Jak jesteś najlepszym strzelcem Ekstraklasy na kolejkę przed końcem grania w tym roku, to siłą rzeczy musisz być wśród największych wygranych ligi. Ale u Jarosława Niezgody nie chodzi tylko o to, że w pół roku wyrównał swój najlepszy w karierze bilans strzelecki w ESA, że strzela co 77 minut – przecież to piłkarz, który stracił praktycznie cały zeszły sezon. Więcej osób byłoby pewnie skłonne postawić, że jesienią znowu się rozsypie niż na to, że będzie strzelał jak z RKM-u.
Wszystko mówi ta klamra: wiosną, gdy doznał kolejnego urazu, sam Niezgoda zastanawiał się, czy jeszcze wróci do piłki na wysokim poziomie. Wspominał tamten czarny moment miesiąc temu w wywiadzie Izy Koprowiak. Dzisiaj – cóż – po prostu na ten wysoki poziom wrócił.
Sezon 17/18, TEN sezon, przełomowy, najlepszy, zakończony wymownym akcentem: przy wyborze trójki najlepszych napastników ligi pewniakami są Angulo i Carlitos, o trzecie miejsce walczy Krzysztof Piątek i Jarek Niezgoda. Wygrywa Niezgoda, bo choć bramek ma mniej, tak w przeciwieństwie do Piątka nie egzekwował karnych, poza tym bramki Niezgody ważyły więcej – pomogły zdobyć mistrza, podczas gdy Piątek bił się w dolnej ósemce.
Ale nawet tamten sezon nie był od początku do końca słodki: Niezgoda zaczął go od urazu stawu skokowego. Finisz? Wykryto u niego wadę serca, a konkretnie zespołu Wolfa-Parkinsona-White’a, który wymaga zabiegu. Zabieg się udaje, Niezgoda traci jednak cały okres przygotowawczy, a gdy zaczyna się granie, odnawia mu się uraz pleców.
Wróci na 6 minut ostatniego meczu rundy – w grudniu z Zagłębiem Sosnowiec. To jednak sygnał: jestem. Będę walczył. Mogę pomóc. Ale jego pozycja jest mocno średnia: to wtedy pojawia się oferta z Midtjylland, to wtedy sporo mówi się o wypożyczeniu, by poza Warszawą doszedł do formy.
[etoto league=”pol”]
Niezgoda zostaje. Ale zima u Sa Pinto jest daleka od marzeń. Portugalczyk na niego nie stawia, woli inny typ zawodnika, raczej gościa silnego fizycznie, do walki i zapieprzania. Niezgoda nie pasuje mu do koncepcji. Po drugie, nie jest wprowadzany w trening z głową. Fragment wywiadu Koprowiak:
Po długiej przerwie nie jest łatwo wrócić. Szczególnie, gdy zostałem wrzucony u trenera Sa Pinto do tego samego worka, co reszta zawodników. Nie było szans, abym zaraz nie złapał jakiegoś urazu. U tego szkoleniowca bardzo dużo biegaliśmy bez piłek. Trochę mnie to zabiło, nie byłem jeszcze gotowy na takie obciążenia.
Nie mogłeś powiedzieć, że nie wytrzymujesz?
Trener mówił, abym go informował, ale to nie jest proste, gdy się walczy o miejsce w składzie. Miałem pójść do niego i powiedzieć, że nie daję rady, że dziś nie trenuję? Różnie mógłby to zinterpretować, podobnie jak zawodnicy.
Takie podejście prosi się o kontuzję. I tak – po jednym epizodzie w lidze przychodzi kontuzja mięśni uda. Niezgoda jeszcze wróci na finiszu sezonu na trzy mecze, ale nie pomoże Legii i mistrzem zostanie Piast.
Latem 2019 roku mówi się, że wreszcie jest lepiej. W naszym ówczesnym cyklu “Odkrywamy karty” napisaliśmy nawet:
Niezgoda jednak od początku okresu przygotowawczego dostaje sporo zaufania od Vukovicia. Napastnik zyskał pewność siebie, dobrze współpracuje mu się też z trenerem do przygotowania fizycznego, Łukaszem Bortnikiem. W przeciwieństwie do treningów wytrzymałościowych u Sa Pinto, gdzie wszyscy piłkarze byli wrzucani do jednego wora, a co było morderstwem dla powracającego po poważnych kontuzjach Niezgody, teraz każdy ma indywidualny plan. Niezgoda trafił trzy razy do siatki w sparingach i ma być pierwszą dziewiątką na początek sezonu, grając przed Carlitosem.
Szansę na pewno dostanie, pytanie tylko, czy nie upomni się o niego pech: nawet teraz, gdy wychodzi słońce, nie przestają go opuszczać drobniejsze urazy.
Zaczął, klasycznie, od urazu. W pucharach grał Kulenović, kibice upominali się raczej o to, by miernego Chorwata na dziewiątce zastąpił Carlitos. Przełamanie przyszło w szóstej i siódmej kolejce – wtedy beniaminkom wbił pięć bramek.
Później przyszedł ważny gol z Cracovią i być może najważniejszy moment: gdy z Lechią zszedł po 45 minutach z uwagi na uraz. Trochę zaczęło iść i już po staremu? To brzmiało prawdopodobnie. Ale jak nigdy, uraz nie był groźny i Niezgoda mógł strzelać dalej. Tymczasem rywale do gry w ataku się ulotnili, został Kante, z którym – jak widać po wczorajszym meczu – nie muszą rywalizować o miejsce w składzie.
Wymowne: Niezgoda został wybrany przez Ekstraklasę piłkarzem miesiąca za listopad, kiedy strzelał w każdym meczu. Poprzednim piłkarzem Legii, który otrzymał to wyróżnienie, był jeszcze Odjidja-Ofoe.
2019 to klasyczny przykład rollercoastera, na jaki może załapać się piłkarz. Niezgoda, który niedawno grał w III lidze meczyk na 0:0 z Pelikanem Łowicz, i w dyskusji o którym niebezpiecznie często wspominane jest nazwisko Michała Efira, dzisiaj staje się gwiazdą ligi i jednym z największych finansowych aktywów Legii. Oczywiście kwestii podatności na urazy ta jesień nie rozwiała, ale na pewno rozwiała inną wątpliwość – czy Niezgoda może jeszcze grać znakomicie w piłkę. Byli inni, którzy też weszli na wysoki poziom, którzy mają teraz ciekawe opcje, ale Niezgoda wraca z dalekiej podróży.
Fot. FotoPyK