Z przyjściem Żarko Udovicicia wszyscy w Gdańsku wiązali spore nadzieje. To przecież głównie za sprawą Serba Zagłębie Sosnowiec przez jakiś czas walczyło o utrzymanie, bo gdyby go zabrakło, zeszłoroczny beniaminek poleciałby pewnie w lutym, no, może w marcu. Dwucyfrówka w golach, dwucyfrówka w asystach plus kluczowych podaniach. Wyglądało to kozacko i spodziewano się, że w lepszej drużynie Udovicić te liczby, jeśli nie – jak sam zapowiadał – poprawi, to przynajmniej wyrówna. Na razie jednak bardziej prawdopodobny wydaje się awans polskiego zespołu do Ligi Mistrzów z dziką kartą, natomiast w jednej klasyfikacji Udovicić może rzeczywiście być pierwszy na koniec sezonu. W czerwonych kartkach.
W meczu derbowym dostał drugą do kolekcji. Pierwszą, przypomnijmy, otrzymał w starciu z ŁKS-em, kiedy w kompletnie idiotyczny i bardzo groźny sposób wszedł w Grzesika. Wówczas osłabił zespół na ponad połowę spotkania i załatwił sobie cztery wolne weekendy w ramach zawieszenia. Wczoraj zarobił kartkę już w samej końcówce, ale nie zmienia to faktu, że znowu będzie pauzować i po dwunastu kolejkach ma więcej czerwonych kartek niż goli i asyst łącznie.
Czym zawinił tym razem Serb? Nie zaatakował już piłkarza z przeciwnej drużyny, a arbitra technicznego. W protokole czytamy: czerwona kartka za gwałtowne, agresywne zachowanie – odepchnięcie sędziego technicznego. Sędziowie nie wnikali czy Udovicić miał pretensje za zbyt późne wpuszczenie go na plac gry, bo Serb opuścił murawę na skutek skurczów. Zresztą: po pierwsze żadne wytłumaczenie nie broni Udovicicia, po drugie sędzia techniczny przekazał głównemu, że piłkarz został wpuszczony na plac zaraz po wznowieniu gry.
Czerwona kartka za gwałtowne i agresywne zachowanie to zawsze dwa mecze kary, ale sądzimy, że to jest absolutne minimum. Nawet jeśli okaże się, że organy dyscyplinarne będą dla Serba nad wyraz łaskawe – to i tak opuści ponad 1/3 rundy wyłącznie z tytułu kar dyscyplinarnych.
Eh, tyle się mówi o braku szacunków dla sędziów, trwa akcja #SzacunekDlaArbitra, apelujemy, rozmawiamy z bohaterami niższych szczebli, a w ekstraklasowych Derbach Trójmiasta dzieje się coś takiego. Wiecie, my możemy sobie gadać, naświetlać te patologie, wierzyć we wzrost świadomości czy zaostrzeni kar, ale jeśli przykład nie pójdzie z góry, to nic z tego nie będzie.
A niestety Ekstraklasa w ostatnich latach nie jest pod tym względem święta. Lasyk – Riera. Szmatuła – Lasyk. Stefańczyk – Frankowski. Teraz Udovicić. Naprawdę to zbyt dużo incydentów jak na tak krótki okres.
I Żarko to fajny gość, na pewno teraz żałuje, ale nie ma zmiłuj – kara musi być mocna. Trzeba odstraszać, bo to są dorośli ludzie, nie dzieci, muszą panować nad emocjami. Pewnie: nie ma co przesadzać i żonglować sześcioma miesiącami zawieszenia, jak w przypadku Stefańczyka, ale przekaz musi być jasny – nie ma na takie sytuacje zgody. Jeśli więc Udovicić po raz kolejny wyjdzie na boisko dopiero w grudniu, nie będziemy mieli z tym żadnego problemu.
Fot. 400m.pl