Reklama

Szczyt optymizmu? Nalepa twierdzący, że poradziłby sobie w Premier League!

redakcja

Autor:redakcja

07 grudnia 2019, 14:59 • 3 min czytania 0 komentarzy

Michał Nalepa jest jednym z najlepszych piłkarzy Arki Gdynia w tym sezonie. Być może nawet najlepszym, na pewno znalazłoby się dla niego miejsce w trójce obok Davita Schirtladze i Pavelsa Steinborsa. Tak czy siak komplementy, które spłynęły w ostatnich miesiącach w kierunku środkowego pomocnika, są jak najbardziej zasłużone. Niestety mamy też wrażenie, że nie podziałały na niego najlepiej. 

Szczyt optymizmu? Nalepa twierdzący, że poradziłby sobie w Premier League!

Już tłumaczymy – przeczytaliśmy w Przeglądzie Sportowym wywiad, w którym pomocnik Arki stwierdził, że poradziłaby sobie w Premier League.

Nie, nie było tam dopisku (śmiech).

Tak, chodziło mu o angielską Premier League, a nie na przykład o kanadyjską.

Jak do tego doszło? To może po kolei. Cała rozmowa zaczęła się od tego, że Nalepa jest wielkim fanem ligi angielskiej, co płynnie pozwoliło przejść do tego pytania:

Reklama

Trafił Pan do Arki dziewięć lat temu, jako 15-latek. W tym sezonie jest pan obok Dawita Schirtladze najlepszym zawodnikiem klubu. Załóżmy, że pojawia się możliwość przejścia do zespołu Premier League, walczącego o utrzymanie. Myśli pan, że mógłby sobie poradzić na tym poziomie?

– Byłoby mi łatwiej odpowiedzieć na to pytanie, gdyby działacze Arki po rundzie jesiennej sezonu 2015/2016 puścili mnie do Birmingham City. Paweł Abbott i Tomasz Kuszczak załatwili mi wtedy możliwość odbycia tam testów. Bardzo chciałem pojechać, ale klub nie wyraził zgody. “Mamy przed sobą trudną rundę. A co będzie, jak pojedziesz i złapiesz kontuzję? Musisz teraz odpocząć, zrelaksować się” – usłyszałem. Nie wiem, czy to był prawdziwy powód, ale tak mi mówiono. Myślę jednak, że gdybym znalazł się w zespole Premier League, walczącym o uniknięcie spadku i odpowiednio przepracowałbym okres przygotowawczy, poradziłbym sobie. Nie byłbym gwiazdą, ale dawałbym radę.

Dalej dziennikarz stwierdza, że Nalepa miał ofertę z Championship, po czym dostaje kontrę od piłkarza, że liga się zgadza, ale oferowano mu… testy.

Cienka, naprawdę cienka jest granica pomiędzy taką pozytywną pewnością siebie i wiarą we własne możliwości a oderwaniem od rzeczywistości. Naszym zdaniem Nalepa nie tyle ją przekroczył, co bardzo niebezpiecznie się od niej oddalił. To chyba właśnie na takie okazje zostało wymyślone powiedzonko: pomylić odwagę z odważnikiem.

I nawet nie mamy zamiaru analizować obsady środka pola w Norwich czy innej Aston Villi, bo to sugerowałby, że w jakimś stopniu podchodzimy do tych słów na poważnie. Doskonale wiemy, że liga angielska nie kocha polskich piłkarzy (no chyba, że bramkarzy), a mówimy przecież o gościu, który rozgrywa czwarty sezon na piłkarskiej prowincji i dopiero po raz pierwszy ma tak wyraźną zwyżkę formy. Nawet gdyby chodziło o najsłabszego beniaminka, nawet gdyby okres przygotowawczy Nalepa przepracował pod okiem najwybitniejszych umysłów z tej dziedziny, szanse na zaistnienie w Premier League miałby mniej więcej takie jak Fabian Serrarens na Złotego Buta.

Ech. Może i Michał ma fioła na punkcie Premier League, ale drużyny z dolnych rejonów tabeli chyba ogląda rzadko.

Reklama

Fot. FotoPyK

[etoto league=”pol”]

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...