Żaden inny duet skrzydłowych w Polsce nie może pochwalić się obecnie takimi statystykami, jak duet bocznych pomocników Zagłębia Lubin. Skrzydła Miedziowych dość niespodziewanie wyrosły nam na najlepiej punktujące w Polsce. Do tego dorzucamy regularnie asystującego Filipa Starzyńskiego, który od paru dobrych sezonów nie schodzi poniżej wysokiego poziomu ligowych dziesiątek i mamy najefektowniejszy atak ligi? Cóż, niekoniecznie. Głównie dlatego, że lubinianie nie mają napastnika z prawdziwego zdarzenia.
Dość powiedzieć, że gdy po raz ostatni któryś z napastników Zagłębia trafił do siatki, to na dworze było jeszcze ponad 20 stopni Celsjusza, studenci wygodnie wylegiwali się w rodzinnych domach, uczniowie powoli zaczynali podpisywać zeszyty i kompletować piórnik, a w PKO Bank Polski Ekstraklasie pracowali jeszcze Gino Lettieri, Ben van Dael czy Jacek Zieliński. Stało się to bowiem 10 sierpnia (na szczęście tego roku), gdy Patryk Szysz przedziurawił bramkę Arki Gdynia. Od tego czasu minęło już dziesięć kolejek i ani Szysz nie poprawił swojego dorobku, ani swojego premierowego trafienia nie zaliczył Rok Sirk.
Tylko jeden klub w lidze może “pochwalić się” równie mało skutecznym atakiem. Ale jest to atak, z którym nie chciałaby się porównywać żadna drużyna w lidze, bo chodzi o Koronę Kielce i jej Michala Papadopulosa, którego dorobek też zatrzymał się na dwóch golach. Z tym, że Czech gra w zespole z Pacindą i Djuranoviciem, więc siłą rzeczy tak wielu podań nie będzie dostawał. Poza tym mówimy tu przecież o totalnie najgorszej ofensywie ligi pod każdym względem.
Z dwójki Szysz-Sirk zdecydowanie wolimy Polaka, bo – po pierwsze – on w ogóle coś strzelił. Po drugie – on w ogóle pokazał, że umie grać w piłkę. Po trzecie – nie jest 26-letnim Słoweńcem. Sirk w ojczyźnie pokazywał, że ma smykałkę do trafiania do siatki. W dwóch ostatnich sezonach sięknął 30 goli i po transfermarktowym riserczu mogliśmy sądzić, że być może Zagłębie nie ściąga drugiego Maresa. Problem w tym, że gdy Sirk już przyjechał do Lubina, to okazało się, że po prostu nie bardzo kuma o co w piłce chodzi. Doprawdy nie wiemy, jak on nastrzelał tyle goli w poprzednim klubie, natomiast – z tego co słyszymy w Lubina – gość od pierwszych dni wyraźnie odstawał na treningach.
Jakiś czas temu zagailiśmy nawet o Sirka Michała Żewłakowa, dyrektora sportowego Zagłębia. Najpierw westchnął, później odetchnął, przemyślał jak to delikatnie ująć i rzekł: – Żeby ująć to w miarę dyplomatycznie – na pewno nie jest to piłkarz, który gra na miarę swoich możliwości. Sezony, które spędził w lidze słoweńskiej opływały w bramki. Czy grał dobrze, czy nie, jego statystyki wyglądały w miarę optymistycznie. Mam cichą nadzieję, że ten zawodnik potrzebuje więcej czasu na aklimatyzację, na poznanie naszej ligi. Strzelania bramek się nie zapomina, może akurat odpali troszkę później. Na razie ciągle czekamy na Sirka.
I gdybyśmy tu skończyli zachwyty nad bramkostrzelną ofensywą Zagłębia, to brzmiałoby tak, jakby lubinianie na gole ścigali się tylko z rzeczona Koroną, a wyścig wyglądałby jak bieg na półmaraton w wykonaniu Bonusa BGC. Natomiast trudno nie dostrzec siły lubinian na skrzydłach. Duet Bohar-Zivec po czternastu kolejkach ma na koncie szesnaście punktów w poszerzonej klasyfikacji kanadyjskiej. 6 goli, asysta i dwa kluczowe podania Bohara, były piłkarz Piasta dorzucił pięć bramek i dwie asysty. Żaden inny duet bocznych pomocników w lidze nie może pochwalić się takim wynikiem.
Czternaście oczek ma para Wszołek-Novikovas, ale to już po tym, jak nabili sobie punktów na Górniku Zabrze. Tyle samo liczb przynieśli skrzydłowi Cracovii, ale tam pierwsze skrzypce gra Hanca z dziewięcioma punktami. Najlepsza ofensywa ligi przed tą kolejką – Lech Poznań – dziewięć punktów w oparciu o duet Jóźwiak-Puchacz. To może Jagiellonia? Też nie, tu ledwie osiem oczek. Lechia z Haraslinem i Peszko? Bez podjazdu, połowa dorobku skrzydeł Zagłębia.
Moglibyśmy tak wymieniać i wymieniać. Natomiast po głowie chodzi nam jedno pytanie – jak mocne byłoby Zagłębie, gdyby na szpicy miało piłkarza, który strzelałby chociaż co trzecią kolejkę, a co pięć dokładał asystę?
fot. Michał Chwieduk, 400mm.pl