomiast chyba nikt nie ma wątpliwości, że to dopiero pierwszy, mały kroczek w kierunku normalności. Nie można zapomnieć, że…
– dyrektor wykonawczy klubu otwarcie przyznaje, że Arka nie jest gotowa strukturalnie na transfery,
– miasto wstrzymało finansowanie,
– właściciele nie pojawia się na walnym zgromadzeniu,
– prezes Stańczuk przedstawił wieloletni plan, ale nie spotkał się on z akceptacją, bo właścicielom nie podobało się sędziowanie jesienią.
Takich podpunktów moglibyśmy znaleźć jeszcze trochę, jednak wiadomo, o co chodzi: klub wciąż jest w trudnej sytuacji. Doceniamy ostatnie ruchy, ale czekamy na więcej. Zdecydowanie więcej.
Fot. 400mm.pl