Reklama

Mam decydować o sile ofensywnej Revs. Nie mogłem trafić lepiej

redakcja

Autor:redakcja

21 grudnia 2019, 08:10 • 10 min czytania 0 komentarzy

– Trafiam do renomowanej, bardzo szybko rozwijającej się ligi, która poziomem, otoczką i możliwością promocji znacznie przewyższa ekstraklasę. Występuje w niej wielu świetnie wyszkolonych zawodników z Europy czy przede wszystkim z Ameryki Płd. Ja do drużyny dołączam jako ,,designated player”, który razem z Gustavo Bou i kapitanem Carlesem Gilem ma decydować o jego sile ofensywnej – mówi w rozmowie z „Super Expressem” Adam Buksa, który zimą zamienia Pogoń Szczecin na New England Revolution.

Mam decydować o sile ofensywnej Revs. Nie mogłem trafić lepiej

SUPER EXPRESS

Adam Buksa twierdzi, że z USA będzie mu łatwiej dostać się do reprezentacji Polski

Czy nie za wcześnie na wyjazd do MLS? Czy w pana wieku nie nauczyłby się pan więcej w europejskim klubie?

– Trafiam do renomowanej, bardzo szybko rozwijającej się ligi, która poziomem, otoczką i możliwością promocji znacznie przewyższa ekstraklasę. Występuje w niej wielu świetnie wyszkolonych zawodników z Europy czy przede wszystkim z Ameryki Płd. Jeśli chodzi o New England Revolution, to jest to klub z ambicjami na bycie top 4 w MLS (…). Trenerem Revs jest Bruce Arena, który jest wszystkim bardzo dobrze znany z prowadzenia w przeszłości reprezentacji USA i który w Ameryce ma status legendy. Ja do drużyny dołączam jako ,,designated player” (jeden z trzech najlepiej opłacanych piłkarzy w zespole – red.), który razem z Gustavo Bou i kapitanem Carlesem Gilem ma decydować o sile ofensywnej zespołu New England Revolution. Moim zdaniem nie mogłem trafić lepiej.

Reklama

Orlando Sa chętnie wróciłby do Legii. Zagra znów w Warszawie?

Z naszych informacji wynika, że OSA zarabia w Liege 1,6 mln euro brutto rocznie. Ale ten drugi pobyt w Standardzie nie jest dla niego udany. Nie pomogła mu kontuzja kostki, która wyeliminowała go z gry na kilka miesięcy.

Portugalczyk już jest zdrowy, ale we wrześniu został odsunięty od pierwszej drużyny. Choć Sa ma kontrakt z klubem do lata 2021, to jest prawdopodobne, że Standard zgodzi się go rozwiązać i piłkarz będzie mógł zimą opuścić Liege za darmo. Sa byłby gotów poważnie rozpatrzeć ofertę Legii, gdyby taka się pojawiła, jest gotów zejść z zarobków.

Zrzut ekranu 2019-12-21 o 07.15.04

GAZETA WYBORCZA

W „GW” dziś futbolu brak, lecimy dalej.

Reklama

RZECZPOSPOLITA

W sobotnim „Plus minus” Piotr Żelazny o piłkarzach, którzy zaczynają zabierać głos. To już nie tylko ludzie kopiący piłkę, ale i ci, którzy mają swoje zdanie i kształtują opinie innych ludzi w tematach politycznych i społecznych.

W Anglii na pierwszej linii frontu walki z rasizmem stoi Raheem Sterling – napastnik Manchesteru City. Pochodzi z Jamajki. Przełomowy moment, gdy Sterling zmienił się w wojownika z rasizmem, nastąpił w grudniu 2018 r. Manchester City grał z Chelsea na Stamford Bridge w Londynie, a gdy Sterling podszedł wykonywać aut, został rasistowsko zwyzywany przez stojących tuż przy linii czterech kibiców. Zdjęcia, jak z niedowierzaniem słucha bluzgających mężczyzn, obiegły Anglię i Europę (…).

Kolejny piłkarz kompletnie niepasujący do stereotypu to Hector Bellerin (…). Do niedawna znany był głównie z zamiłowania do alternatywnej mody, streetwearu, co oczywiście było obiektem kpin większości jego kolegów wyznających starą piłkarską zasadę – im większe logo Armani (Gucci, ostatnio przede wszystkim Givenchy), tym lepiej.

Lecząc kontuzję zerwanych więzadeł, Bellerin miał jednak mnóstwo czasu na przemyślenia i stał się głównym rzecznikiem wielu ważnych społecznie kwestii. W pierwszej kolejności walki z globalnym ociepleniem. Hiszpan w 2017 r. porzucił nie tylko mięso, ale w ogóle wszelkie produkty pochodzenia zwierzęcego i jest jednym z tych, którzy rozpoczęli modę na weganizm wśród zawodowych piłkarzy.

Zrzut ekranu 2019-12-21 o 07.24.40

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2019-12-21 o 07.29.29

Relacje pomeczowe sobie darujemy, bo sporo dobrego m.in. w „Magazynie lig zagranicznych” i to tam znajdziemy najciekawsze dziś treści w „PS”. Choć i w głównym wydaniu między innymi wywiad z Łukaszem Wolsztyńskim z Górnika Zabrze.

W tym sezonie zagrał pan tylko dwa pełne mecze w lidze.
– Mam siłę, by grać i biegać przez 90 minut, ale trener Marcin Brosz ma na mnie inny plan. Nie znam piłkarza, który lubi rozpoczynać mecz wśród rezerwowych. Nikt nie chce być jokerem.

Nie ma pan pretensji do trenera?
– Wiem, czego trener Brosz ode mnie oczekuje. Nie ma żadnej bariery między sztabem szkoleniowym a zawodnikami. Jeśli chcę porozmawiać z trenerem, po prostu idę do niego. On przygotowuje taktykę, a ja muszę się dostosować i nie mam o to pretensji.

Wspomniałem o pańskich bramkach i asystach, ale ma pan także sporo strat i niecelnych podań. Z czego one wynikają?
– Jestem typem zawodnika, który gra ryzykownie, moje zagranie może być kluczowym podaniem, ale także trafić pod nogi rywala. Obrońcy nabijają sobie licznik, podając zachowawczo, a ja jako ofensywny pomocnik gram inaczej. Najbardziej liczy się jedna liczba: punktów w tabeli.

Zapis o młodzieżowcu dał klubom po kieszeni. Zawodnicy łapiący się w widełki młodzieżowca zarabiają dwa razy więcej.

– Niestety przepis PZPN sprawił, że żądania młodych piłkarzy są bardzo wysokie, a zapis o młodzieżowcu przynosi klubom więcej szkody. Na dodatek takich graczy ubywa, bo większość zawodników z kadry Czesława Michniewicza do lat 21 gra za granicą – zaznacza Fornalik. Jeszcze w poprzednim sezonie kluby płaciły młodzieżowcom po około trzy tysiące złotych miesięcznie, a teraz muszą wydawać na nich ponad dwa razy tyle.

Zrzut ekranu 2019-12-21 o 07.29.45

Sebastian Musiolik ma zagraniczną ofertę i zastanawia się nad opuszczeniem Rakowa.

– Na razie nie mogę za dużo o niej powiedzieć. Propozycja jest atrakcyjna finansowo dla mnie i klubu. Przyznam tylko, że decyzji jeszcze nie podjąłem. Dopiero po meczu z Lechią poważnie się zastanowię, co z tym zrobić.

Zrzut ekranu 2019-12-21 o 07.29.50

Szalona jesień wywróciła porządek Bundesligi.

Z licznych potknięć gigantów skorzystali inni, choć przecież też niekoniecznie ci, których do tego typowano. O ile Rasenballsport Lipsk po bardzo dobrym poprzednim sezonie wydawał się kandydatem do gry o najwyższe cele, choć można się było zastanawiać, czy skomplikowany futbol nowego trenera Juliana Nagelsmanna od razu w Saksonii wypali, o tyle Borussii Mönchengladbach walczącej do ostatniej kolejki o mistrzostwo jesieni raczej mało kto się spodziewał. Energiczny i szybki futbol ściągniętego z Salzburga trenera Marco Rosego błyskawicznie się w Nadrenii sprawdził i przywołał odległe wspomnienia z lat siedemdziesiątych, gdy poprzednio Borussia tak długo nadawała ton lidze (…).

Nie można wykluczyć, że wiosną wszystko wróci do normy. Bayern zacznie seryjnie wygrywać, jak robił już rok temu, lepszą z Borussii będzie ta dortmundzka, Schalke jednak nie wejdzie do Ligi Mistrzów, a SC Freiburg skupi się na walce o utrzymanie, zamiast krążyć wokół strefy pucharowej. Na razie jednak spłaszczenie tabeli, które sprawia, że dziewiąte Hoffenheim ma podium w zasięgu ręki, przypomina mocno sytuację sprzed dziesięciu lat, kiedy odbył się ostatni równie szalony sezon.

Zrzut ekranu 2019-12-21 o 07.30.07

Wszystko Mou wychodzi. Jarosław Koliński o początkach Jose Mourinho w Tottenhamie, które są jak miesiąc miodowy.

– Czy ty jesteś Dele Alli, czy jego brat? – zapytał Mourinho piłkarza na pierwszym treningu. – Jestem Dele – odparł Anglik. – OK. To graj jak on – odpowiedział Portugalczyk.

To jeden z największych sukcesów nowego menedżera Tottenhamu – sprawił, że 23-latek przypomniał sobie, że jeszcze nie tak dawno był jednym z najważniejszych graczy drużyny z północnego Londynu. Alli znów jest kluczową postacią Kogutów, pod wodzą nowego szkoleniowca strzelił już cztery gole i miał trzy asysty. Takich osiągnięć, mniejszych i większych, Mourinho przez miesiąc pracy w Londynie ma więcej. Wszystkie sprowadzają się do jednego – Tottenham ponownie stał się ekipą, której trzeba się bać. Jeśli w niedzielę wygra z Chelsea, wskoczy na czwarte miejsce.

Zrzut ekranu 2019-12-21 o 07.30.17

Fede Valverde jest jednym z największych odkryć ostatnich miesięcy. Pomocnik Realu potrafi rozegrać, ale przede wszystkim znakomicie zabezpiecza.

– Kiedyś Pablo Bengoechea, który pozwolił zadebiutować Valverde, powiedział mi: „Nie znam innego tak młodego piłkarza, który rozumiałby grę równie dobrze jak Federico. I dziś oglądamy to w Realu Madryt – przyznał Oscar Tabarez, czyli selekcjoner reprezentacji Urugwaju (…).

Popularnym obrazkiem tego sezonu stał się nadciągający Fede, by z pełnym impetem odebrać piłkę albo przerwać akcję rywali. Jest nieoceniony dla trenerów mających bzika na punkcie zabezpieczenia defensywy i odpowiedzialnej gry. Stał się ochroniarzem dla ofensywnych graczy. Z nim Rodrygo albo Eden Hazard mieli ułatwione wejście do drużyny. Pozwolił im na ataki z większą pewnością siebie, gwarantując bufor bezpieczeństwa za plecami. Bo nie zdarzyło mu się mylić albo być spóźnionym. W El Clasico ubezpieczał akurat Garetha Bale’a i Walijczyk musiał poczuć ten komfort, jaki gwarantuje również Casemiro.

Zrzut ekranu 2019-12-21 o 07.30.24

El Clasico pokazało, że użycie VAR-u w Hiszpanii nadal pozostawia bardzo wiele do życzenia. Hiszpańscy sędziowie nadal są najgorsi w Europie, a polemika jest większa niż wcześniej.

– Nawet z VAR-em nie możemy wygrywać! Chcemy tylko sprawiedliwości. By nie dawali nam nic za darmo, ale by nas także nie okradali – przekonują dyrektorzy klubu ze stolicy cytowani w gazecie „Marca”.

– Wiecie, jaki jest największy problem? Że arbitrzy nie biorą odpowiedzialności za błędy i czekają na porady. A klasyk dał nam do zrozumienia, że jest przynajmniej jeden sędzia nienadający się do pracy z systemem powtórek – stwierdził Iturralde Gonzalez, który apeluje do szefa rozjemców Carlosa Velasco Carballo, by ten stworzył grupę odpowiedzialną wyłącznie za pracę przy VAR-ze. W najbliższych dniach afera nie ucichnie. Real złożył wniosek o udostępnienie nagrań z rozmów na linii Hernandez Hernandez – De Burgos Bengoechea. Nie wiadomo, co w nich usłyszymy, bo np. w meczu Realu Oviedo z Cadizem (0:2) w Segunda Division, gdzie też podejmowano skandaliczne decyzje, z powodu problemów technicznych nie działało połączenie głosowe arbitra głównego z tym odpowiedzialnym za powtórki.

SPORT

Zrzut ekranu 2019-12-21 o 07.48.18

Dla kogo w Górniku Zabrze ostatni w roku mecz z Jagiellonią to szansa?

Zespół Marcina Brosza zagra dzisiaj bez pauzującego za kartki Davida Kopacza (w zespole rywala pauzuje z tego samego powodu Patryk Klimala). To szansa dla innych zawodników. Akurat na prawym skrzydle grać może kilku zawodników, jak Argentyńczyk Juan Bauza, Kamil Zapolnik czy Ishmale Baidoo z Ghany. Na szansę pokazania się liczy przede wszystkim pochodzący z Białegostoku Zapolnik. 27-letni zawodnik przez kilka lat terminował w drużynie juniorów, a następnie Młodej Ekstraklasy Jagiellonii. Do pierwszego zespołu nie zdołał się tam jednak przebić.

Marek Papszun musi zamieszać w składzie – lista nieobecnych jest bardzo, bardzo długa.

– Mam ten komfort, że gdy wystawiam skład, nie muszę patrzeć na to, czy w zespole mam młodzieżowca. Na dzisiaj czterech jest gotowych i głodnych gry. Nie muszę także przestawiać ich, czy innych zawodników na inne pozycje. Wystawię zespół bez żadnego problemu. Pewnie znajdzie się w nim miejsce dla dwóch młodzieżowców. Mam ten komfort, że chłopcy są na takim poziomie i w takiej dyspozycji, że mogę się tylko cieszyć i na nich stawiać.

Nie musi pan manewrować pozycjami, przestawiać zawodników z nominalnych pozycji na inne miejsca na boisku czy też tworzyć jakąś nową koncepcję?
– Coś będę musiał wykombinować. Mamy całą plagę kontuzji – Kun, Malinowski, Forbes, Niewulis, Kasperkiewicz, Nouvier… Oprócz nich mamy jeszcze kartkowiczów. Moglibyśmy doliczyć do dziesięciu nieobecnych. Jesteśmy mocno przetrzebieni, ale jedenastu zawodników mam, więc możemy grać.

W Gliwicach, wobec wejścia Zygmunta Frankiewicza do Senatu, nadchodzą przedwczesne wybory prezydenckie. A wraz z nimi przyjść musi temat korzystającego z miejskich pieniędzy Piasta. Będzie wstrząs w gliwickim klubie?

– Miasto straciło kontrolę nad klubem – stwierdził Janusz Moszyński, który po odejściu prezydenta Zygmunta Frankiewicza do senatu przejął obowiązki komisarza Gliwic. Nie zmienia to oczywiście faktu, że Gliwice nadal są większościowym udziałowcem Piasta i nadal mają duży wpływ na sytuację w spółce. Tyle że w tle jest polityka, a konkretnie styczniowe wybory na prezydenta miasta. I jak zwykle nie oznacza to niczego dobrego dla sportowej organizacji. Jak nieoficjalnie usłyszeliśmy, grupa skupiona wokół komisarza Moszyńskiego była zainteresowana szybkim przejęciem wpływów w Piaście. Już od wielu tygodni w kuluarach można było usłyszeć, że radny PiS w sejmiku województwa, Bartłomiej Kowalski, miałby zostać przewodniczącym rady nadzorczej, zaś były prezes HK GKS Katowice oraz były rzecznik prasowy Piasta – Przemysław Plisz – prezesem spółki. Spekulowano także o zmianie na stanowisku dyrektora sportowego, a kandydatem miał być Jarosław Kaszowski.

Zrzut ekranu 2019-12-21 o 07.48.23

Hertha znów chce być wielka. Mają w tym pomóc pieniądze Larsa Windhorsta.

Pieniądze inwestora zostały włożone m.in. w infrastrukturę, ale spora kwota będzie przeznaczona także na zimowe transfery. Drużyna Herthy jest uboga w gwiazdy i na papierze nie może liczyć na nic więcej niż środek tabeli, dlatego szefostwo chce zakupowych hitów. W ostatnich dniach media informowały, że BSC interesuje się Mario Götzem, Julianem Weiglem (obaj Borussia Dortmund) oraz Granitem Xhaką, niedawnym kapitanem Arsenalu!

Zrzut ekranu 2019-12-21 o 07.48.33

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...