Dzisiaj w “Stanie Futbolu” gościem specjalnym Krzysztofa Stanowskiego był prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniew Boniek. Tematów do omówienia pojawiło się naprawdę wiele, nie brakowało kontrowersji i ostrzejszych, wręcz gwałtownych wymian poglądów. Jeżeli ktoś nie miał dość czasu, żeby obejrzeć cały program, albo po prostu woli czytać wywiady niż ich słuchać – przygotowaliśmy wersję tekstową.
Całości oczywiście nie spisywaliśmy. Poniżej znajdziecie po prostu najważniejsze wypowiedzi prezesa Bońka.
Boniek o Lechii Gdańsk. Einstein powiedział bardzo mądrą rzecz – jeżeli ciągle będziesz popełniał te same błędy, nie możesz oczekiwać innych rezultatów. Liga w tym formacie jest z roku na rok gorsza. W ostatnich czterech latach mamy do czynienia z makabrycznym regresem polskiej Ekstraklasy. Nie wchodzimy nigdzie. Ja, jako prezes federacji, chciałbym mieć satysfakcję, by pochwalić się wynikami jakiejś polskiej drużyny w Europie. Widzę, co się dzieje w klubach i jestem tym zszokowany. Ile procent z budżetu klubu idzie na wypłaty dla piłkarzy? Tam nie ma żadnej polityki, nie ma żadnego rygoru. Każdy robi co mu się podoba.
Co do Lechii – na razie mówimy o faktach medialnych. Do Polskiego Związku Piłki Nożnej nie wpłynął wniosek żadnego piłkarza o rozwiązanie kontraktu z klubem. To są tylko fakty medialne. Procedura jest bardzo prosta. Nie ma w Polsce drugiej klasy społecznej, która ma do tego stopnia zabezpieczone kontrakty jak piłkarz. Czasami jest taka strategia klubu, żeby płacić piłkarzom z opóźnieniem. Ale jeżeli zawodnik nie dostanie pensji przez dwa miesiące, to ma prawo odejść z klubu i nikt mu nie zagrozi, a klub i tak przy następnym procesie licencyjnym musi udowodnić, że tę zaległość uregulował. Tak wygląda sytuacja. 31 maja muszą do nas trafić wszystkie dokumenty licencyjne na następny rok wraz z zapewnieniem, że wszystkie zaległe pensje do 31 grudnia 2019 roku zostały piłkarzom zapłacone. Czy to szkodzi wizerunkowi polskiej piłki? Nie. To szkodzi wizerunkowi Lechii Gdańsk. To tylko znaczy, że Lechia jest śmieszna i amatorska, jeżeli chodzi o działaczy. To nie jest problem polskiej piłki.
O odejściach polskich piłkarzy do klubów zagranicznych. Klub – jako podmiot gospodarczy, który chce się rozwijać – musi być trochę mądrzejszy. Musi umieć z piłkarzem rozmawiać. Dam prosty przykład Patryka Klimali. Bardzo dobry kierunek. Ten chłopak ma naprawdę wielkie umiejętności. Gdyby nie było przepisu o młodzieżowcu, ten Klimala jesienią pewnie w ogóle by w Jagiellonii nie grał, ale zostawmy to. Mamy dobry przykład. Klimala wchodzi, gra świetnie. Robią sobie w kontrakcie klauzulę odejścia – 4 miliony euro. Gdybym ja był prezesem klubu, zawarłbym w kontrakcie klauzulę: okej, cztery miliony euro, ale od czerwca 2020 roku. Bo jako prezes klubu chcę, żeby ten chłopak dla mnie cały rok grał. Bo mam ambicję, chcę zdobyć tytuł mistrza Polski, chcę awansować do europejskich pucharów. A tu nagle w połowie sezonu drużyna się rozpada. Kluby niby są właścicielami piłkarzy, a tak naprawdę to zawodnicy robią w Polsce z klubami co im się podoba.
Piłkarze będą dalej z Ekstraklasy uciekać. Dla mnie polska piłka kluba to jest dzisiaj garaż, z którego wyjeżdżają kolejne samochody. Nie Mercedesy, ale dobre, solidne auta. A my w ich miejsce sprowadzamy Trabanty. Czy polska piłka klubowa może być w takiej sytuacji lepsza?
O końcówce swojej prezesury. Mamy co robić. Mamy Euro, młodzieżowe reprezentacje Polski, mamy kilka projektów do zrealizowania. Ja nie mam żadnego prywatnego interesu, żeby się w Ekstraklasie dzisiaj grzebać. Nie mam akcji w żadnym klubie. Ale jednak chciałbym, żeby ta liga się odbudowała. Zrobić reset. Mamy już osiem lat doświadczenia z systemem ESA37. I co? Proste pytanie – kiedy nasze drużyny powinny być w najlepszej formie? W lipcu. Bo wtedy grają najważniejsze mecze dla przyszłości swojej i przyszłości polskiej piłki. Czy tak jest? Może czas się zastanowić, czy ta majowa kumulacja ligowych emocji, o której tak się pięknie mówi, nie powoduje tego, że nie ma już czasu na zresetowanie się przed eliminacjami do europejskich pucharów.
Zacznijmy od normalności. Kibice chcą kumulacji na koniec sezonu? Okej. Ale czy to jest system normalny? Podam prosty przykład. Piast Gliwice po zeszłym sezonie zasadniczym miał siedem punktów straty do Legii Warszawa, ostatecznie zdobył mistrzostwo Polski. A Wisła Kraków po trzydziestu kolejkach miała tylko sześć punktów straty do Cracovii, która awansowała do europejskich pucharów. Dlaczego Wisła nie miała prawa na zniwelowanie tej straty, a Piast miał? To jest wszystko postawione na głowie. Kumulacja majowa przeszkadza polskim klubom latem. Zawodnicy nie są w lipcu przygotowani do rywalizacji.
O infrastrukturze. Nie ma kraju w Europie, który ma lepszą infrastrukturę od polskiej. To nie jest zasługa PZPN-u, nie chwalę się tym. To wszystko dzieje się za publiczne pieniądze. A że Raków nie ma swojego stadionu? Gwarantuję, że jeśli w lipcu nowy obiekt Rakowa nie będzie co najmniej na wykończenia, to ten klub nie będzie w przyszłym sezonie grał w Ekstraklasie, choć jeżeli chodzi o wartość sportową, jest jednym z najlepszych w Polsce.
O zarządzaniu klubem. Droga do sukcesu jest prosta – ściągać jak najmniej piłkarzy zagranicznych, ale za to jak najlepszych. Jak kupować, to piłkarzy za milion, za półtora, za dwa miliony. I szkolić. Nie zapominajmy, że w Polsce jest niesamowite parcie oddolne. W każdym miasteczku istnieje jakaś akademia, jakaś szkółka. Mamy z tego wielkie korzyści w piłce reprezentacyjnej, ale rok w rok osłabiamy się jako piłka klubowa. Co zrobić, żeby ten trend zmienić? To jest pytanie, nad tym się zastanówmy. Mówmy o normalności. Ja też byłem za tym, żeby tę ligę uatrakcyjnić. Klepnąłem reformę ESA37. Dochodzę do wniosku, że to był błąd. Przyznaję się do tego. I coś trzeba zmienić. A z prostej przyczyny nie możemy mówić o lidze dwunastozespołowej – polskie kluby mają potrzebę pieniędzy, nie możemy zmniejszać liczby meczów w Ekstraklasie. Jedyna formuła jaka ma sens to liga osiemnastozespołowa.
Trzeba też przemyśleć cykl rozgrywania meczów, bo nikt nie ma ochoty siedzieć przed telewizorem od piątku do poniedziałku. Eurosport miał pakiet poniedziałkowych meczów i zrezygnował. Tego nikt nie ogląda, kiedy wyrzuca się tam najsłabsze zespoły w lidze. 21 stycznia zarząd PZPN będzie na ten temat debatował.
O przepisie o młodzieżowcu. Komu to przeszkadza, że w tej – jak sami przyznajcie – tragicznej polskiej lidze jest obowiązek gry jednym młodzieżowcem? Czy jakikolwiek młodzieżowiec mógłby pojawić się w składzie ekstraklasowej drużyny nie grając wcześniej nigdzie przez pół roku? Obcokrajowcy tak robią. To tylko jedno miejsce w drużynie. Dla żadnego zespołu obecność młodzieżowca nie jest obciążeniem.
O wyjazdach do MLS. Nie znam przypadku, żeby dobry, młody piłkarz z Włoch wyjechał do MLS i tam się promował. Mnie, jako zdolnego piłkarza, taki kierunek by kompletnie nie interesował. Martwi mnie, że w klubach nie ma strategii. Że nikt tym piłkarzom nie powie: “Panowie, musicie zostać, bo za rok chcemy powalczyć o tytuł mistrza Polski”. Wszystko jest na sprzedaż. (…) Dzisiaj, żeby wyjechać z Ekstraklasy musisz być jej gwiazdą. Inaczej na zachodzie nie grasz.
O pieniądzach. Są podstawowym problemem polskiej piłki. Zobaczmy, na klub z Kazachstanu, do którego poszedł Góralski. Strzał, że Jacek dostał tam 800-900 tysięcy euro netto. Gdyby tak majętny właściciel pojawił się w polskim klubie, to wywalczyłby awans do fazy grupowej europejskich pucharów od razu. To nie jest tak, że my jesteśmy zapóźnieni i przed nami pięćdziesiąt lat odbudowywania pozycji. Możemy grać za rok w europejskich pucharach, kiedy pojawią się tutaj bogaci inwestorzy w Bliskiego albo Dalekiego Wschodu i przebudują całą drużynę. Jest smutne, że w Kazachstanie jest paru bogatych biznesmenów, którzy dla zabawy wchodzą w piłkę. Dlaczego nie ma takich ludzi w Polsce? Trudno mi powiedzieć. Pewnie bogaci ludzie nie chcą być w kontaktach z przedstawicielami jakichś zorganizowanych, kibicowskich grup.
O Jerzym Brzęczku. Mamy bardzo dobrego selekcjonera, przed Euro jestem absolutnie spokojny. Może i lepiej się stało, że losowanie nie było dla nas najszczęśliwsze. My robimy swoje, gramy swoje, wierzymy w klasę naszych piłkarzy. Naszym obowiązkiem jest co dwa lata meldować się na wielkiej imprezie i ten obowiązek spełniliśmy. (…) Brzęczek zrobił wywiad i powiedział w nim kilka niewygodnych faktów. Nie ma sensu teraz robić analiz jego wypowiedzi. Ja mam do niego zaufanie. Nasza drużyna gra to, co może grać. My byśmy chcieli mieć styl, ale trudno o to, gdy gra się w piłkę raz na trzy miesiące. Dziwię się, że dziennikarze cały czas nadają na Brzęczka. Przyszedł w trudnym momencie. Kadra była rozbita, wiem co się działo na i po mistrzostwach świata.
Brzęczek nie przegrał prawie żadnego meczu. Spokojnie. Powiedziałem kilka lat temu, że pojedziemy na mistrzostwa Europy? Pojechaliśmy. Powiedziałem, że pojedziemy na mistrzostwa świata? Pojechaliśmy. W 2020 roku wyjdziemy z grupy. Spokojnie.
O Kubie Błaszczykowskim. Wyobrażacie sobie, żeby trener Brzęczek zabrał na Euro zawodnika, który nie gra, nie jest zdrowy i nic nie robi? Nie toczmy jakichś barowych dyskusji. My w Polsce najbardziej lubimy się kłócić. Na wszystko trzeba patrzeć z dystansem. Z jednej strony jak dziennikarze robią wywiad z Kubą Błaszczykowskim, to wydaje się, że rozmawiają z papieżem. A potem wielkie zaskoczenie, że Brzęczek tego papieża zabiera na zgrupowanie. Ustalcie jedną wersję.
O Nawałce. Powiedziałem mu kiedyś jako kumpel: “Nie rozmawiaj z mediami”. Selekcjoner zawsze będzie rozliczany za każde słowo, bo w mediach nic nie ginie. Najważniejsze to mieć wyniki. Jak selekcjoner reprezentacji Polski ma wyniki, jest szanowany.
O następcy na stanowisku prezesa. Mnie to nie interesuje. Ja dłużej nie będę prezesem PZPN. Na sto procent. I na pewno nie będę też żadnym wiceprezesem, ani człowiekiem, który wszystkim zarządza z drugiego szeregu. W marcu kończy mi się też mandat członkowski w Komitecie Wykonawczym UEFA. Cała Polska na pewno będzie zadowolona, że nie ma już swojego przedstawiciela we władzach europejskiej federacji. (…) Zastanówmy się, ilu prezesów wyszło ze związku bez połamanych nóg. Listkiewicz był przetrącony. Grzegorz Lato? Przetrącony. Dziurowicz? Przetrącony. To się tylko tak wydaje, że szefowanie związkowi jest łatwe. Niech prezesem PZPN zostanie człowiek, który ma jakąś ideę, jakąś strategię.
Marek Koźmiński i Cezary Kulesza chcą kandydować? Nie mam żadnych wieści na ten temat. Nic nie słyszałem! (…) Moim zdaniem prezesem nie powinien być nikt, kto rządzi klubem z Ekstraklasy. Liga ma swoją spółkę i niech się tam bawi. Czy wam się wydaje normalne, żeby Ekstraklasa miała swoją spółkę i swojego szefa PZPN? Aczkolwiek nie mówię, że Czarek Kulesza byłby złym kandydatem.
O swojej przyszłości. Mógłbym rozważyć zostanie w PZPN-ie i zajmowanie się sprawami zagranicznymi. Ale pod pewnymi warunkami. Przede wszystkich najwięcej zależy od tego, kto byłby następnym prezesem związku. Poza tym – nie mógłbym mieć żadnego wpływu na codzienne funkcjonowanie związku. Dzisiaj ja firmuję PZPN swoim nazwiskiem, nie było dnia, żebym tego żałował. Na pewno nie chcę się ukrywać za niczyimi plecami.
O nagrodzie sportowca roku. Powiem tak – ja zawsze respektuję demokrację. Plebiscyt na najpopularniejszego sportowca opiera się na woli kibiców. Bartosz Zmarzlik został mistrzem świata, środowisko żużlowe go poparło, a środowisko piłkarskie miało ten plebiscyt gdzieś. Robert do nikogo nie miał żadnych pretensji. Gdybym ja wypełniał kupon, pierwszy byłby Zmarzlik.
***
Cały odcinek “Stanu Futbolu”, zapraszamy!
fot. FotoPyk