Co może się kojarzyć z Mateuszem Cholewiakiem? Wszechstronność, bo obsadzi atak, pomoc, obronę i roweru popilnuje, późny debiut w Ekstraklasie (miał 27 lat), piękna bramka z tego sezonu przeciwko Cracovii. Ale gdybyśmy mieli myśleć i myśleć, to nie dorzucilibyśmy do tego grona Legii Warszawa, jakoś to się nie dodawało. A jednak! Cholewiak jest na testach medycznych w Warszawie i wypada się zastanowić, ile w tym transferze byłoby sensu, a ile kombinacji.
Przede wszystkim nie ma co ukrywać, Cholewiak nie trafia na Łazienkowską jako gwiazda, która zbawi drużynę i pociągnie ją do mistrzostwa Polski. Nie, to będzie rezerwowy, a mieć w rezerwie tak uniwersalnego gościa, to na pewno jest plus dla zespołu. Jeśli pojawi się problem na skrzydle, a Legia nie stoi tam jakoś bardzo mocno, Cholewiak będzie umiał łatać tę dziurę. Jeśli chwili wytchnienia będzie potrzebował Karbownik na lewej obronie, były już piłkarz Śląska chętnie i tam się zjawi. Ba, w krytycznej sytuacji Vuković dostanie opcję na środek ataku, bo na tej pozycji też swoje piłkarskie chwile zawodnik spędzał.
Jak jednak podaje choćby Adam Dawidziuk z Legia.net, podstawową pozycją Cholewiaka w Legii ma być lewa obrona. Co nam to mówi? Zapewne to, że nie będzie kombinowania z Karbownikiem i przesuwania go na środek, to on ma być podstawowym lewym defensorem. Jak wiemy, Obradović to wrak, nie piłkarz i nie ma co go już liczyć (tym bardziej że nie jedzie na obóz). Z kolei transfer Cholewiaka może oznaczać duże kłopoty dla Rochy i spychanie Portugalczyka na margines. Na który zresztą zasługuje, bo większej jakości ten gość nie wnosi i nie ma co się oszukiwać, że to się w najbliższym czasie zmieni. Zresztą Portugalczykowi zostało jeszcze tylko pół roku kontraktu i przedłużanie go byłoby absurdalne.
Natomiast żeby nie było za różowo, widzimy też w tym ruchu trochę ryzyka. Jeśli jest już mowa o tym, że Cholewiak podstawowo idzie na lewą obronę, to trzeba uczciwie przyznać, że on w Ekstraklasie lepiej prezentował się na skrzydle. Gdy Śląsk walczył w tamtym sezonie o utrzymanie, to jego powrót do gry był wręcz kluczowy, skoro w rundzie finałowej strzelił trzy gole i dołożył asystę. Natomiast gdy Cholewiak zaczynał sezon na boku obrony… Bywało różnie i to delikatnie mówiąc. Patrzymy na noty za tamten czas i Cholewiak wykręcił marną średnią – równą trójkę.
Potem, między 21. a 24. kolejką sezonu 18/19, Cholewiak znów dłuższą chwilę spędził na lewej stronie obrony. Średnia? Równa czwórka, czyli lepiej, ale znów bez szału.
Za granie na skrzydle Cholewiak robił u nas lepsze liczby i też nie mamy wątpliwości, że na tej pozycji jest mu wygodniej. Korzystając z niezłej dynamiki, może próbować kręcić rywalami, natomiast w tyłach ma jednak problem z ustawieniem i kryciem.
Reasumując: jeśli chodzi o pozycję rezerwowego lewego obrońcy, Legia nie robi szczególnego kroku do przodu. Jeśli natomiast chodzi o głębię składu, ten krok został wykonany, właśnie ze względu na wszechstronność Cholewiaka. Z kolei plaskacza w twarz wyłapuje Hołownia, wypożyczony do Śląska przecież lewy obrońca, ledwie 21-letni. Najwyraźniej nie ma przyszłości na Łazienkowskiej.
Myślimy o tym transferze i cóż, trochę przypomina się Cywka w Lechu. Kibice Legii z pewnością nie wyjdą z radości na ulicę, pewnie docenią budowanie głębi składu, ale będą chcieli więcej od tego okna. Natomiast Cholewiakowi pozostaje życzyć, by finał tej historii był lepszy niż u Cywki.
Fot. FotoPyk